Na klatce schodowej w kamienicy przy ul. Słowackiego przed dwoma laty odsłonięto fragmenty polichromii z motywami kwiatowymi i resztki złoceń. Prowadzony wówczas remont wstrzymano i od tego czasu secesyjna malatura czeka na odnowienie. – Szkoda byłoby ją zatynkować, ale wspólnota nie ma pieniędzy na renowację połączoną z dokończeniem remontu klatki. Staramy się o dofinansowanie z budżetu konserwatora – mówi Monika Krupowicz.

To właśnie pani Monika jako pierwsza zwróciła uwagę na zdobienia, które ukazały się po zerwaniu tynków. – Poprosiłam panów o wstrzymanie prac, aż do ustalenia z konserwatorem, co zrobić z tym odkryciem – opowiada właścicielka Open Gallery przy ul. Koński Kierat.

„Konserwatorzy potrafią zrobić naprawdę wiele, by przywrócić dawną formę takich zdobień”

Zdecydowano, że malowidła nie zostaną przykryte nowymi warstwami farby. Wspólnota stara się o miejskie dofinansowanie na ich odnowienie.

– Oczywiście, że warto odnawiać takie zdobienia, a przynajmniej ich nie niszczyć. To akurat przykład dobrego działania. Wspólnota nie miała na tamten czas pieniędzy na ich renowację, bo remont był planowany w innym zakresie, więc zostały zachowane w istniejącej formie i czekają na lepsze czasy – komentuje Michał Dębowski, miejski konserwator zabytków.

Malowidła są zachowane w cząstkowej formie. Przede wszystkim na suficie. Widać tam fragmenty utrzymanych w pastelowej kolorystyce motywów kwiatowych i pasków ozdobnych ze złoceniami.

– Podczas rekonstrukcji konserwatorzy potrafią zrobić naprawdę wiele, by przywrócić dawną formę takich zdobień. Czasami niektóre elementy trzeba odtworzyć na podstawie szablonu. Z jednej strony zależny nam na zachowaniu historycznego autentyzmu, a z drugiej na integralności. Czasami trzeba się zastanowić, czy warto dopełniać kompozycję, czy tylko zostawić zarys formy – mówi Michał Dębowski.

„Być może w końcu większość zdecyduje, żeby malowidła po prostu zatynkować”

Problem w tym, że mieszkańcy kamienicy przy ul. Słowackiego już od dwóch lat pozostają w pewnym zawieszeniu. Z niedokończonym remontem i niepewnością, czy w budżecie miasta znajdą się dla nich pieniądze (rok temu się nie udało). A mowa o sporych kwotach.

– Specjalistyczna firma wyceniła odnowienie tych polichromii na prawie 300 tys. zł. Do tego dochodzą koszty remontu klatki, a nasza wspólnota jest mała. Jeżeli nie otrzymamy dofinansowania, będziemy musieli podjąć jakąś decyzję. Czy tylko zabezpieczyć zdobienia i wykonać pozostały zakres remontu, czy dalej czekać. Większość mieszkańców chciałaby odnowienia polichromii, żeby klatka była piękna. Tylko nikomu nie podoba się, że tak długo stoimy w miejscu. Być może w końcu większość zdecyduje, żeby malowidła po prostu zatynkować – mówi Monika Krupowicz.

Klatki schodowe historycznych kamienic są w Szczecinie sukcesywnie odnawiane głównie dzięki zaangażowaniu finansowemu wspólnot. W minionym roku z puli miejskiego konserwatora zabytków dofinansowano prace przy sześciu obiektach: czterech kościołach i dwóch kamienicach.