W podwórzu przy ulicy Bałuki 21 można dostrzec kolejne świadectwo przedwojennego, kamienicznego Szczecina. Mowa o żeliwnej pompie, która prawdopodobnie jest jedynym tego typu urządzeniem zachowanym we współczesnym Szczecinie.

Przedwojenna pompa znajduje się na podwórzu przy ul. Bałuki 21. Wraz z upływem czasu urządzenie jest już coraz bardziej zniszczone, a kolejne części jego powierzchni pokrywa rdza. O pamiątce z przedwojennego Stettina poinformował lokalny aktywista Artur Krzyżański.

Wyjątkowy przykład urządzeń miejskich

– Pompę odkryłem już dość dawno, kiedy prowadziłem akcję „Zielone Podwórka”. Jest wyjątkowym przykładem urządzeń miejskich, raczej nie ma podobnej w Szczecinie – podkreśla działacz. – Jest sygnowana i posiada napis „Stettin”.

Urządzenie nie jest dostępne z zewnątrz. Zobaczyć je mogą tylko mieszkańcy kamienicy, oficyn oraz te osoby, którym uda się dostać na podwórze. – Jest niedostępna, ale czy to znaczy, że ma być dalej zapomniana, zdewastowana i w końcu zniszczona? – dziwi się Artur Krzyżański.

Urządzenie samo w sobie nie jest uznane za zabytek. – Stanowi jednak element historycznego zagospodarowania kamienicy, która ujęta jest w gminnej ewidencji zabytków – tłumaczy miejski konserwator zabytków Michał Dębowski.

Unikat na skalę miasta?

W prowadzonej przez Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków ewidencji nie sposób znaleźć analogicznych obiektów. – Stąd stwierdzenie o unikatowości tego zabytku ma dużą dozę prawdopodobieństwa – przyznaje Michał Dębowski.

Obecnie żeliwna pompa jest nieczynna. Wraz ze studnią zasilającą nie są własnościami Zakładu Wodociągów i Kanalizacji oraz nie są podłączone do sieci miejskiej. Artur Krzyżański uważa, że urządzenie powinno zostać przede wszystkim wyremontowana oraz otoczona ochroną konserwatorską. – Tu nie potrzeba wielkich nakładów – przekonuje.

Decyzja o wyremontowaniu pompy zależy jednak od jej właściciela, czyli wspólnoty mieszkaniowej. To właśnie ona może ubiegać się o dofinansowania prac konserwatorskich. – Zachęcam do zapoznania się z procedurą ubiegania o dotacje – dodaje Michał Dębowski.

fot. Artur Krzyżański: