„Hurt Locker. W pułapce wojny”debiutował w Ameryce w 2008 roku, ale na polskie ekrany kinowe trafił dopiero w miniony piątek -12 marca. Oczywiście za sprawą faktu, iż został nagrodzony sześcioma statuetkami Oscara. Ponieważ w Polsce dostępne jest tylko 14 kopii tej produkcji o amerykańskich saperach w Iraku, cieszy na pewno to, że jednym z niewielu kin, w których można ją zobaczyć jest szczeciński „Pionier”(na dwóch seansach dziennie).
Kathryn Bigelow już w swoich dwóch poprzednich dziełach (co pewien czas przypominanych przez telewizję) - „Przekleństwo wyspy” i „K19” zajęła się kwestią izolacji, osaczenia, psychologicznej opresji. Omawiany obraz jeszcze bliższy jest jednak problemom współczesności – konkretnie wydarzeń podczas wojny w Iraku. Zdjęcia do niego zrealizowano w Jordanii czyli w klimacie bardzo zbliżonym do tego panującego w Bagdadzie. Właśnie niemożliwy wręcz do zniesienia upał i niechęć tubylców okazywana żołnierzom to elementy, które wzmagają poczucie wyobcowania bohaterów filmu.
Wrażenia te widz odbiera jeszcze silniej za sprawą precyzyjnie zmontowanego dźwięku. Paul N.J. Ottosson i Ray Beckett otrzymali Oscara za swą pracę nad nim. Warto dodać, że na ścieżce dźwiękowej można znaleźć trzy utwory zespołu Ministry - „Palestina”, „Khyber Pass" i „Fear (Is Big Business”), a to bezkompromisowa, mocna dawka muzyki.
Głównym bohaterem filmu jest James (Jeremy Renner), który przejmuje dowództwo nad oddziałem Bravo tuż po tym jak jego poprzednik ginie podczas akcji rozbrajania ładunku wybuchowego. Zachowuje się niekonwencjonalnie, co chwila zaskakując swych kolegów różnymi poczynaniami. Podczas jednego z zadań rzuca na ziemię pojemnik z dymem, następnie zrywa kontakt radiowy z pozostałymi żołnierzami, innym razem porzuca obowiązkowy kombinezon ("jeżeli mam zginąć to wolę, żeby było mi chociaż wygodnie” stwierdza). Czarnoskóry Sanborn (w tej roli Anthony Mackie, którego niedługo zobaczymy w „Kwiecie pustyni”), który koordynuje wszystkie akcje, nie może pozwolić na takie łamanie regulaminu, nawet jeśli James okazuje się bardzo skutecznym saperem, neutralizującym bomby i niewybuch, nawet w najtrudniejszych warunkach. Niewątpliwie jest kimś, kto uzależnił się od emocji, jakie wiążą się z niebezpieczeństwami wojny. W jednej ze scen widzimy nawet jak inicjuje bardzo ryzykowny kontratak wśród okrytych mrokiem wąskich uliczek miasta, wręcz narażając życie swoich kompanów. Charakterystyczny jest także fragment ukazujący sierżanta Jamesa, podczas przerwy urlopowej w Ameryce. Rozmawia ze swoim dzieckiem, przechadza się po supermarkecie, zdaje się żyć normalnym życiem, ale to nie jest już jego życie …
„Hurt Locker ...” wyróżniony także kilkoma nagrodami na festiwalu w Wenecji (w 2008 roku), nie pretenduje raczej do miana filmu, który kwestię wojny i jej wpływu na psychikę, opisuje tak wnikliwie i z artystycznym rozmachem jak czyniły to choćby „Łowca Jeleni” czy „Full Metal Jacket”. Niemniej jednak nie jest też produkcją nachalnie patriotyczną, nastawioną na pokazanie bohaterstwa Amerykanów na Bliskim Wschodzie. To raczej film o ludziach niż o ideach.
Komentarze
1