Ze spokojem patrzę na kalendarz i widzę, że zbliża się dopiero połowa listopada. "Jeszcze nie ma śniegów, mrozów… Do zimy jeszcze daleko", myślę. Wchodzę do sklepu i co widzę? Ozdoby świąteczne! Czy aby nie za wcześnie…?
Gdzie tkwi fenomen?
Z czym kojarzy się Boże Narodzenie? Z czekoladowymi Mikołajami, prezentami pod choinką, pierogami z kapustą i grzybami, piernikami korzennymi. Nie ma wątpliwości, że takie gotowe rzeczy i smakołyki, które znajdujemy w sklepach, niezwykle ułatwiają nam życie; wiadomo – nie trzeba samemu piec ciast, iść do lasu ściąć iglaka. Wystarczy zapłacić kartą kredytową w kasie. Ale dlaczego już w listopadzie…?
Na dobrą sprawę jeszcze znicze rozstawione na cmentarzach na Wszystkich Świętych i Zaduszki jeszcze nie zdążyły się wypalić, a już ludzie są narażeni na świąteczne aniołki, kolorowe bombki i inne ozdoby w centrach handlowych. Szybko ulatuje zaduma, tęsknota za zmarłymi. Właściwie nie ma czasu na przygotowywanie się na oczekiwanie świąt, a to był przecież jeden z wielu elementów, który sprawiał, że Boże Narodzenie było wyjątkowe. Teraz jest po prostu kilkoma wolnymi dniami poprzedzonymi licznymi wyprzedażami.
Magia świąt – czy to w ogóle jest?
Jeszcze chwila, a w telewizji pokażą się słynne reklamy Coca-coli, gdzie oświetlona ciężarówka mknie przez ośnieżone trasy, a z ekranu mruga do nas święty Mikołaj. W radio za kilka dni rozlegnie się dobrze wszystkim znane „Last Christmas”. Jeszcze kilka lat temu to były oznaki zbliżających się świąt, dzisiaj są dodatkiem do ramówki telewizyjnej i radiowej.
Kilka lat temu choinkę ubierało się 24 grudnia, w Wigilię również szykowano potrawy, od rana ozdabiano mieszkania. To były magiczne chwile, podczas których cała rodzina mogła, że tak to w infantylny sposób ujmę, zintegrować. Porozmawiać, ustalić co ma być na stole, a jakie światełka zawisną na świerku – a może na jodle?
Nacieszyć się patrzeniem i wystarczy tego dobrego!
Patrzenie na kolorowe lampki na wystawach sklepowych powoduje, że ludzie uodparniają się na święta i przestają traktować je w sposób szczególny, bo skoro jest to na co dzień, to dlaczego miałoby być wyjątkowo? Ot, zwykłe diody i nic więcej. A przecież miały symbolizować „światłość nad światłościami”.
Symbole świąt
Każdy powie, że to „Kevin sam w domu”, wspomniana wcześniej piosenka „Last Christmas”, dzieci wymienią jeszcze prezenty i świętego Mikołaja. Co innego powinno symbolizować Boże Narodzenie. Chociażby opłatek lub sianko pod obrusem bądź puste miejsce przy stole, które w tradycji polskiej jest głęboko zakorzenione, choć obecnie błędnie rozumiane. Jak widać, komercja wyśmienicie karczuje drzewa zasadzone przez naszych przodków.
Nie zapomnijmy w pogoni za promocjami i zniżkami złożyć sobie chociaż życzeń na święta. I nie mówmy: dobrego samochodu, pieniędzy i pracy. Powiedzmy: miłości, przyjaźni spełnienia.
------------------------------
Następna odsłona OKIEM "EKSPERTA" za 2 tygodnie.
Komentarze
4