„Do teatru nie wchodzi się bezkarnie”. Tę znaną myśl Tadeusza Kantora można, jak sadzę, przywołać, kiedy mówimy o nowym spektaklu Teatru Kana. Pełny tytuł tej inscenizacji brzmi „Sit down tragedy albo szesnaście dotyków śmierci" i sugeruje, że nie będzie to spotkanie lekkie i łatwe... To dzieło sceniczne jest wspólną produkcją z rosyjskim Teatrem AKHE. Trzy premierowe przedstawienia można było zobaczyć 13, 14 i 15 grudnia.
Tym razem kameralnie
To już druga, wspólna produkcja Teatru Kana i tej petersburskiej grupy. W 2016 roku w ramach Spoiw Kultury zrealizowali plenerowy, kontenerowy spektakl „Gap Feeling”. Tym razem otrzymujemy zupełnie nowe, kameralne przedstawienie, w którym czwórka aktorów - Bibianna Chimiak, Karolina Sabat, Dariusz Mikuła i Piotr Starzyński - porusza się wśród ogromu rekwizytów, wypełniających scenę. Reżyseria i scenografia to dzieło Maksima Isaeva i Pavla Semchenko.
Hasła i przedmioty
Spektakl składa się z 16 epizodów, a słowa stanowią tylko niewielką część całego przekazu. Są to krótkie monologi, ale także hasła i komunikaty, pisane np. kredą na drewnie lub farbą na wiadrze, takie jak „Nietolerancja”, „Prawdziwy Polak”, „Prawda”, „Dogma” czy „Julia. 13 lat”. Aktorzy generalnie posługują się innymi, niewerbalnymi środkami wyrazu - mimiką, gestem. Używają wielu bardzo różnych przedmiotów. Takich jak krzesła, żelazko, akwarium unoszone nad jedną z postaci, lalka Barbie przybijana do krzyża. Są w tym spektaklu sceny wymagające od aktorów niemalże ekwilibrystycznych umiejętności i na pewno zwracają uwagę podwieszone na linach żarówki, odgrywające bardzo ważną rolę w tej improwizowanej opowieści.
Bardzo różne stany emocjonalne
Wyrażają w nich bardzo różne stany emocjonalne. Jest wściekłość (scena niszczenia krzesła), ale też delikatność i subtelność, ponieważ „Sit down tragedy” mierzy się ze sprawami bardzo niepożądanymi, takimi jak wrogość wobec inności czy nacjonalizm, ale dotyka również kwestii relacji międzyludzkich - przyjaźni, namiętności. Humor też przebłyskuje pomiędzy niektórymi sekwencjami...
Kostiumy i scenografia dzięki widzom
Trzy pierwsze (grudniowe) spektakle były praktycznie kolejnymi etapami tworzenia „Sit down tragedy”.
- To było dla nas duże wyzwanie, bo jeszcze nie realizowaliśmy takiego spektaklu, opartego na improwizowanych mikroscenach - mówi szef Teatru Kana Dariusz Mikuła. - Chcieliśmy w tym spektaklu zająć się różnymi, głównie negatywnymi zjawiskami współczesności, tym co nas niepokoi. Spektakl powróci do repertuaru w styczniu w bardziej skondensowanej już formie – dodaje.
Co istotne, kostiumy i rekwizyty wykorzystane w „Sit down tragedy”, zostały w dużym stopniu sfinansowane dzięki akcji na portalu Zrzutka.pl, w którą włączyli się widzowie i fani teatru.
Komentarze
0