Nils Petter Molvaer to pierwszy artysta w programie tegorocznej edycji Szczecin Music Fest. Początkowo ten znakomity norweski trębacz miał zagrać w Polsce całą trasę promującą jego ostatni album „Hamada”, ale ostatecznie ze znanych wszystkim przyczyn, uległa ona skróceniu do jednego, właśnie szczecińskiego koncertu, który zobaczyliśmy 21 kwietnia w Filharmonii Pomorskiej.

Nie tylko z tego powodu był  to koncert niezwykły. Muzyka, którą tworzy  Molvaer (zazwyczaj określana jako nu-jazz) jest tak intensywna, tak bogata formalnie, że bardzo trudno oddać w słowach wrażenia jakie te dźwięki wywierają  na żywo. Podobno inspiracją dla stworzenia tej ostatniej płyty Nilsa był artykuł w National Geographic o eremicie, który pokonał  hamadę (czyli kamienistą pustynię) żywiąc się jedynie  zamieszkującymi ją owadami i jaszczurkami. Po jego przeczytaniu  zdecydował się na skomponowanie  muzycznych  impresji o naturze świata i życia na nim. To najbardziej posępna,  ciemna płyta trębacza i taki też był koncert w Szczecinie. Część publiczności chyba była zaskoczona natężeniem dźwięku w niektórych sekwencjach. Energia wytworzona na scenie (w dużej mierze za pomocą efektów elektronicznych)  rozlewała się po całej sali przypływając i odpływając, powodując wręcz ekstatyczne doznania.  Brzmienie trąbki „pozycjonuje” fazy kompozycji, nadając całemu  przekazowi szczególnej aury. Momentami subtelnej jak w utworze "Anticilne", ale także bardzo gęstej i przesyconej charakterystycznymi dla tego muzyka wibracjami („Charged”, „ Cruer Attitude”). 

Nie tylko zresztą partie tego instrumentu  wzbudzały ożywienie wśród widzów. Także pozostali muzycy Eivind Aarset (gitara) Audun Kleive (perkusja) pokazali jak wiele potrafią. Pierwszy z nich nie bez powodu nazywany jest Jeff`em Beckiem północy ... Ten wieloletni współpracownik Molvaera, współtwórca albumu „Khmer”(który stał się sensacyjnym odkryciem firmy ECM), nadaje jego kompozycjom nieprzeciętnych walorów.

Za  odpowiednią  emisję dźwięku odpowiedzialny był  Johnny Skalleberg, a propozycje muzyczne wspierały bardzo mocno - frapujące  wizualizacje, które stanowiły niejako drugi plan dla całego wydarzenia. Można było obserwować te rozpływające się na ekranie barwne kształty i struktury zatapiając się w eksplozji brzmień, które generowały instrumenty (te żywe i wirtualne). Jeżeli miałbym podsumować ten występ jednym słowem to powiedziałbym, że dla mnie to był po prostu nokaut !! Widziałem już kiedyś Molvaera promującego płytę „Er” w katowickim klubie „Hipnoza” i mogłem się spodziewać po tym twórcy bardzo pozytywnych, unikalnych wrażeń, ale to, co zrobił wczoraj w Filharmonii to było wejście na jeszcze wyższy pułap. To jest jazz totalny.

Kolejny koncert w ramach Szczecin Music Fest odbędzie się 21 maja (do Szczecina przyjedzie Mulatu Astatke), a na 7 lipca planowane jest przez agencję Koncerty.com jeszcze jedno – dodatkowe wydarzenie, o którym jednak jej szef- Darek Startek, nie chciał jeszcze powiedzieć czegoś więcej...