Fani jazzu w Szczecinie przyzwyczaili się do tego, że od kilku lat w letnie wieczory mogą uczestniczyć w występach cenionych polskich wykonawców w Teatrze Letnim. W tym roku ten obiekt niestety nie może być wykorzystany dla celów muzycznych, ale nie znaczy to, że Zachodniopomorskie Stowarzyszenie Jazzowe zrezygnowało z organizowania wydarzeń z cyklu "Amfiteatr Jazz Café”. W tym miesiącu takiej muzyki można posłuchać w nowo otwartej restauracji „Reset”, w pobliżu Pomnika Czynu Polaków!

19 lipca w tym właśnie miejscu miał zagrać trójmiejski zespół Algorhythm, który ma na koncie trzy, dobrze przyjęte przez krytyków albumy i niewątpliwie silną pozycję wśród zespołów, uznawanych za czołówkę nowego polskiego jazzu. Widzowie, którzy dotarli wieczorem do „Resetu”, otrzymali jednak „towar zastępczy”, ale o równie wysokiej jakości. Usłyszeliśmy bowiem połowę składu Algorhythmu, czyli dwóch jego muzyków, którzy przyjechali do Szczecina, by zagrać jako Emil Miszk Quartet. Lider zespołu (grający na trąbce) oraz Szymon Burnos (klawisze) pod tym szyldem współpracują z perkusistą Jackiem Prościńskim (znanym z zespołu towarzyszącego Reni Jusis oraz nagrań z Olo Walickim), a także Tomaszem Chyłą, skrzypkiem i kompozytorem, który prowadzi m.in. własny kwintet.

Muzycy ci znają się bardzo dobrze i współpracują ze sobą także w innych formacjach. Te doświadczenia oczywiście procentują, czego dowodem były kompozycje, które zabrzmiały w minioną w niedzielę. Panowie zagrali premierowo materiał z płyty, którą razem przygotowują. Jest to propozycja, którą można określić jako naturalną kontynuację poszukiwań twórczych Miszka. Melodyjne pasaże trąbki, dopracowane harmoniczne układy i przestrzenne brzmienie, to atuty tych utworów. Burnos grający na fenderze bardzo dobrze dopełniał te struktury elektronicznymi „plamami”, a Chyła dodawał od siebie nieco lirycznego poloru. Jednym z ciekawszych fragmentów, podzielonego na dwie części występu, było wykonanie kompozycji „Baba Ganoush” z ostatniej płyty Algorhythmu “Termomix”.

Co ciekawe publiczność nie składała się tylko z osób, które świadomie i celowo wybrały ten lokal o tej porze, by posłuchać jazzu. Byli też widzowie przypadkowi, którzy nie planowali raczej takiego muzycznego wieczoru, ale słysząc pierwsze frazy zdecydowali się kupić bilet i później komentowali z entuzjazmem to, co się działo na scenie. To cieszy, tym bardziej, że jazz w wykonaniu tego kwartetu nie jest łatwy w odbiorze, a Emil Miszk nie należy do muzyków, którzy szczególnie zabiegają o dobry kontakt z publicznością. Jego zapowiedzi między utworami były bardzo rzadkie. Cały skład zdecydowanie był skupiony przede wszystkim na przekazywaniu emocji za pomocą muzyki.

Kolejne propozycje w ramach cyklu „Amfiteatr Reset Jazz Cafe” to występy grupy After Blues (26 lipca) oraz Krystyny Stańko (2 sierpnia).