Kiedyś się masowo naprawiało młynki do kawy, a dzisiaj kawa jest wszędzie zmielona.

Pod tym samym adresem

Piwnica od podwórza bloku przy ulicy Ratajczaka 12. 43 lata temu Ryszard Fąferek otworzył tu Usługowy Zakład Elektromechaniki Ogólnej. Nawet szyld wisi wciąż ten sam.

Było wtedy przyzwolenie władzy na otwieranie zakładów rzemieślniczych i pracę w usługach. Kolega, który otworzył taki punkt namawiał „Nie bój się otwieraj, na rynku potrzeba takich jak ty, co znają się na silnikach”.

Wcześniej trzynaście lat pracował jako elektromechanik, przezwajacz silników elektrycznych w Stoczni Remontowej Parnica. Na statkach z różnego rodzaju silnikami prądu stałego. - Pierwszym moim statkiem był legendarny „Sołdek”, dziś statek - muzeum (pierwszy zbudowany przez polski przemysł stoczniowy statek pełnomorski - red.) - wspomina.

Ojciec był ślusarzem, kuzyn stolarzem, drugi malarzem. Przyglądał się ich pracy, ale jeszcze bardziej ciekawili dwaj elektrycy, którzy siedzieli nad silniczkami w małym pomieszczeniu przy zakładzie ojca. Po Zespole Szkół Zawodowych przy pl. Kilińskiego poszedł do Technikum Mechaniczno - Energetycznego przy ul. Racibora.

Dziś jako mistrz narzeka, że nie ma młodzieży, która chciałaby się uczyć w jego wygasającej branży: - To pokolenie skomputeryzowane - kwituje.

Klient przynosi spalony odkurzacz

Adres zakładu pana Fąferka podpowiedziała nam czytelniczka. „Niepozorne miejsce, a człowiek godny polecenia - napisała pani Monika. - Cóż za wiedza. Nie ma silnika, którego nie umiałby naprawić. Od drobnych, maleńkich dentystycznych po olbrzymie ze statków lub na statkach ale przede wszystkim silniki elektryczne urządzeń i maszyn budowlanych”.

Serwisuje każdy rodzaj silników elektrycznych. Naprawia wiertarki, pompy wodne, pralki automatyczne, kosiarki elektryczne, żelazka, odkurzacze, miksery, wentylatory. Nowością są serwisy silników w skuterach, rowerach i hulajnogach elektrycznych.

Klient przynosi spalony odkurzacz. Żona wyjechała, urządził libację, flaszka się stłukła, więc sięgnął po odkurzacz, a ten jak nie wybuchnie.

Cukiernik potrafi wezwać w nocy, bo jak nie będzie miał sprawnego mieszadła, to nie będzie rano pączków.

Był czas masowego naprawiania „rubinów”, radzieckich telewizorów z PRL-owskich meblościanek.

Kiedyś się naprawiało młynki do kawy, a dzisiaj kawa jest wszędzie zmielona.

Rok elektromechanika ma swój rytm napraw. Wiosną klienci przynoszą kosiarki czy wyrzynarki do żywopłotu, latem dużo jest urządzeń wentylacyjnych, jesienią psują się urządzenia dentystyczne a zimą łupary do drewna i silniki bieżni.

Troską są wysokie koszty utrzymania zakładu. - Kiedyś przez miesiąc pracowało się tydzień na inwestycje, tydzień na opłaty, tydzień na siebie i tydzień na materiały - wylicza. - Dziś przez miesiąc zarabiasz na opłaty, ale człowiek lubi tych klientów i to trzyma przy pracy.

Pan Ryszard będzie rozmawiał z nami krótko, by wrócić do codziennej pracy. Na Zachodzie nie ma już takich specjalistów, wyrzuca się zepsuty sprzęt i kupuje nowy.