We wtorek na placu Szarych Szeregów nie było już śladu po niebieskim namiocie, w którym jeszcze w Wielkanoc sprzedawano kwiaty. Czy to oznacza koniec nielegalnego handlu w tym miejscu? Sprawa jest skomplikowana.

Pani Joanna na placu Szarych Szeregów miała dwa namioty. Mniejszy, postawiony we wnęce po dawnym kiosku oraz większy, przez internautów nazywany „wigwamem”, który został rozłożony nielegalnie na trawniku między drzewami. Sprawa budziła dużo emocji, szczególnie wśród kwiaciarek, które przez remont chodnika nie mogą aktualnie prowadzić handlu w tym miejscu.

We wtorek duży, niebieski namiot zniknął z pl. Szarych Szeregów. Czy na zawsze?

– W środę zamierzam wycofać pismo dotyczące skrócenia dzierżawy małego namiotu, na który miałam pozwolenie do 28 maja – mówi nam kwiaciarka. Przypomnijmy, że mniejszy namiot zniknął z pl. Szarych Szeregów kilka dni przed świętami.

– Zamierzam wrócić do sprzedaży w mniejszym namiocie, na który miałam pozwolenie – zapowiada sprzedawczyni. Jak mówi w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl, przez kilka dni nielegalnego handlu wręczono jej kilka mandatów. Tych na wyższe kwoty nie przyjęła, stąd możliwe jest skierowanie sprawy do sądu.

Sprawę skomentowała także Hanna Pieczyńska z Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego w Szczecinie. – Nikt nie powinien być ponad prawem. Mamy nadzieję, że pani nie będzie już łamać przepisów – kwituje rzeczniczka ZDiTM.

Kwiaciarki zniknęły z pl. Szarych Szeregów dwa tygodnie temu. Mają wrócić do swoich straganów po zakończeniu remontu chodnika w al. Wojska Polskiego. Sprzedawczynie mają nadzieje, że nastąpi to jeszcze przed 26 maja, czyli Dniem Matki.