„Gdyby babcia miała, koła byłaby tramwajem” – tak można najkrócej opisać humor, absurd i klimat najnowszego filmu Woody Allena. „Co nas kręci, co nas podnieca” już na wielkich ekranach m.in. kina Helios.
„Miłość w naszych czasach nie istnieje. Trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać” – mówi jedna z bohaterek „Galerianek”. „Miłość istnieje, ale ja w nią nie wierzę i chcę się odizolować od świata”– powiedziałby bohater najnowszego filmu Woody Allena, Boris Yellnikoff (Larry David). „Co nas kręci, co nas podnieca” to opowieść o inteligentnym, cynicznym sześćdziesięciolatku, który jasno i otwarcie wypowiada swoje poglądy na temat innych osób. „Bez trudu ją przelecisz. Jest bezradna głupia i porzucona” – mówi o matce swojej żony. W każdym jego słowie, geście i ruchu można zobaczyć samego reżysera, który choć tym razem nie wcielił się w główną rolę, jest doskonale widoczny. Larry David rolę starszego pana o dość radykalnych poglądach odgrywa bezbłędnie. Mimo że w pierwszych słowach filmu mówi o sobie, że jest mężczyzną, którego nie można polubić, oglądając go na wielkim ekranie, czujemy do niego sympatię, niezależnie od tego czy zgadzamy się z jego przewrotnymi poglądami czy nie.
Yellnikoff uczy gry w szachy i chodzi ulicami ukochanego przez Allena Nowego Jorku i w końcu spotyka swoje całkowite przeciwieństwo, Melody (Evan Rachel Wood). „Słodka z ciebie dziewczyna. Głupia nie pojęcia” – powie Yellnikoff do Melody, a wkrótce potem przeżyje z nią wiele zabawnych chwil, wpajając jej swoją filozofię. Nowy Jork da wolność nie tylko Melody, ale także jej rodzicom, którzy doskonale potwierdzą tytuł filmu. „Whatever works”, czyli w wolnym tłumaczeniu „Jakby nie było” pokazuje, że szukanie szczęścia, miłości i spełnienia może odbywać się na wiele różnych sposobów. Grunt to wybrać ten dla siebie najodpowiedniejszy i cieszyć się życiem.
Film Allena nie jest jednak prostą receptą na szczęście. Miłość daleka jest od tej pokazywanej w amerykańskich komediach romantycznych (a ostatnio także polskich). Homoseksualizm, samobójstwo i przyjaciele mogą być odpowiedziami na problemy, jednak wcale nie muszą tych odpowiedzi udzielać. Także i w tym filmie reżyser mruga do nas porozumiewawczo okiem i pokazuje, że wszyscy, którzy myśleli, że Woody Allen się kończy, byli w błędzie. On nadal (nas) kręci.
Komentarze
1