Na jednej ze szczecińskich grup facebookowych mieszkanka opublikowała post, w którym poskarżyła się, że skradziono jej na siłowni nowe buty. Obuwie kosztowało kilkaset złotych, więc strata jest poważna. Jak się okazuje, takich historii jest bardzo dużo. – Złodziei nie brakuje nigdzie, nawet na siłowniach. Większość osób jest jednak sama sobie winna, bo nie wkłada cennych rzeczy do szafek, a zostawia na wieszakach albo pod ławkami – mówi nam menadżer jednej z siłowni na terenie Szczecina.

Z siłowni najczęściej znikają bluzy i buty, czyli rzeczy, których nie wkładamy do szafek

Wiadomość o skradzionych z siłowni butach rozeszła się w mediach społecznościowych bardzo szybko. Do kradzieży miało dojść w jednym z lokali w centrum miasta.

„Ktoś ukradł moje buty, stały pod ławką obok szafki. Buty nowe, założone dwa razy” – napisała internautka.

W komentarzach pod postem mieszkańcy opisali wiele swoich historii o obuwiu albo innych częściach garderoby skradzionych z siłowni, basenów i innych obiektów tego typu.

„Mi kiedyś ukradli stare buty treningowe” – napisał inny internauta.

„Mogła Pani sprawdzić w śmietniku. Niektórzy wyrzucają do kosza, jak widzą, że stoją pod ławką albo gdzieś na środku szatni” – radził inny. 

„Kiedyś spod sauny zawinęli mi ręcznik, spocone majty i żel pod prysznic” – podzielił się swoją historią jeszcze inny internauta. Wspólna konkluzja komentujących była jednak następująca: wszystko należy chować do szafek.

Menadżerowie i właściciele siłowni, z którymi rozmawiał portal wSzczecinie.pl, mają podobne wnioski.

– To poważny problem, bo nie da się ukryć, że kradzieże się zdarzają. Przyznam szczerze, że nie mieliśmy jeszcze sytuacji, by ktoś obrabował komuś szafkę, ale znikające spod ławek buty czy bluzy treningowe zabierane z wieszaków niestety się zdarzały. Apel jest jeden: nie zostawiajmy butów pod ławkami – radzi jeden z menadżerów pracujący w szczecińskiej siłowni.

– Buty ginące spod ławek, czy to nowe czy starsze, niestety się zdarzają – potwierdza właścicielka jednego ze szczecińskich centrów treningowych. Jak mówi, klienci tłumaczą, że nie chcą wkładać do szafki ubłoconych butów. – Rozumiem, ale siłownia nie może brać odpowiedzialności za to, co dzieje się w szatniach, a nie wszędzie można zamontować kamery – dodaje. Nasza rozmówczyni zaznacza także, że zdarzały się sytuacje, że ktoś zabrał czyjeś buty przez przypadek do torby i oddał na drugi dzień.

„Wiele siłowni zaznacza w swoich regulaminach, że cenne rzeczy należy chować w szafkach”

Jaka jest skala problemu? Jak mówi Longina Kaczmarek, Miejska Rzecznik Praw Konsumenta, zdarzają się zgłoszenia takich sytuacji, ale raczej to incydentalne, a nie masowe przypadki.

– To kilka zgłoszeń na przestrzeni lat, dotyczących głównie bezczynności siłowni czy innego lokalu w poszukiwaniach skradzionych rzeczy – przyznaje Longina Kaczmarek.

Jak podkreśla rzecznik, w takiej sprawie najważniejsze jest to, czy buty albo inne cenne rzeczy były zostawione w zamkniętej szafce czy poza nią. – Jeżeli w szafce, to odpowiedzialna za pilnowanie ich bezpieczeństwa jest siłownia, a jeżeli ktoś zostawił buty w części wspólnej, to trudno jest winić właścicieli obiektu, szczególnie, że wiele siłowni zaznacza w swoich regulaminach, że cenne rzeczy należy chować w szafkach – mówi Longina Kaczmarek. – Zdarzały się przypadki kradzieży rzeczy z basenów. Ostatnio zgłoszono nam kradzież płaszcza z salonu piękności. Takich konsumenckich tematów też nie brakuje – dodaje.