Spokojne życie dwojga emerytów, którzy swoje najintensywniejsze lata mają za sobą, zostanie wystawione na próbę, kiedy w drzwiach ich mieszkania stanie młody Syryjczyk. O tym, że nie zawsze łatwo przyjąć niespodziewanego gościa, ale i o sile spotkania z drugą osobą opowie najnowszy spektakl Teatru Polskiego „Gość-inność”, którego premiera już w ten weekend. Będzie dyskusja na temat uchodźców, ale i o szeroko rozumianym człowieczeństwie.

Opowieść o tym, jak bardzo w krótkim czasie może zmienić się życie

Już w najbliższą sobotę, 2 grudnia, na Scenie Kameralnej w Teatrze Polskim będzie można premierowo zobaczyć spektakl „Gość-inność” na podstawie tekstu Petera Turriniego i w reż. Bartłomieja Wyszomirskiego. Heniek i Baśka to całkiem zwyczajna para emerytów. Wiodą całkiem przeciętne życie, mają swoje wzloty i upadki. Na ich drodze niespodziewanie pojawia się Samir, ścigany przez policję imigracyjną Syryjczyk. To nieoczekiwane spotkanie wprowadza ruch do ich związku.

Sztuka austriackiego dramaturga jest bardzo współczesna i zabiera głos w dyskusji na temat uchodźców, ale i szeroko rozumianego człowieczeństwa. Bo choć jak mówi staropolskie powiedzenie: „gość w dom, Bóg w dom”, bywają momenty, że ugoszczenie przybyłych nie jest proste. Bohater tekstu Turriniego jest Syryjczykiem, ale to mogłaby być osoba każdej innej narodowości.

– Sztuka zachęca do pomyślenia o tym, jak to my, Polacy, w latach 70. i 80. wyjeżdżaliśmy za granicę. Było miło, jak w innych krajach otwierano dla nas serca – zauważa Małgorzata Chryc-Filary, odtwórczyni roli Baśki. – Ja jestem bardzo dumna z nas, że w obliczu strasznej sytuacji, w której znaleźli się Ukraińcy, my jako społeczeństwo pomagaliśmy tym przerażonym ludziom poczuć się lepiej. I ta sztuka trochę dotyka tych tematów.

– Ta sztuka jest jednak przede wszystkim o tym, że nasze życie może zmienić się o 180 stopni w ciągu 24 godzin, a wszystko to będzie dziełem przypadku. Wydawać by się mogło, że bohaterowie już nic nie zmienią w swoim życiu, ale zbieg okoliczność sprawia, że stają się o dekadę młodsi – mówi reżyser, Bartłomiej Wyszomirski. – Turrini pisze o zwykłych ludziach, którzy znajdują się w niezwykłej sytuacji. Stawia też tezę, że człowiek może i jest kowalem własnego losu, ale nie do końca. Bo trzeba mieć trochę szczęścia, ale jeżeli trafi się szansa na zmianę na lepsze, trzeba z niej korzystać.

Teatr Polski zaprasza na premierę spektaklu „Gość-inność” w sobotę, 2 grudnia. Będzie też możliwość obejrzenia dwóch przedstawień przedpremierowych, w czwartek i piątek.

Świętują swoje 40 lat pracy

A tak naprawdę to trochę więcej, ponieważ rzeczywiste jubileusze przypadły na czas pandemii i braku własnej siedziby Teatru Polskiego w Szczecinie. Stąd dopiero teraz decyzja, by uczcić cztery dekady pracy artystycznej Małgorzaty Chryc-Filary i Zbigniewa Filarego.

– Z perspektywy młodej osoby, która dopiero co skończyła szkołę, 40 lat pracy wydawało się czymś tak wielkim jak Mount Everest – przyznaje Chryc-Filary. – Trzydzieści trzy lata przepracowaliśmy w Szczecinie i naprawdę mamy same miłe wspomnienia. Ta publiczność, jak da się jej taką uczciwą pracę, jest niesamowita. W czasie pandemii mieliśmy w niej wsparcie, dopytywała, kiedy wrócimy na scenę.

– Jak jesteśmy gdzieś na zakupach, to nie ma sytuacji, żeby ktoś się do nas nie uśmiechnął. To bardzo miłe – dodaje Filary.

– Tischner, odchodząc z tego świata, powiedział, że jak patrzy na to swoje życie, to było warto. I ja też czuję, że było warto wybrać ten zawód, choć nie jest on prosty – mówi Chryc-Filary.

– Bo bardzo mało zależy od samego aktora, to reżyser przydziela role. Ale mam na swoim koncie takie, które czuję, że były genialnie do mnie dopasowane – dorzuca Filary.