Kolejny koncert z cyklu "Karnawał w Filharmonii", który odbył się 18 stycznia, mógł zaspokoić gusta nawet bardzo różnych odbiorców. <br>Przede wszystkim jednak usatysfacjonowani byli melomani, którzy mogli usłyszeć opracowanie utworów jazzowych w klasycznym wydaniu, <br>a także dwa utwory muzyki poważnej.
- głównie w latach 70-ych i z którym często grali wraz z Orkiestrą Politechniki Sczecińskiej. Okazja dla przypomnienia tej postaci była niestety bardzo smutna. Dokładnie tydzień temu Henryk Alber zmarł w szpitalu w Międzylesiu, a wykonanie "Łzy", która ukazała się na pierwszej płycie duetu było rodzajem hołdu dla niego. Czy rzeczywiście kompozycje Strobla są tak trudne jak to określono na wstępie ? Na pewno nie są łatwe do sklasyfikowania, bo to dżwięki czerpiśące z różnych źródeł: z jazzu, bossa novy, muzyki klasycznej. Misterne, wręcz koronkowe formy nie uciekają jednak od melodii, tak więc bez wątpienia nie jest to przekaz hermetyczny i strawny tylko dla tzw. koneserów. Zaaranżowane na orkiestrę, utwory, te z pewnością zabrzmiały jeszcze okazalej i niż w swej pierwotnej formie.Doceniła to publiczność, która wyklaskała kilka numerów więcej ponad główny program. W drugiej części koncertu Orkiestra Filharmonii Szczecińskiej zaprezentowała "Walce szlachetne i sentymentalne" Maurice Ravela oraz "Fontanny rzymskie" Ottorino Respighiego, jednego z czołowych twórców poczśątku ubiegłego wieku.Zanim jednak zabrzmiały pierwsze dźwięki tych utworów, odbyła się jeszcze uroczystość poświęcona trzem muzykom Orkiestry, którzy właśnie w tym roku odchodzą na emeryturę. Dyplomami i kwiatami uhonorowano skrzypaczkę Grażynę Karpowicz, fagocicstę Lecha Olejnika oraz kontrabasistę Czesława Lewickiego. Tym razem, po raz pierwszy zasiedli oni na widowni, a nie na scenie, co nie znaczy, ze jeszcze na nia nie wrócą, bo takze emerytowani muzycy nierzadko wspomagają swoich kolegów, gdy jest taka potrzeba.
Komentarze
0