Szczecińska scena muzyczna pełna jest różnych wariacji szeroko rozumianego rocka. Kto jednak na naszej rodzimej scenie, w taki subtelny, przewrotny sposób łączy gitarowe brzmienie z poezją Tadeusza Różewicza, czy Roberta Kasprzyckiego? Owo zjawisko serwowane jest przez zespół Fortepain. O dźwiękach, inspiracjach i aspiracjach zespołu opowiada Krzysztof Radke, gitarzysta.
Karolina Woźniak: Zespół Fortepain już raz grał koncert w Muzeum Techniki i Komunikacji w ramach Made In Szczecin Born To Be Wild. Dlaczego zdecydowaliście się zagrać jeszcze raz?
Krzysztof Radke: Fortepain lubi miejsca niezwykłe, szczególnie takie kojarzone ze sztuką. Graliśmy już w Teatrze Współczesnym, graliśmy już w raz w Muzeum, chcemy grać w takich miejscach jak najwięcej. Gramy artystyczny rock, chcemy za artystów uchodzić i chcemy, aby nasza muzyka kojarzyła się nie z zadymioną piwnicą, a z galerią sztuki, czy muzeum osiągnięć współczesnego człowieka. Jeżeli mamy możliwość grać w takich miejscach z przyjemnością z niej korzystamy.
KW: Wybraliście dość nietypową drogę artystyczną. Na ile jest to wypadkowa waszych fascynacji muzycznych, a na ile wasz niezależna inwencja?
KR: Każdy zespół odpowiada, że muzyka, którą gra jest miksem tego, czego słuchają członkowie zespołu. Owszem, nasze muzyczne inspiracje tkwią w nas bardzo głęboko i nie jesteśmy w stanie się ich pozbyć, lecz nasza muzyka jest tak naprawdę zaplanowana i dokładnie przemyślana. Długo trwały rozmowy i prace nad tym, jak Fortepain ma brzmieć i dzięki głębokiej analizie psychologicznej naszych osobowości, długich rozważaniach, dyskusjach i debatach, oraz hektolitrach wody mineralnej, którą zapijaliśmy kurczaka z KFC, udało nam się wybrać tę drogę.
Nasza droga artystyczna jest wypadkową naszych charakterów i pełnych sprzeczności osobowości. Jest Paweł, rockowy wokalista, obdarzony mocnym głosem, zafascynowany Johnem Lenonem i zespołem Queen, który jednocześnie jest wrażliwy na poezję i sztukę. Przemek, perkusista, który już wcześniej współpracował z Pawłem, a wcześniej gitarzysta i wokalista zespołu punk-rockowego, zafascynowany pięknymi melodyjnymi refrenami, który potrafi po obejrzeniu/posłuchaniu Gavina Harrisona oznajmić "idę poćwiczyć, to za rok będę grać jak on". Na basie gra Filip, człowiek który jest oazą spokoju i opanowania, a przy tym jest najbardziej energetyzującym i kreatywnym basistą jakiego znam. Krzysiek Rogalski i Arek są z kolei w bardzo trudnym do wyleczenia uzależnieniu od rocka progresywnego i właściwie świata poza nim nie widzą, co słychać chociażby w Petrucciowych solówkach Krzyśka. Jestem w końcu ja, któremu sugerowano inspiracje Porcupine Tree, kiedy jeszcze nie miałem pojęcia o istnieniu takiego zespołu. Gdy go usłyszałem, odnalazłem w jego muzyce siebie. Wniosek z tego taki, że nasza muzyka jest naszą niezależną inwencją, przy okazji zgodną z naszymi muzycznymi fascynacjami.
KW: Cechuje was pogarda dla schematyczności w konstrukcjach Waszych utworów. Skąd takie umiłowanie do przeciągania momentu zakończenia utworu?
KR: Umiłowanie to wzięło się z tego samego powodu, co niechęć kobiet do facetów, którzy szybko kończą [śmiech].
Aby zaspokoić potrzeby dzisiejszego, wyrafinowanego odbiorcy trzeba go zainteresować, zaintrygować, zaskoczyć, w międzyczasie najlepiej zaniepokoić. Przeciągnąć moment kulminacyjny budując napięcie, a następnie usatysfakcjonować muzycznie odpowiednim finałem. Ot skąd się wzięło to umiłowanie - chcemy zaspokoić nawet najbardziej wybredne uszy. Gardzimy schematycznością, bo schematyczność jest nudna i męcząca. Na każdym kroku otacza nas schematyczność i powtarzalność, nie tylko w muzyce. Tylko odpowiednio zaaranżowany, przewrotny, nietuzinkowy i odkrywczy utwór może wywołać efekt muzycznego orgazmu. Do właśnie takiego efektu swoją muzyką dąży Fortepain. Jeżeli nie masz już czym zaskakiwać słuchacza, to naszym zdaniem na tym powinna skończyć się Twoja randka z muzyką.
KW: Plany zespołu na najbliższy rok?
KR: Najbliższe to koncerty 14 maja w Muzeum i 1 czerwca we Free Blues Clubie. Dalsze... planujemy i czynimy już przygotowania do tego, aby nakręcić teledysk do piosenki "Dramatyka Istnienia" i może jeszcze w tym roku, własnymi siłami nagrać płytę. Mamy ku temu możliwości, niestety przeszkadza brak czasu. Powoli będziemy rejestrować nasze utwory i sukcesywnie, małymi krokami mamy nadzieję, że uda się skompilować cały album.
To co nie zmienia się od początku Fortepain to plan, aby reakcją na naszą muzykę były dreszcze, głębokie emocje i myśl "jak oni na to wpadli?!".
Komentarze
0