Będzie m.in. o zawieszeniu artysty między władzą a Kościołem, ale i o zakazanej miłości i tym, jak każdy prowadzi swój własny teatr. „Molière, czyli zmowa świętoszków” Michaiła Bułhakowa otworzy w Teatrze Polskim rok 2024. „ Będzie zabawnie, śmiesznie i efektownie. Jak już ma ktoś zapłacić za ten bilet, to niech już coś zobaczy”, zapewnia reżyser spektaklu.

Teatr Polski już 6 stycznia zaprasza na pierwszą w nowym roku premierę. „Molière, czyli zmowa świętoszków” w reżyserii Rafała Szumskiego na podstawie dramatu Michaiła Bułhakowa osnuta jest wokół ostatnich lat życia francuskiego dramaturga, który za wszelką cenę chce wystawić swoją sztukę pt. „Świętoszek”. Nie jest to łatwe, bo tekst atakujący bigoterię i religijność na pokaz jak na drugą połowę XVII wieku jest skandaliczny, dlatego przeciwko Molierowi występują dostojnicy kościelni, a arcybiskup Paryża próbuje pozbawić pisarza łask króla.

– Nie skupiamy się jednak na biografii Moliera, a na pewnym problemie. Oczywiście jest to spektakl, w którym poruszamy sprawę relacji władzy, sztuki i Kościoła, temat cenzury. Natomiast jest w tym spektaklu jeszcze jedna rzecz – temat zakazanej miłości i do czego ona prowadzi. To spektakl o samotności, o tym, jak przekroczenie pewnych granic jest niebezpieczne – mówi Rafał Szumski, reżyser przedstawienia. – Stawiamy tezę, że każdy walczy o rząd dusz, każdy na swój sposób i każdy prowadzi teatr i grę. To spektakl o konwencjach teatralnych w różnych dziedzinach życia.

„Zabawa formami, konwencjami, klasyką, ale i nowoczesnym teatrem”

Po „Iwonie, księżniczce Burgunda”, „Molière, czyli zmowa świętoszków” będzie drugą premierą na scenie szekspirowskiej. W przedstawieniu obok artystów Teatru Polskiego szczecinianie zobaczą również aktorów gościnnych, w tym m.in. Wojciecha Wysockiego, który wcieli się w rolę króla Francji, Ludwika XIV.

– Kiedy rozpoczęliśmy rozmowę z dyrektorem Opatowiczem, to padło hasło, by zrobić coś, co jest bardzo ulokowane w zabawę z teatrem. I to jest taki spektakl, który jest zabawą formami, konwencjami, klasyką, ale i nowoczesnym teatrem – przyznaje reżyser.

– Zamysł jest taki, by wszystkie tematy, które się pojawiają, chociażby konflikt w relacji władza-artysta, w pierwszej części były przedstawione w lekkiej formie, formie buffo. W drugiej części będzie poważniej – będą te same tematy, ale rozważane inaczej – zaznacza Wojciech Wysocki.

Jak przyznaje reżyser, kostiumy mają cytować epokę i są stylizowane na klasyczne. Z kolei scenografia jest już bardziej umowna, podkreślająca, że przedstawienie dzieje się trochę poza czasem.

– Chcieliśmy zrobić spektakl, który będzie zawierał w sobie to, od czego niestety się ucieka w teatrze. Chcemy, żeby było bogato jeżeli chodzi o kostiumy i scenografię. Będzie zabawnie, śmiesznie i efektownie. Jak już ma ktoś zapłacić za ten bilet, to niech już coś zobaczy – podkreśla reżyser. – Wolę metaforę niż publicystykę. Nie mam powodu, by wrzucać tu współczesne konkrety. Uważam, że to nudne. Szanuję widza i jeżeli kupuje bilet, by się przenieść w inny świat, to ja chcę mu go dać.

– Widzowie, sami być może, będą sobie dopowiadać, kto jest kim. Ale naszym zamiarem nie jest, by wskazywać na konkretne postaci. Widz chce zobaczyć teatr, a nie przeczytać gazetę. Skończmy z tą publicystką w teatrze – dorzuca Wysocki.

Warto walczyć o miejsca w dziewiątym rzędzie!

Scena szekspirowska to wyjątkowa przestrzeń ze względu m.in. na swój kształt, który pozwala na trochę więcej niż zwykła scena pudełkowa, co w tym spektaklu zostanie wykorzystane.

– Staramy się też w sposób nieinwazyjny angażować publiczność do tego spektaklu – zdradza reżyser.

– Wykorzystujemy jako miejsce akcji też widownię, bo ta przestrzeń daje takie możliwości – dodaje Wysocki. – Jak aktor otrze się o widza, to zawsze jakaś atrakcja – śmieje się.

– Proponuję na pewno bić się o rząd numer 9 – podpowiada Szumski.

Premiera spektaklu „ Molière, czyli zmowa świętoszków” już w sobotę, 6 stycznia, o godz. 19:00. Kolejne okazje do obejrzenia przedstawienia w niedzielę, wtorek i środę, 7, 9 i 10 stycznia.