"Ludzie, którzy zginęli, byli lekko po sześćdziesiątce. Oboje wysocy, dobrze zbudowani i każde z nich ważyło o kilka funtów za dużo.". Tak zaczyna się opowiadanie "Kataklizmy" Alice Munro - piąte, w nowym zbiorze opublikowanym przez Wydawnictwo Literackie, noszącym tytuł "Odcienie miłości". Przekładu dokonała Agnieszka Kuc.
"Kataklizmy" to nabardziej nasączona sensacyjną intrygą, nowela, jaką znajdziemy w tym tomie. Chociaż emocji nie brakuje też w pozostałych opowiadaniach, to są to jednak głównie obyczajowe miniatury literackie. Książka "Odcienie miłości" składa się z jedenastu nowel, które autorka pisała w latach 1985-86, a ich cechą wspólną jest to, że akcja wszystkich została  umieszczona  na kanadyjskiej prowincji. Na tle przyrody i rozległych przestrzeni, Munro, kreuje z pozoru proste, życiowe historie, których bohaterkami (często także narratorkami) są kobiety. Dlatego to czytelniczki będą się przede wszystkim utożsamiały z postaciami, które poznają na tych kartach. Na szczęście jednak nie tylko psychologizm bohaterek oraz motywacje ich zachowań (tak precyzyjnie nakreślone przez autorkę) stanowią o wartości zebranych w tym tomie nowel. 
 
Miłość może być czysta, ciepła, radosna, ale też przybierać inne mniej jednoznaczne formy. Bohaterka "Eskimoski" jest partnerką swego szefa i "kocha tego człowieka dziwną, ostrożną, stałą miłością". Munro dotyka też kwestii skomplikowanych relacji jakie wynikają z miłości rodzicielskiej. Jedno z najlepszych opowiadań w tym zbiorze, to  „Miles City w stanie Montana”. Wycinek z życia pewnego małżeństwa, które wraz z dwójką małych dzieci decyduje się  na odwiedziny ich dziadków w Ontario. Upalna pogoda sprawia, że zatrzymują się  w małym miasteczku, w którym odnajdują basen. Kąpiel w chłodnej wodzie jest marzeniem obu dziewczynek, ale chwila nieuwagi powoduje, że życie jednej z nich zostaje zagrożone... Munro pisze tu o dzieciach, które "darzyły nas zaufaniem, bo nie miały innego wyboru, a my ufaliśmy, że kiedyś wybaczą nam różne błędy wynikające z naszej nonszalancji, samowoli, niedbalstwa czy bezduszności, które z czasem dostrzegą i zaczną nam wypominać..." 
 
Wspomniane na wstępie „Kataklizmy” to opowiadanie, które odwraca nieco schemat typowych historii kryminalnych. Autorka bierze tu bowiem pod lupę nie samą zagadkę zbrodni, a raczej to, co zazwyczaj pozostaje w tle takich opowieści. Choćby doznania, których doświadcza osoba odnajdująca ciała zmarłych. Chyba ta nowela najbardziej przypadnie do gustu męskiej części czytelników prozy Munro, tym bardziej, że barwnie opisała w nim charakter Roberta, kierowcy ciężarówki, który "szastał uczuciami, angażował się w beznadziejne, pogmatwane i źle rokujące związki byle tylko uciec od wszystkiego, co przyjęte i akceptowane". Choć mężczyźni są obsadzani przez nią w rolach epizodycznych lub drugoplanowych, to zawsze stara się odmalować te postacie z dbałością o każdy detal.          
 
Chociaż faktycznie (zgodnie z tytułem całości) dominuje w tym tomie temat miłości, to jest ona ukazana tak wszechstronnie i w tak wielu wymiarach, że także bardzo wymagający czytelnik, chyba doceni ten artystyczny eklektyzm.