Niecałe 2 miliony złotych kosztowałoby miasto przywrócenie linii pospiesznej G, która łączy Wielgowo z centrum Szczecina. O jej powrót wnioskują mieszkańcy osiedla. „Niestety, pieniądze nie biorą się znikąd” – odpowiada zastępca prezydenta Szczecina Łukasz Kadłubowski, nawiązując do planowanych podwyżek w komunikacji miejskiej.

Obecnie podróż autobusem linii 73 z Wielgowa na Basen Górniczy trwa 44 minuty. Kiedy przed trzema laty kursowały autobusy linii G (zawieszona do odwołania od 9 października 2021 roku), 35 minut zajmowała podróż do placu Rodła. Teraz, by dostać się z Wielgowa do centrum potrzeba około godziny.

Aby zdążyć na 8 rano, muszą wstawać o 5:30

– Autobusy jeździły w godzinach szczytu, ale ta linia świetnie spełniała swoje zadanie. Nie ma takiej sytuacji czy spotkania w sklepie, aby nie próbowano mnie zainteresować tą sprawą – mówi Władysław Dzikowski, były radny i mieszkaniec Prawobrzeża. W imieniu wnioskujących mieszkańców zabrał głos na Komisji ds. Gospodarki Komunalnej, Mobilności, Klimatu i Zwierząt.

Jak podkreśla, z autobusu nie korzystali tylko mieszkańcy Wielgowa. – Po drodze zabierał pasażerów z Płoni, Kijewa, Słonecznego. Rozkład jazdy był tak rozpisany, że rano młodzież spokojnie zdążała na zajęcia. Dla ucznia, który mieszka w centrum wystarczy wstanie o 7 rano, aby zdążyć na lekcje. Młodzież z Wielgowa musi wstawać o godzinie 5:30.

Przez trzy dni pod petycją dotyczącą przywrócenia linii podpisało się 600 osób. – Gdybyśmy zebrali podpisy z innych osiedli po drodze, byłoby ich pewnie 2-3 tysiące – dodaje Władysław Dzikowski.

Petycje nie mają znaczenia?

Przywrócenie autobusów linii G, w takim wymiarze jak przed pandemią, kosztowałoby miasto blisko 2 miliony złotych. O tym, czy linia zostanie przywrócona zależą dwie sprawy – zapewnienie przez przewoźnika kierowców oraz zapewnienie przez miasto pieniędzy w budżecie.

– Niestety, pieniądze nie biorą się znikąd tylko z określonych zadań. Jeśli będziemy mieć finansowanie, to uruchomimy tę linię – mówi zastępca prezydenta miasta Łukasz Kadłubowski. – Nie zamykamy się na żadną z propozycji, każde działanie polegające na zwiększeniu częstotliwości jest działaniem słusznym. Ale nie może opierać się tylko na stronie kosztowej bez strony dochodowej.

Jak dodał, nie chce sprowadzać zmiany siatki połączeń do… poziomu petycji. Jednocześnie zaznaczył, że planowane wprowadzenie podwyżek zapewni wyłącznie wzrost wynagrodzeń kierowców i motorniczych.

– W ramach tej podwyżki, którą proponujemy, nie ma przestrzeni dla nowych linii autobusowych. A dwa miliony złotych to znaczące obciążenie dla naszego budżetu – dodaje.

„To usprawiedliwianie demagogią”

– Mam wrażenie, że próbuje pan usprawiedliwić te podwyżki, które hurtowo będziecie wnosić, taką demagogią. Wystarczyłoby poszukać tych środków w innych obszarach miasta. Chociażby zaciągnięta pożyczka. To nie byłby problem znaleźć te 2 miliony złotych przy całym budżecie miasta – uważa radny PiS Krzysztof Romianowski.

Jak zwraca uwagę radny KO Andrzej Radziwinowicz, „od ostatniej podwyżki biletów wzrosła minimalna krajowa, diety radnych, średnia krajowa” . – Wszyscy zarabiamy więcej, a komunikacja musi mieć większe przychody – kontrargumentuje.

„To sytuacja niecierpiąca zwłoki”

Obecnie nie wiadomo, czy pospieszna linia G powróci.

– To nie jest dodatkowa linia, tylko przywrócenie starej. Powiem szczerze, że może nie przykładałem tyle uwagi do tej sprawy, ile powinienem gdy byłem radnym. Dzisiaj to sytuacja niecierpiąca zwłoki – podkreśla Władysław Dzikowski.