Do Stowarzyszenia STOP nieuczciwym pracodawcom docierają wiadomości od pracownic, którym grozi się zwolnieniem z pracy lub obniżeniem pensji, bo „na ich miejsce są Ukrainki gotowe do pracy”. „Takie sytuacje są generatorem niechęci Polaków do osób z Ukrainy, które obecnie przyjmują każdą pracę, bo po prostu potrzebują pieniędzy” – krytykuje Małgorzata Marczulewska, prezes Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom.
Nadpodaż pracowników z Ukrainy może być dla niektórych nieuczciwych pracodawców pokusą, aby dokonywać kontrowersyjnych ruchów kadrowych. W przeciągu zaledwie miesiąca Stowarzyszenie STOP Nieuczciwym Pracodawcom otrzymało już kilka takich zgłoszeń.
Jedno z nich dotyczyło gastronomii, gdzie pracownicy kuchni mieli otrzymać informację, że ich wynagrodzenia zostaną obniżone. Mieli usłyszeć, że „jeżeli im się nie podoba, to na ich miejsce jest już grupa kelnerek i pomocy kuchennej spoza Polski”. Drugie zgłoszenie dotyczy pracownic hotelu pracowniczego w Szczecinie. Ekipa sprzątająca miała mieć obniżone wynagrodzenie z 15 do 13 złotych za godzinę.
„Renesans biznesowego kombinowania”
– Spodziewam się, że takich „patozatrudniajacych” będzie w tym sezonie zdecydowanie więcej. Oczywiście, żaden szanujący siebie i swoich pracowników przedsiębiorca nie dokonuje takich działań. Tutaj mamy prawdziwy renesans biznesowego kombinowania, by przyciąć pracowników na wynagrodzeniu lub zatrudniać najniższym nakładem finansowym jak najwięcej osób – mówi Małgorzata Marczulewska. – Z otrzymanych wiadomości wynika, że pracodawca oczekuje cięższej pracy za niższe pieniądze i czuje się pewnie. Zatrudnieni bowiem czują, że mogą rzeczywiście szybko zostać zastąpieni innymi pracownikami.
Inną sprawą jest fakt, że pracownice hotelu zostały zatrudnione na czarno. – Konkluzja jest więc oczywista. Nie mogą się sprzeciwić i muszą robić dokładnie to, co rozkazuje im szef-kombinator. W przypadku braku rąk do pracy, to pracownicy dyktują warunki. Kiedy nagle pojawia się nadpodaż gotowych do pracy kobiet, sytuacja zmienia się diametralnie – dodaje szefowa Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom.
„Gospodarka powinna aktywnie reagować”
Jak wyjaśnia Małgorzata Marczulewska, takie sytuacje powinny być eliminowane przez instytucje kontrolne i piętnowane społecznie. Dodaje przy tym, że konsekwencje nieuczciwego zachowania pracodawców będą bardzo poważne.
– Takie dyscyplinowanie: „masz lepiej pracować, bo wezmę Ukrainkę” czy „obcinam pensję, bo Ukrainki biorą mniej” w oczywisty sposób buduje antagonizmu między pracownikami z Polski a uchodźcami wojennymi z Ukrainy. Tylko ostra krytyka, a może nawet ostracyzm wobec takich pracodawców, może nas ustrzec przed poważnymi reperkusjami społecznymi, kiedy to pracowników z Ukrainy będzie się winić o obniżenie poziomu wynagrodzeń czy konkurencyjności Polaków na rynku pracy – ostrzega prezes stowarzyszenia.
Jak rozpoznać uczciwego pracodawcę?
Stowarzyszenie STOP Nieuczciwym Pracodawcom planuje w najbliższym czasie wydanie publikacji informacyjnej dla osób z Ukrainy o tym, jak rozpoznać uczciwego pracodawcę.
– Uchodźcom wojennym brakuje wiedzy o tym, ile wynosi płaca minimalna w Polsce i jakie konsekwencje grożą za pracę na czarno. Spodziewam się, że pod tym względem czeka nas bardzo pracowity czas. Uchodźcy wojenni w Polsce szukają pracy na szybko i to powoduje, że są narażeni na oszustwa – tłumaczy Małgorzata Marczulewska.
Komentarze
0