„To nie jest obraz, to jest obraziło”, mówi jedna z postaci w tym spektaklu. „Bitwa pod Grunwaldem” Jana Matejki to dzieło, które stało się jednym z fundamentów naszych mitów narodowych i narracji opiewającej zwycięstwa oręża polskiego. Ten obraz jest jednym z głównych punktów odniesienia w inscenizacji „Grunwald Rekonstrukcja” w reżyserii Eweliny Węgiel i Anny Mazurek.
Tysiąc lat po wielkiej bitwie
Ten spektakl to kolejna już realizacja na scenie Nowe Sytuacje w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Na scenie, która dla potrzeb tego przedstawienia, znacznie się poszerzyła. Widzowie spotykają pierwszego aktora (w przebraniu Konia) już przed wejściem do budynku przy ulicy Szczerbcowej. Stoi na tle białych koszul rozwieszonych na sznurach… Później, w korytarzu prowadzącym do sali teatralnej, odkrywamy kolejne części tej dość szczególnej instalacji. Beata Zygarlicka jako hafciarka Janina Panek, Maciej Litkowski jako Ireneusz Rolewski (autor monumentalnej malarskiej kopii obrazu Matejki) oraz Wiesław Orłowski jako Jan Papina (autor płaskorzeźby ukazującej bitwę, wykonanej w drzewie lipowym) opowiadają na żywo i z zapisów wideo o swoich pracach, a widzowie zwiedzają to narodowe panoptikum – „Wystawę po końcu świata – Grunwald 2410”.
Wiedeńska wiktoria też na sprzedaż
Scenografię tworzą przede wszystkim wyblakłe, pokrwawione płachty materiału i fragmenty drewnianych ogrodzeń, a głównym wydarzeniem, które obserwujemy w tej przestrzeni, jest uroczystość 10-lecia jubileuszu hafciarzy, zaangażowanych w odtworzenie arcydzieła Matejki, w pewnym momencie zakłócona przez pewnego osobnika w czapce Stańczyka. Dominuje tu napuszona, galowa atmosfera ideologicznej poprawności, a w kuluarach trwa załatwianie różnych interesów. Okazuje się, że inny nasz narodowy mit – zwycięstwo Sobieskiego pod Wiedniem – też można sprzedać i to Ameryce!
Robert Gondek, jako gospodarz tej groteskowej imprezy, inicjuje (a właściwie wymusza) pojedynek na miecze, a syn pani Panek, odpowiedzialny za finanse organizacji (w tej roli Wojciech Sandach), otrzymuje za swoje ofiarne działania piękny medal… Karykaturalna pani wiceminister (Helena Ubańska) nie dociera osobiście na tę celebrację, ale dzięki połączeniu online, możemy się dowiedzieć, co ważnego ma nam do powiedzenia…
Nie tylko ironia i humor
Jednak nie tylko ironię i humor otrzymujemy w tym przedstawieniu. Realizatorzy poprosili szczecinian w różnym wieku o odpowiedzi na pytania: Czy warto się uczyć historii? Przeszłość czy też teraźniejszość bardziej wpływa na nas? Respondenci („zaczepieni” m.in. na placu Grunwaldzkim) przywołują ważne daty i miejsca (nawet Lenino!), a zapis ulicznej ankiety można zobaczyć na ekranie podczas spektaklu.
Czas, by to przerwać
W epilogu następuje jeszcze rozmowa między dwiema aktorkami, która upewnia nas ostatecznie jakie są intencje twórców spektaklu. Budowanie tożsamości narodowej na bitewnej chwale, na krwi i przemocy, prowadzi niewątpliwie do nawarstwiania negatywnych emocji. Najwyższy czas, by to przerwać, bo kolejne pokolenia będą kontynuowały taką „strategię” patriotyzmu, a konflikty wciąż będą rozstrzygane za pomocą broni aż do apokaliptycznego końca. Wtedy to na ziemi pozostaną tylko zwierzęta i rośliny…
Przedstawienie (nieprzypadkowo) premierowo zostało pokazane 11 listopada, czyli w dniu narodowego święta. W tym miesiącu można je zobaczyć jeszcze tylko raz – 23 listopada. Następne pokazy zaplanowano w grudniu.
Komentarze
0