Wreszcie jest ! Debiutancka powieść Raymonda Queneau - "Psia trawka" ukazuje się w Polsce w 80 lat po pierwszej, francuskiej publikacji. Wydawnictwo W.A.B prezentuje ją w serii Nowy Kanon, w tłumaczeniu Hanny Igalson-Tygielskiej.
Queneau, to francuski poeta i powieściopisarz, który był jednym z prekursorów postmodernizmu i bardzo wszechstronnym twórcą, cenionym za swoje eseje, a również jako autor popularnych piosenek. Należał do Akademii Goncourtów, był dyrektorem Encyklopedii Plejady wydawnictwa Gallimard, a także był uczestnikiem słynnego Kolegium Patafizyki. Jak bardzo ważny jest dla Francuzów, świadczy fakt, że jego imieniem i nazwiskiem nazwano jedną ze stacji metra w Paryżu.
W naszym kraju jest znany m.in. dzięki "Ćwiczeniom stylistycznym" oraz "Zazie w metrze", powieści zekranizowanej w 1963 roku przez znakomitego reżysera Louisa Malle`a. Cieszy fakt, że możemy teraz uzupełnić swą wiedzę o twórczości tego niezwykłego pisarza. Powieść "Psia trawka" była pisana przez niego w Atenach i na Cykladach, a ukazała się w 1933 roku. Śmiało można stwierdzić, że jest bardzo dobrym wstępem do jego twórczości, ale też dojrzałym utworem, wolnym od niedociągnięć i wahań początkującego twórcy.
Wszystko bowiem w tej książce jest precyzyjnie skonstruowane. Postaci wchodzą na scenę w ściśle odmierzonym czasie i w idealnym miejscu, a logiczna maestria wywodu jest imponująca. Mimo tego bagażu teoretycznego, przyjemność z poznawania przygód Piotra Wielkiego, Etienne`a i Narcense`a, jest można rzec, gwarantowana, bo przecież "najbardziej abstrakcyjne teorematy teorii liczb znajdują nieraz bezpośrednie zastosowanie w codziennym życiu".
Akcja powieści rozgrywa się przede wszystkim na paryskich przedmieściach, a oprócz wymienionych trzech panów (tajemniczego obserwatora, pracownika bankowego i bezrobotnego saksofonisty) autor serwuje nam całą galerię ekscentrycznych charakterów: handlarza starzyzną - ojca Taube, posługaczkę Ernestynę, chciwą panią Cloche czy kapryśnego Theo, syna Etienne`a. Głównym tematem staje się poszukiwanie iluzorycznego skarbu, ale to tylko pretekst do bardziej zaawansowanych dywagacji. Czytelnik niejednokrotnie jest przez autora zaskakiwany nieszablonowymi zwrotami akcji, a wojenny finał książki to groteskowe opus magnum.
Queneau posługuje się różnymi metodami narracyjnymi, żongluje językowymi konwencjami i dzięki dużej dawce parodii, wzbogaca swą powieść pokaźnym ładunkiem zabawnych sformułowań, opisów i dygresji. Pośród nich znajdziemy np. ogłoszenia prasowe i reklamy ("Dlaczego nie zadbać o wygląd również po śmierci ? Pielęgnuj starannie swoje kości."), a do najlepszych fragmentów książki niewątpliwie należy scena weselnego obiadu, podczas którego jeden z bohaterów rozwija w swej głowie rozważania dotyczące jedzenia zupy. "Och!.Gdyby płyn, zamiast znikać, stale się odnawiał, zasilany niewyczerpanym źródłem. Wtedy, z tej wiecznej powtarzalności podniesionych łokci i otwartych ust, z tego zwyczaju na zawsze uświęconego, zrodziłoby się coś na kształt szczęścia, szczęścia i pokoju..."
„Psia trawka” kojarzy się mocno z prozą innego francuskiego twórcy, Borisa Viana, który z pewnością interesował się dziełami Queneau i rozwinął wiele elementów jego stylu we własnych dokonaniach. Warto zatem poznać pierwowzór i źródło inspiracji tego i wielu innych późniejszych pisarzy.
Komentarze
0