Iggy Pop to jeden z tych muzycznych idoli, którzy takich jak Lemmy czy Keith Richards, praktycznie powinni już być na tamtym świecie. Jego wyczyny na scenie i poza nią przyprawiłyby chyba o szybsze bicie serca niejednego zawodowego kaskadera. Kilka miesięcy temu wydawnictwo Sine Qua Non wydało po polsku jego biografię "Open Up And Bleed. Upadki, wzloty i odloty legendarnego punkowca", w której Paul Trynka szczegółowo opisał bardzo barwne życie tego amerykańskiego muzyka.

Autor jest dziennikarzem muzycznym, który publikował artykuły w tak renomowanych pismach jak  "Mojo", "The Independent" czy  "The Guardian" i jest twórcą biografii Davida Bowie`go zatytułowanej "Starman" (2011). Zbierając do niej materiały jednocześnie znalazł też zapewne wiele interesujących informacji na temat Iggy Popa, bo obaj ci muzycy przez wiele lat współpracowali.  W latach 70-ych David uratował swego kolegę przed zniknięciem z muzycznej sceny, a być może uratował mu życie...W „Open Up...” udało mu się zebrać relacje bardzo wielu przyjaciół, znajomych, kochanek i muzyków, którzy nagrywali z Jamesem Osterbergiem (tak naprawdę Iggy się nazywa).

Interesujący jest już wstęp do książki autorstwa  pani Agnieszki Wojtowicz-Jach, która redagowała książkę i faktycznie jest osobą jak najbardziej predysponowaną do tego zadania. Pisze w nim m.in.: „Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy miarę jego sukcesu stanowi ilość życiowych porażek, czy też niezwykła siła przetrwania. Nie sposób jednak nie zauważyć, że nad artystą zdaje się czuwać opatrzność: podczas gdy kolejni współpracujący z nim muzycy, jakby na skutek jakiejś klątwy, kolejno rozstawali się z życiem”

 

Zanim jednak do tego doszło, Iggy przebył dość długą drogę z rodzinnego Casterville w Teksasie do wypełnionych tłumem klubów i na wielkie stadiony. W wieku czterech lat stracił ojca, a nowy mąż jego matki, pułkownik armii amerykańskiej, trochę mu utrudnił początek kariery. Po przeniesieni się do Detroit, młody James dołączył do grupy The Chosen Few, a ojczym zapowiedział mu, że jeśli nie zetnie długich włosów, które zapuścił, to pójdzie do poprawczaka. „Bedąc wielkim fanem Boba Dylna, James zrobił to, co jego zdaniem zrobiłby jego idol: kazał Panu Pułkownikowi spadać. Pierwszego dnia w poprawczaku ogolono go na zero”.
 
Kiedy zaczął naukę w liceum, był wyróżniającym się  uczniem o demokratycznych poglądach i dobrym mówcą. Dlatego  przepowiadano mu sukces na arenie politycznej. Bardziej jednak chciał być muzykiem i zaczął grać jako  perkusista w The Iguanas by później wylądować  wraz z braćmi Asheton grupie The Psychedelic Stooges. Zmienił jednak wówczas swą funkcję na  wokalistę i przy tym już pozostał.

W książce znajdziemy opis jego amerykańskich sukcesów z zespołem The Stooges, dokonań solowych oraz oczywiście niemalże wszystkie afery i incydenty, których był sprawcą. Mnie najbardziej zainteresowała jednak berlińska odyseja Iggy`ego. Mieszkał wraz Bowie`m w połowie lat 70-ych w dzielnicy Schönberg i dobrze poznał całą aglomerację, łącznie z jej wschodnią częścią. „Któregoś dnia wrócił ze zwiedzania hinterhofów2 – podwórek na tyłach kamienic, gdzie często mieściły się warsztaty i podobne przybytki. Podekscytowany oznajmił Coco i Davidowi, że nauczył się doić krowy” Właśnie w Berlinie w studiu Hansa nagrał album „Lust For Life”, na którym umieścił swój największy hit „The Passenger”.


Niewątpliwym walorem tej, bardzo obszernej, pozycji jest zamieszczenie dyskografii Popa (doprowadzonej do najnowszej, tegorocznej płyty „Apres”), liczne, nierzadko pikantne zdjęcia z różnych lat życia muzyka, w tym słynna naga fotografia, autorstwa Gerarda Malangi, wykonana w Nowym Jorku, w 1971 roku. Poza tym Trynka, pokazuje kulisy powstawania swego dzieła. W rozdziale „Uwagi i źródła” kończącym całość, drobiazgowo przytacza nazwiska osób z jakimi rozmawiał, wzbogacając tekst o dodatkowe anegdotyczne komentarze.