Marian Pankowski to pisarz wciąż zbyt mało znany i nie doceniony tak jak na to zasługuje. Cieszy więc kolejna publikacja Korporacji Ha!art, zbierająca, dotąd rozproszone, krótkie formy prozatorskie tego twórcy - "Nastka, śmiej się !"

Marian Pankowski urodził się w 1919 roku w Sanoku. W 1938 roku podjął studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie i zadebiutował w lwowskich „Sygnałach” fragmentem poematu „Las” pt: „Czytanie w zieleni”. W kampanii wrześniowej jako młody podchorąży uczestniczył w walkach w okolicach Tarnowa. Kiedy znalazł się w niewoli udało mu się uciec do rodzinnego miasta. W 1942 roku został jednak aresztowany przez Gestapo za działalność w ZWZ. Przeszedł przez obozy koncentracyjne w Auschwitz, Gross Rosen, Nordhausen i Bergen-Belsen, a po wojnie pozostał na emigracji w Belgii. Jego najbardziej znana powieść to
"Rudolf", ale pisał także wiersze, dramaty, opowiadania. Był również tłumaczem.Zmarł w 2011 roku w Brukseli. W omawianym zbiorze, znalazły się teksty publikowane w "Twórczości", "Lampie" i "Pamiętniku literackim", a impresja, która zamyka ten tom - "Mój śnieg", pochodzi z maja 2010 roku.

Rozpoetyzowana proza Pankowskiego czerpie z rożnych źródeł i doświadczeń, ale mimo, że te opowiadania powstawały w różnych latach i nie były tworzone z myślą o wspólnym ich wydaniu, to w tej edycji układają się jednak w dość spójny układ. Okruchy wspomnień ze szkolnych lat, żołnierskie i obozowe opowieści oraz kawiarniane dialogi są odzwierciedleniem tego, co już znamy z dokonań Pankowskiego, ale też ciekawym rozwinięciem jego literackich drążeń. 

"Zwierzanie spraw intymnych było, obok modlitwy i snów kompensacyjnych, kładką wiodącą do świata, którego pozbawił nas niemiecki okupant..." to fragment noweli "O siostrzanej miłości", który wyraźnie ukazuje jak ważnym nośnikiem emocji i uczuć jest dla pisarza słowo, narracja, opowieść. To dzięki niemu człowiek może przetrwać największe opresje i przekazać swoje przeżycia innym. Pankowski konstruuje jednak takie wariacje językowe, literowe roszady i intelektualne węzły, że bynajmniej nie ułatwia wniknięcia w treść tych zapisków

Znamienna jest w tym kontekście dialog spisany w opowiadaniu "U starszego brata na przyzbie", w którym, to samo zdarzenie obaj rozmówcy naświetlają za pomocą różnych środków wyrazu w tym swoistym pojedynku widzeń świata, stwarzając nowe, frapujące. U Pankowskiego pamięć jest bowiem nieokiełznana, wymyka się schematom i zasadom Praktycznie wszystkie miniatury, które są zebrane w tej książce, to jak powiedziałby Hłasko takie "prawdziwe zmyślenia", bo tkankę rzeczywistości autor przekształca i wygina, wkładając do niej fikcyjne, oniryczne wizje. Losy prawdziwych postaci czyni czymś w rodzaju przypowieści, jak to jest chociażby w tekście tytułowym. 

Abstrahując jednakże od zawartości treściowej tej literatury, przede wszystkim chyba warto jednak pozwolić unieść się pięknu tych strof, częstokroć nasączonych szlachetną staropolszczyzną. Ciekawych doznań dostarcza nam chociażby opowiadanie "Daniela", dedykowane przez autora jego córce, w drugą rocznicę jej urodzin. "Szedł na nas przypływ z twardego szmaragdu i sól na wiatrach wisiała lustrzana", pisze Pankowski, uwodząc czytelnika słowem i dając wyraz swego kunsztu w preparowaniu wizji pozostających w pamięci na długo.