Opublikowana w 1985 roku w Kolonii debiutancka powieść "...a bude hůř" wzbudziła skrajne reakcje wśród krytyków czeskiej emigracji. Pierwsze pełne, polskie wydanie tego dzieła ukazało się niedawno dzięki wydawnictwu Czarne.
"Pójdę się leczyć, pogodzę się z rodzicami, będę tyrał, czyli wstawał o piątej, o szóstej odbijał kartę, o trzeciej wracał do domu, potem robił zakupy, później oglądał debilny film, wreszcie spać' konkluduje Olin, kiedy dowiaduje się od żony, że ich związek jest już przeszłością. Bejbinka chce urodzić dziecko i sama je wychowywać, bo on nie jest w stanie zapewnić mu ojcowskiej opieki. Powinien się leczyć, ale nie jest do tego zdolny.
'...będzie gorzej' to lektura brudna, chropowata, często odstręczająca, bo seksualne i alkoholowe rekordy jej bohaterów oraz tryb życia, łagodnie to określając, mało higieniczny, są przez autora ukazane w sposób maksymalnie prosty, nieupiększony w żaden sposób. Narracja poprowadzona przez ponad sześćset stron (zastępowana też nierzadko przekazem trzecioosobowym), uświadamia czytelnikowi, że w tej historii liczy się głównie ucieczka. Olin, który nienawidzi rygorów, narzucanych mu przez ojca i zakład pracy, ucieka wciąż do knajpy. Ona jest dosłowie rajem, który można szybko osiągnąć, kiedy pokona się odległość między nią a fabryką - piekłem.
Rum i piwo, to składniki cudownego eliksiru zapomnienia i zarazem akcesoria buntu. On wierzy bowiem, że jest opozycjonistą, nie politycznym, ale mentalnym. Długie włosy, dżinsy, muzyka Sabatów i Plastyków (czyli Plastic Peeople Of The Universe) oraz knajpiane piosenki kolegi Hasza, pozwalają mu odgrodzić się od tej normalnej, zapędzonej do kieratu, części społeczeństwa. Ta iluzja nie trwa jednak zbyt długo, bo czescy stróże porządku co pewien czas oczyszczają teren z takich jak Olin, elementów.
Rum i piwo, to składniki cudownego eliksiru zapomnienia i zarazem akcesoria buntu. On wierzy bowiem, że jest opozycjonistą, nie politycznym, ale mentalnym. Długie włosy, dżinsy, muzyka Sabatów i Plastyków (czyli Plastic Peeople Of The Universe) oraz knajpiane piosenki kolegi Hasza, pozwalają mu odgrodzić się od tej normalnej, zapędzonej do kieratu, części społeczeństwa. Ta iluzja nie trwa jednak zbyt długo, bo czescy stróże porządku co pewien czas oczyszczają teren z takich jak Olin, elementów.
Pelc, który w dużym stopniu, oparł swą prozę o osobiste doświadczenia, był krytykowany przede wszystkim dlatego, że obnażył etos antyreżimowego środowiska, przedstawiając jego mniej bohaterską twarz. Język powieści pełen jest wulgaryzmów i sformułowań niechlujnych, skrótowych, często antygramatycznych. Natomiast miejsca do których dociera Olin i jego koledzy (hipisi, kryminaliści, włóczędzy) to przestrzenie szpitalnych sal, cele więzienne i podrzędne szynkownie. Podziemie jest więc mało romantyczne, wręcz trywialne i ideowo puste. Ostateczny cios mrzonkom i samozadowoleniu zadaje siostra głównego bohatera, która nie ma złudzeń: "wy w każdym reżimie bylibyście takimi samymi gnojkami, piwnymi ochlapusami, potrafiącymi tylko jedno: urżnąć się i przeklinać reżim, o którym mówisz, że was zniszczył".
W trzeciej części książki, zatytułowanej "Dzieci dróg" Olin decyduje się na ucieczkę prawdziwą. Opuszcza Czechosłowację i przechodzi przez obozy uchodźców w krajach za żelazną kurtyną. Poznaje w nich wielu Polaków od nich także czerpiąc wzory zachowań i wartości. Czy jednak Olin potrafi całkowicie zerwać z egzystencją, która doprowadziła go do tego punktu?
Siedem lat temu "...a bude hůř" trafiła na ekrany kinowe. Film na podstawie tej książki, w konwencji dzieła offowego, wyreżyserował Petr Nikolaev. W Polsce jednak nie trafił do szerszej dystrybucji. Być może teraz, po wydaniu książki (przetłumaczonej przez Jana Stachowskiego), zostanie także przypomniany.
Komentarze
0