Wydawało się, że dokonania Herty Müller znamy już wystarczająco dobrze. Wydawnictwo Czarne regularnie wydaje bowiem jej powieści i eseje. Zbiór tekstów "Nadal ten sam śnieg i nada ten sam wujek", który niedawno trafił do księgarń, to jednak pozycja, która nawet dla kogoś, kto czytał wszystkie przetłumaczone na polski, książki tej pisarki, będzie bardzo cennym poszerzeniem znajomości jej twórczości.
"Literatura rozmawia z każdym człowiekiem osobno - jest własnością prywatną, która pozostaje w głowie. Nikt nie rozmawia z nami tak wnikliwie jak książka. I niczego w zamian nie oczekując, poza tym, żebyśmy myśleli i czuli". To ostatni fragment mowy, jaką  ta pisarka wygłosiła po otrzymaniu nagrody Nobla. Mowa, ta jest drugim rozdziałem tego zbioru (w przekładzie Katarzyny Leszczyńskiej). W lakonicznej formie, autorka zawarła bardzo wiele ważnych myśli, uświadamiając nam, że chociaż władza dysponuje metodami niszczącymi ludzi, z którymi literatura nie potrafi  walczyć, to może jednak "wynaleźć w języku prawdę, która pokaże, co dzieje się w nas i wokół nas, gdy wykolejają się wartości". 
 
Pisarka zajmuje się procesem poszukiwania słów oddających emocje i doświadczenia człowieka, który próbuje przeciwstawić się siłom uruchamianym przez państwo nadzoru. Konstruowanie  języka, za pomocą którego można przekazać, to co dzieje się w umyśle, osaczonym, skazanym na poniżenie, izolację i wyobcowanie, to główny temat tego zbioru. Dlatego też Herta Müller, dotyka także biografii innych niemieckojęzycznych twórców, podejmujących tematy tak jej bliskie. Pisze m.in. o poezji Theodora Kramera, o  powieściach Jurgena Fuchsa. Bardzo ważnym szkicem, który znajduje się w tym tomie jest także "Żółta kukurydza i nie ma czasu" o postaci  Oskara Pastiora,w którym  pisarka rekonstruuje  wspólną pracę nad książką "Huśtawka oddechu". Poeta ten jest także  bohaterem kilku innych tekstów tego tomu . Autorka cytuje m.in. jego wiersz "Wsteczny agregat heimatowy", analizując eksperymenty językowe stosowane przez autora i ukazując bolesne piękno tych słów. 
 
Pisarka  gorzko także komentuje, to że tak wielu ludzi odpowiedzialnych za to, co działo się w Rumunii przed 1989 rokiem, nadal wpływa na los tego kraju. Szczególnie krytycznie ocenia działalność  ziomkostwa banackich Szwabów, konstatując, że także w Niemczech, na emigacji,  wciąż miała wiele nieprzyjemności z powodu działań donosicieli Securitate, powiązanych z tą organizacją. "Ich działalność szpiegowska jest tutaj eksterytorialna. I inaczej niż szpicle Stasi, szpicle Securitate nie stracili po zjednoczeniu swoich oficerów operacyjnych. Pracują oni mianowicie w nowych rumuńskich tajnych służbach." Nastęnie dodaje, że "w Niemczech Bundestag finansował pracę ziomkostwa podczas dyktatury i robi to nadalpo jej upadku. Nic mi nie wiadomo, żeby kiedykolwiek zażądał zbadania, jak pracownicy ziomkostwa uwikłani byli w rumuńską dyktaturę"  
 
Kończący całość, tekst  "Świecie, świecie, siostro, świecie" dotyczy  Marii Tanase i jest zapisem wykładu wygłoszonego w Collegium Helveticum w Zurychu. To rodzaj hołdu dla tej pieśniarki i wyraz zachwytu, nad unikatową gramatyką uczuć w słowach wykonywanych przez nią utworów. Poruszający finał tej znakomitej książki.