"Obok Julii" – najnowsza powieść Eustachego Rylskiego, to proza intensywna i bardzo przemyślana i z tego powodu wystawiająca czytelnika na próbę. Autor zabiera nas w czasy PRL-u na Ziemie Odzyskane, głównym bohaterem czyniąc swego rówieśnika.
Janek Ruczaj to człowiek, którego trudno scharakteryzować w kilku zdaniach. Hedonista, koneser kobiecej urody, cynicznie, ale też ze swoistą afirmacją traktujący dary losu. Kiedy czytamy o najważniejszym czasie jego życia, ma 20 lat i pracuje, w bazie transportowej w S. Jest nieformalnym liderem klanu chłopaków, których łączy fascynacja prozą i bohaterami Ernesta Hemingwaya, choć czytają też Cortazara, Borgesa i felietony Bywalca. Grupa ta wchodzi w konszachty z Kapitanem i musi się zmierzyć z pewnym złotozębnym funkcyjnym, a wszelkie działania podejmuje w myśl zasady, że nuda jest straszniejsza niż piekło.
Rylski umieszcza akcję swej książki w rzeczywistości PRL-u. na początku lat 60, a jej miejscem są okolice Jeleniej Góry (gdzie właśnie wtedy pisarz mieszkał i jako 17 latek był zatrudniony w bazie samochodowej w której spędził dwa i pół roku w charakterze referenta technicznego). „Obok Julii” złożona jest z dwóch części. W pierwszej, nazwanej "Poranek" poznajemy zdarzenia ze schyłku lata 1963 roku, w drugiej natomiast ("Południe i reszta dni") odnajdujemy Jana, pracującego już jako taksówkarz w dużym mieście, kilkadziesiąt lat później. Tytułowa Julia to nauczycielka rosyjskiego – postać, którą mistyfikuje czas i bark bliższych szczegółów jej biografii. Jest uczestniczką wielu ważnych epizodów z życia Janka, ale on niewiele o niej wie, choć gotowy jest poświecić dla niej bardzo wiele... W powieści znajdujemy zatem swoisty hołd wartości, którym pisarz od dawna poświęća swe pióro – przywiązanie do tradycji rodzinnych., honor i „męska szlachetność, biorąca się z odwagi, zdrowia, tężyzny,skłonności do przygód,zgody na ostateczność,hojności, pogardy dla życia i pewności,że się jest ponad nawet w najgorszej opresji...”
Lektura tej powieści, wymaga „sprawnej” głowy”, że się tak wyrażę. Rylski nieustannie wręcz wystawia na próbę inteligencję czytelnika, w co chwila aplikując mu wielokrotnie złożone zdanie, zazwyczaj wieloznaczne i nasycone mniejszą lub większą dawką autoironii. Zwłaszcza w pierwszej części tego blisko czterystu stronicowego, sensacyjnego quasi romansu, można się zagubić w meandrach sensów i znaczeń, którymi są naznaczone rozważania narratora. Jednak kontynuowanie tej wymagającej lektury, da nam satysfakcję z obcowania z dziełem, potwierdzającym na pewno wysoką pozycję Rylskiego, wśród polskich prozaików.
Co prawda autobiografie i książki zawierające takie wątki są często ostatnimi w dorobku twórców, ale mam nadzieję, że w tym wypadku będzie inaczej i pan Eustachy jeszcze nam niejedną powieść zaaplikuje...
Komentarze
0