Trwa dobry czas dla fanów twórczości Kurta Vonneguta. Wydawnictwo Albatros w tym roku opublikowało już wybór listów pisarza, a od niedawna mamy do dyspozycji biografię „Zdarza się. Kurt Vonnegut: Życie” autorstwa Charlesa J. Shieldsa. Tłumaczył ją Rafał Lisowski.
Shields, który długo namawiał Vonneguta na to by zgodził się na napisanie przez niego biografii, zdążł przeprowadzić z nim kilka rozmów, ale ta współpraca przerwana została śmiercią pisarza w 2007 roku. Swoje impresje dotyczące tego etapu powstawania książki Shields zawarł we wstępie. Napisał m.in. "Kiedy żegnaliśmy się na progu jego domu, miałem wrażenie, że Kurt Vonnegut, wswych powieściach humanista i orędownik życia rodzinnego, jest samotnym, rozczarowanym człowiekiem. Jakie mogły być tego przyczyny?"
 
"„Zdarza się..." w dużym stopniu jest odpowiedzią na tak postawione pytanie. Czytamy o najważniejszymi wydarzeniach  z życia autora "Kociej kołyski",w tym o latach dorastaniaw rodzinnym Indianapolis, o samobójczej śmierci matki oraz o udziale Vonneguta w II wojnie światowej, kiedy jako żołnierz  armii amerykańskiej walczył w Ardenach, a później trafił   do niemieckiej niewoli. Wówczas  przeżył alianckie naloty na Drezno. Praktycznie przez całe, dalsze życie Kurt nosił w swoim umyśle obrazy zniszczeń jakim uległo miasto, a przede wszystkim  cierpień ludności cywilnej (pracował przy "oczyczszaniu piekła" jakim stało się to miasto). Po dwudziestu latach  udało mu się przekazać swe doświadczenia w powieści "Rzeźnia numer pięć", która stała się punktem zwrotnym w jego karierze literackiej. Zanim jednak do tego doszło, zaczynał od pisania opowiadań i prób zainteresowania nimi pism i periodyków w całych Stanach. Debiutancka powieść, zatytułowana  "Pianola" ukazała się w 1951 roku i choć zyskała także pozytytwne recenzje, to jej sprzedaż nie była tak dobra, by pozwolić Kurtowi zająć się tylko pisaniem.  
Studiował antropologię na University of Chicago, wykonywał b.różne prace, bo był nawet sprzwawcą samochodów czy policyjnym reporterem. Stabilizację  zapewniła mu dopiero praca w biurze prasowym General Electric. Tymczasem finanse były bardzo istotne zważywszy, że wraz z żoną Jane nie tylko wychowywał własne dzieci, ale w 1958 roku przejął opiekę nad synami swojej siostry Alice (zmarłej na raka). O tym czasie traktuje rozdrział pod tytułem "Stłamszony z tą całą dzieciarnią". 
 
Trudna droga do zyskania akceptacji i uznania dla swojej twórczości, byłaby jeszcze trudniejsza gdyby nie przyjaźń z Knoxem Burgerem, wydawcą który najbardziej przyczynił się do promocji dokonań Kurta. Shields dedykuje mu "Zdarza się..." dopisując komentarz "Dajcie mu Złoty Medal". To jeden z ważniejszych wątków biografii. Poza tym otrzymujemy też opis wydarzeń, które doprowadziły do rozwodu z Jane i zawarcia drugiego małżeństwa (z fotoreporterką Jill Krementz), które nie przysporzyło pisarzowi  zbyt wielu szczęśliwich chwil, bo wybranka okazała się kobietą wyrachowaną i egoistyczną. 
 
Nie ma wątpliwości, że Shields wykonał bardzo drobiazgową pracę przy pisaniu tej książki, próbując zanalizować to wszystko, co składało się na osobowość Vonneguta, jego nałogi, doświadczenia, kontakty personalne. Oczywiście także poświęca wiele stron recepcji prozy Kurta i opisowi kolejnych ważnych jego dzieł, ale nie jest to na pewno książka, w której krytycznoliterackie rozważania zdecydowanie nie są pierszoplanowe.   
 
Vonnegut był przez całe życie obrońcą wolności słowa, wspierał jak mógł  swoją rosyjską tłumaczkę,która w swoim kraju była szyknowana z powodu swojego zainteresowania twórczością pisarzy amerykańskich. O tym też pisze Shileds. Szkoda natomiast, że nie znajdziemy w książce praktycznie nic o wizycie Kurta w Polsce. Wraz z Williamem Styronem w 1985 roku spotkali się wówczas m.in. z Lechem Wałęsą.  Gdyby jednak Shields zajął się wszystkimi szczegółami życiorysu Vonneguta wówczas ten pokaźny tom (liczący ponad 550 stron) byłby jeszcze bardziej opasły, bo te 85 lat było bogate w  znaczące fakty i  interesujące przypadki.