Wisławę Szymborską wyjątkowo trudno było skłonić do rozmów o niej samej i wydarzeniach z jej życiem związanych. "Pamiątkowe rupiecie" (wydane przez Znak) są więc publikacją, szczególnie wartościową dla miłośników dokonań naszej noblistki.

Książka ta jest poszerzoną wersją tomu o tytule „Wisławy Szymborskiej pamiątkowe rupiecie, przyjaciele i sny”, które ukazało się w 1997 roku, a zatem rok po przyznaniu poetce Nagrody Nobla. Oprócz opisu ostatnich piętnastu lat życia twórczyni, dodatkowo otrzymujemy wiele dotąd niepublikowanych fotografii, pełną bibliografię i kalendarium. Ważnym wzbogaceniem treści jest też rozdział o jej związku z  Kornelem Filipowiczem.

Pierwsze lata

Autorka „Domu wielkiego człowieka” urodziła się w 1923 roku Kórniku. Zgodnie z metryką jej pierwsze imię to Maria. Przez całe dzieciństwo i lata młodości wołano więc na nią Ichna (skracając w ten sposób Marychnę). Praktycznie całe dorosłe życie spędziła w Krakowie. Tam na Starowiślnej uczęszczała do Gimnazjum Sióstr Urszulanek oraz do kina „Uciecha”, gdzie podziwiała role Lilian Harvey i Grety Garbo. Studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim (socjologia i polonistyka) nie zakończyła dyplomami, za to już w 1947 roku otrzymuje posadę w dwutygodniku oświatowym „Świetlica Krakowska”, w którym zajmuje się ilustracjami do książek. Po ślubie z poetą i tłumaczem, Adamem Włodkiem, zamieszkała w słynnej kamienicy przy ulicy Krupniczej 22, w której już znaleźli swe lokum tacy pisarze jak Jerzy Szaniawski, Kazimierz Brandys czy Jerzy Andrzejewski, a później trafił tam także Sławomir Mrożek. W 1952 roku Szymborska debiutuje tomikiem „Dlatego żyjemy”, a rok później zostaje kierownikiem działu poezji w „Życiu Literackim” i w tym piśmie ukazuje się jej wiersz „Ten dzień” napisany na pożegnanie Stalina.

Echo tamtego błędu

W „Pamiątkowych rupieciach” otrzymujemy wnikliwie ujęcie  kwestii „ideologicznego ukąszenia” (autorki podejmowały już zresztą ten temat w książce „Lawina i kamienie. Pisarze wobec komunizmu”). Szymborska do PZPR wstąpiła w 1950 roku i dwa pierwsze jej tomiki poetyckie zawierają kilkanaście wierszy o dość jednoznacznej wymowie. Nigdy nie zostały już zresztą wznowione. W latach 90-ych mówiła o tych czasach „Nie uważam tych lat za całkiem stracone. W rezultacie na zawsze uodporniły mnie one na wszelkie doktryny zwalniające ludzi z obowiązku samodzielnego myślenia.”. O jej schodzeniu z niewłaściwej drogi  trafnie pisał inny poeta, Adam Zagajewski, który ocenił, że „W całej jej późniejszej twórczości znajdujemy niegasnące nigdy echo tamtego błędu. Była osobą i pisarką spragnioną prawdy, uczciwości intelektualnej, i to, że zawiodła za młodu, stało się dla niej nie tylko nauczką (...) ale też wielką nauką” Z partii wystąpiła w 1967 roku, manifestując w ten sposób swój protest przeciwko wykluczeniu z niej Leszka Kołakowskiego.

Lektura świata

W "Życiu Literackim", prowadziła rubrykę "Poczta Literacka”, dowodząc swojego wielkiego poczucia humoru w odpowiedziach na zapytania młodych adeptów literatury oraz ich stroskanych rodziców. Pisała też stały felieton „Lektury nieobowiązkowe”, w którym dowcipnie recenzowała książki z bardzo różnych dziedzin. Była na przykład zachwycona „Wykładami z fizyki” Feynmana. Rzadko pisywała o beletrystyce i jak to określił Jerzy Pilch (często cytowany w „Pamiątkowych rupieciach”) było to związane z jej „niepewnością co do sensu czytania literatury pięknej, w przeciwieństwie do głębokiego przekonania co do sensu lektury świata.” Wciąż była spragniona nowych wrażeń, informacji, doświadczeń.

Przyjaźnie na zawsze

 Zbierała  pocztówki i kiczowate bibeloty, robiła kolażowe wyklejanki (wysyłane przyjaciołom) i namiętnie pisywała limeryki. Z rozbawieniem, oglądała amatorskie przedstawienia teatralne. „Szanuję zespoły zapaleńców zawiązujące się często z myślą o jednym tylko spektaklu” pisała. Choć była osobą raczej powściągliwą w ocenianiu innych i stroniącą od dużych audytoriów, to niewątpliwie była koneserem dobrego towarzystwa.„Jak się już zaprzyjaźniała, to na zawsze. Pieczołowicie kultywowała stare znajomości i przyjaźnie. Zwłaszcza po Noblu pilnowała, by nikt z dawnych przyjaciół nie poczuł się zaniedbany”. Wśród bliskich jej osób było wiele bardzo znanych twórców. Wspomniany już wcześniej Filipowicz, Urszula Kozioł, Ewa Lipska, Andrzej Barańczak...

Mimochodem

Osobny rozdział („Dwoje noblistów w jednym Krakowie”) autorki poświęciły znajomości poetki z Czesławem Miłoszem. Co ciekawe, choć  widywali się kilkakrotnie począwszy od 1945 roku, to osobiście poznali, dopiero po transformacji systemowej.  Miłosz zazdrościł jej talentu do tworzenia żartobliwych wierszyków i chyba  nie bez przyczyny. Według Jerzego Illga „On był człowiekiem bardzo serio i lubił drążyć tematy ostateczne. A Wisława rzeczy najpoważniejsze mówiła jakby mimochodem, żartem.”