Ta książka miała być jednym z najbardziej znaczących literackich wydarzeń tego roku i... faktycznie jest. „Dzienniki 1945-1950” Agnieszki Osieckiej, które na początku października ukazały się nakładem wydawnictwa Prószyński i Spółka, to pozycja, która jak sądzę zainteresuje nie tylko wielbicieli twórczości tej poetki....

Kiedy pożegnaliśmy autorkę „Szpetnych czterdziestoletnich” w 1997 roku jej dzienniki wraz z całym archiwum zostały przekazane na 10 lat w depozyt Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie. Później materiałami tymi zajęła się Fundacja "Okularnicy", która dzięki pomocy finansowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, doprowadziła do przygotowania tych bardzo wartościowych  zapisów do publikacji.

Z kart tego pierwszego tomu dzienników, w którym umieszczone zostały wpisy do pamiętnika (z ostatnich dni grudnia 1945 roku i początków 1946 roku) oraz zawartość siedmiu zeszytów sygnowanych pseudonimem „Bożena Ostoja”, które prowadziła od maja 1949 roku, ukazuje się osoba świadoma swych zdolności i możliwości. Czytelnik ma możliwość poznania Osieckiej jako dziewczynki i nastolatki, ale wbrew pozorom zdecydowanie nie są to zwyczajne dziecinne i młodzieńcze zwierzenia, mniej lub bardziej barwnie odnotowane przez przyszłą poetkę. Jak pisze we wstępie Andrzej Zieniewicz : „diarystyczne pisarstwo Osieckiej zawsze zaciekawia, niekiedy olśniewa. Dąży do nazwania wprost, jest sprawozdawcze, słowo miękko przylega w nim do rzeczy”.

Poetka praktycznie od początku wykazywała inklinacje do bycia indywidalnością. W swoich zapiskach relacjonuje najnowsze premiery teatrlane, lektury ksiażek, wizyty w kinach. Nierzadko zajmuje się też kwestiami bardzo złożonymi. W lipcu 1950 roku tak pisze o roli Kościoła „ludzkość dzieli się na materialistów, ateistów (tzn. niekoniecznie trzeba być komunistą, będąc ateistą lub deistą), deistów – tzw. niedowiarków, i ludzi wierzących. Śmieszny ten podział obejmuje także jednostki „wykolejone”, czyli zbrodniarzy, morderców itp. Sama jestem deistką. Myślę, że Kościół powinien nadal istnieć i działać (nie wtrącając się jednak do spraw państwa), tworząc ludzi wartościowych i szlachetnych, lecz nie dewotów i kleryków [!], zakłamanych i oszukujących...”

Oczywiście takie poważne refleksje i analizy nie zdominowały dziennika tych lat. Wyjazdy do Sopotu i Zakopanego, rodzinne kłótnie i formowanie drużyny do gry w siatkówkę, romanse, i zauroczenia, rozczarowania i prywatne sukcesy układają się jednakże w zajmujący opis tych szczególnych dni w życiu dojrzewającej dziewczyny, która dużo miejsca poświęca swoim sympatiom i przyjaźniom, jest bardzo towarzyska, a przy tym bardzo dotkliwie odczuwa brak aprobaty ze strony obiektów swych uczuć.

Chyba jednak najbardziej zainteresują współczesnego czytelnika obserwacje jakie Osiecka zawarła w swym diariuszu, dotyczące rzeczywistości społecznej i politycznej. Była bowiem bardzo wrażliwą osobą i wcześnie zaczęła okazywać niezadowolenie i wobec ograniczania wolności i do coraz bardziej dotkliwych socrealistycznych szablonów. W marcu 1950 roku notuje: Wszystkie zetempówki z naszej klasy były dziś wezwane do Pani Dyrektorki. Powiedziała, że my byłyśmy z o b o w i ą z a n e do głosowania (!!!!!). Podobno było to mówione 2 razy (żadna z nas nie słyszała i Dyrektorka powiedziała, że widocznie tak nie uważałyśmy, że nie słyszałyśmy). Powiedziała, że moja postawa to drwiny z organizacji, do której należę, i że to już nie pierwszy raz” Faktycznie nie był to pierwszy i również nie ostatni „zgrzyt” w edukacji młodej panny...


Ogromną pracę wykonała przy omawianej publikacji Karolina Felberg, która ksiażkę zredagowała i stworzyła bardzo obszerne i dokładne przypisy dotyczące osób, miejsc i wydarzeń opisanych przez Osiecką. Prószyński i S-ka w swoim planie wydawniczym ma kolejne tomy dzienników, obejmujące lata 1951-1958 (będą się ukazywały do 2017 roku). Zapiski z lat późniejszych zostaną natomiast ujawnione w dalszej perspektywie gdyż istnieją obawy co do reakcji na ich treść ze strony żyjących, opisanych przez poetkę, osób.