W ubiegłym roku Barbara Wysocka otrzymała na Kontrapunkcie Grand Prix czyli Wielką Nagrodę Publiczności oraz nagrodę dziennikarzy. W ten sposób uhonorowano spektakl „Chopin bez fortepianu”z jej udziałem. Czy także podczas tegorocznej edycji festiwalu aktorka ta zostanie doceniona? Wczoraj w Trafostacji Sztuki zobaczyliśmy inscenizację "Szapocznikow. Stan Nieważkości", którą wyreżyserowała, kreując także rolę słynnej rzeźbiarki.
Spektakl rozpoczyna się od projekcji archiwalnych zdjęć pokazujacych Władimira Komarowa, który zginął w 1967 r. podczas nieudanej misji kosmicznej. Alina Szapocznikow oddała hołd tej postaci przekuwajac jej los w rzeźbę "Stan nieważkości".
 
Inna jej praca "Przyjaźń" stała przez wiele lat w holu Płacu Kultury i Nauki, ale usunięta została stamtąd w 1992 roku trafiając do "przechowalni" w Józefowie (niestety "rękę ukradli pijacy"). Takie epizody przywołuje Wysocka w tekście sztuki, dodając do tego wątki z osobistego życia artystki, która przeżyła pobyt w swóch obozach koncentracyjnych, żyła i tworzyła  na emigracji we Francji, marząc o powrocie do Polski, ale zmarła przedwcześnie (w wieku 47 lat) w sanatorium w Górnej Sabaudii.
 
Pracowała prawie non-stop, poniekąd obawiajac się,że może nie zdążyć wyrazić wszystkiego tego, co zaplanowała. Dlatego pozostawiła po sobie kilkaset prac, a wiele z nich  zdobyło nagrody (m.in. Fundacji Copleya za asamblaż "Goldfinger"). "Szapocznikow..." nie jest jednakże biograficznym dramatem. Ta realizacja to montaż fragmentów życiorysu rzeźbiarki, jej idee i zwierzenia, przefiltrowane przez wrażliwość Wysockiej. To przede wszystkim obraz Aliny Szapocznikow jako kobiety. Stwarzajacej, kreujacej, ale także stwarzanej przez okoliczności, ludzi i sytuacje. Kobiety, która pyta o sens działania twórczego i pragnącej przemijanie oddać wieczności.
 
Obok Wysockiej na scenie widzimy także Adama Szczyszczaja (w roli męża artystki), ale to ona jest w centrum uwagi widzów. Jej tragedia  przemawia do widza pozostawiając w stanie intelektualnej nieważkości.