Drugi dzień Kontrapunktu zdecydowanie był zdominowany przez sceniczne interpretacje klasyków literackich.
Jak zaśpiewać Brandysa
Na deskach Kany widzowie zobaczyli propozycję Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie – spektakl na motywach opowiadania Kazimierza Brandysa „Jak Być kochaną”. Pisarz ten stworzył także scenariusz do filmu Wojciecha Hasa pod tym samym tytułem i ten obraz zapewne znała większość publiczności, która obejrzała wczoraj inscenizację wyreżyserowaną przez Weronikę Szczawińską. Dramat, który wykonała piątka aktorów mógł być jednkaże zaskoczeniem dla odbiorców, bo zdecydowanie nie jest odtworzeniem fabuły opowiadania, a raczej jej sceniczną dekonstrukcją. Bohaterowie próbują ukazać proces mozolnego uaktywniania śladów pamięci, nie opowiadając linearnie przedstawionej historii, a raczej odkrawając jej fragmenty, a nawet pojedyncze atomy i w ten sposób układając unikatową narrację. Bardzo rytmiczną i opartą w dużym stopniu na ruchu ciała i melodii słowa (w spektaklu wykorzystano takie utwory jak „Nie zapomnisz mnie...” czy "Ostatnia niedziela")
Obserwowaliśmy zatem coś w rodzaju symfonii aktorskich zmysłów, w której wiodące role należały do Aleksandry Padzikowskiej (Pani Felicja) i Natasza Aleksandrowitch (Pani Fatalna). Przedstawienie jest jednakże sukcesem zespołowym i przypuszczam, że jurorzy przeglądu docenią je wyróżniając najlepsze spektakle...
Dostojewski teraz
Kolejny spektakl jaki publiczność kontrapunktowa, zobaczyła wczoraj to „Bracia Kramazow” Teatru Provisorium z Lublina. Janusz Opryński zaadaptował tekst tego słynnego utworu Fiodora Dostojewskiego i wyreżyserował spektakl, który jest interesującą próbą wyboru najważniejszych idei zawartych w powieści. W obsadzie znaleźli się m.in. Anastazja Bernad, Magdalena Warzecha, Romuald Krężel, Adam Woronowicz i szczeciński aktor Marek Żerański (w roli Aloszy). Na obrotowej scenie grają oni sztukę, w której padają kluczowe pytania na temat człowieczeństwa i istnienia w świecie, a akcja dramatu jest udrapowana wokół wątków miłosnych i kryminalnych.
W trzygodzinnej inscenizacji oczywiście nie można było ująć wszystkich kontekstów filozoficznych i odniesień ideowych, które zawarte są w literackim pierwowzorze, ale lubelska interpretacja jest ukierunkowana bardziej na dialog ze współczesnością. W moim odczuciu rywalizacja między braćmi, ukazanie ich charakterów i konfrontacja poczynań, absorbuje uwagę widza, ale jest tylko jedną z warstw tego złożonego przekazu. Poszczególne postacie mówiąc o sobie, ukazując ludzkie słabości i duchowe zmagania, zwracają się do nas tu i teraz, motywując do próby odpowiedzi na pytanie czy potrafimy uzasadnić to co robimy i kim jesteśmy...
Gumowa psyche
„Rewolucja balonowa” to monodram Julii Holewińskiej, który wykonuje Katarzyna Maria Zielińska. To przedstawienie, pokazane w „Pleciudze”, było „najlżejszą” propozycją dnia, aczkolwiek nie pozbawioną intelektualnego znaczenia.
Wiktoria, opowiada o swoim dzieciństwie, które zostało dość brutalnie przepołowione na czas socrealnego absurdu niemożności i czas zachłyśnięcia się nadmiarem konsumpcyjnych atrakcji, jakie dała Polakom, odzyskana wolność. Dziewczynka próbuje sobie przyswoić nowe standardy i cieszyć się dostępnością tak zawsze upragnionych produktów jak coca-cola czy fanta , ale nie jest to łatwe. „Ciągle robiłam balony, ale coraz trudniej było dostać gumę Donald. Zastąpiła ją Hubba Bubba. Mój balon rósł i rósł. Był coraz większy, aż w końcu ja sama znalazłam się w tym balonie” Jej ojciec – historyk i matka oddana idei Amwaya, nie dają jej oparcia, bo również są zagubieni w kolorowej, atrakcyjnej rzeczywistości, chcąc upodobnić się do bohaterów „Dynastii”. Kolekcjonowanie zachodnich gadżetów było ważniejsze. „Ja także popadłam w szał zbieractwa. Wklejałam naklejki do albumu WWF, zbierałam kolorowe karteczki do segregatora i opakowania od frytek”.
Zielińska snuje swą opowieść, która jest obrazowana zdjęciami rodziny i ważnych politycznych wydarzeń (projekcje video), uświadamiając nam jak bardzo jej bohaterka jest nieporadna i niedojrzała. Jej syn, wychowywany przez nią samotnie, wkrótce skończy 5 lat. Jakie wzory mu przekaże ?
Stachura alternatywny
Najbardziej wytrwali widzowie zakończyli dzień w namiocie zlokalizowanym przy Teatrze Kana. Tam od 23-ej grał duet Babu Król wykonując utwory z albumu „Sted” Bajzel (gitara, wokal) i Budyń (saksofon, wokal) zamieścili na tym wydawnictwie nowe wersje piosenek do wierszy Edwarda Stachury i aktualnie grają ten materiał na trasie po Polsce. Usłyszeliśmy m.in. takie kompozycje jak „Człowiek człowiekowi”, „Boska akademia” czy „Niemowa” oczywiście poparte także różnymi komentarzami, wypowiadanymi przede wszystkim przez Jacka Szymkiewicza. Atmosfera przy scenie była bardzo familiarna, bo wśród widzów przeważali przyjaciele i znajomi obu panów, także aktorzy uczestniczący w przeglądzie. Co do samej muzyki, to jest to taka alternatywna poezja śpiewana, dość odległa od wersji samego autora liryk. Oferta głownie dla fanów dokonań obu muzyków.
Komentarze
0