Święta Bożego Narodzenia dobiegły końca, po żywych szopkach zostały tylko deski.

 

W Szczecinie podczas świąt stały dwie żywe szopki. Jedna przed Sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa, druga przed szczecińską katedrą, gdzie dziś, choć zwierzęta powoli zabierano, maluchy mogły jeszcze je pogłaskać, a nawet wejść na wieżę i wprawić dzwon w ruch. Pomysł stworzenia szopki na kształt minikatedry, na który wpadł ks. Piotr Leśniak, spodobał się szczególnie dorosłym.

 

- Świetnie wyszła ta szopka, taka oryginalna jest i jak nasza katedra wygląda – mówi pani Zofia, która przyszła tu dziś z wnuczką.

 

Babcia zachwycała się budowlą, dziewczynka zwierzątkami. Nie zabrakło świnki wietnamskiej, która cieszyła się ogromnym zainteresowaniem wśród dzieci, podobnie zresztą jak owieczki czy kózki. Można było zobaczyć także między innymi karpie, kaczki, kury, króliczki czy gołębie.

 

Szopka powstawała aż tydzień, co możemy przeczytać na tablicy informującej o jej historii. Stąd także dowiadujemy się, że trzy osoby przyczyniły się do jej powstania.  Stoi nadal, choć już bez świętej rodziny i zwierząt, stąd i urok już nie ten sam.

 

 

Po raz 12 natomiast stanęła tradycyjna szopka przed Sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa. W Święta nie zabrakło tam kolęd oraz życzeń między innymi składanych szczecinianom przez Prezydenta, Piotra Krzystka. Dziś zostały po niej jedynie deski, które koło godziny 13:00 na dobre zniknęły sprzed kościoła. Tym samym po szopce nie ma już śladu.

 

 

 

Komentarz: Święta… i po nich. Szkoda, że szopki nie przetrwały chociażby do jutra. Z pewnością dostarczyłyby jeszcze wielu radości. Cóż, wszystko co dobre, podobno szybko się kończy.