Tutaj fikcja przeplata się z faktami, gubiąc czytelnika w gąszczu dat i nazwisk. Co się wydarzyło? Co jest tylko bujną wyobraźnią autora? Na rynku ukazał się niezwykle ciekawy zbiór opowiadań, który w historie monet wplata ludzkie losy. Także te ze Szczecina.

„Opowiadania numizmatyczne. Historia monetą się toczy” to zbiór ośmiu opowiadań, których fabuła toczy się na przestrzeni różnych okresów historycznych. Dzięki lekturze zawitamy w średniowiecznym Gdańsku, powojennym Szczecinie czy odległym nam Zamościu. Poznamy buntowników, łotrów i skromnych ludzi, którzy liczą na odrobinę powodzenia. A przede wszystkim poznamy fascynujące historie monet.

Jednak dobra moneta

Tak, numizmatyka – cóż nudniej mogłoby zabrzmieć? Muszę przyznać, że gdy pierwszy raz w moje ręce trafiła omawiana książka miałam pewne obawy. Czy opowiadania, w których główną rolę odgrywa bilon mogą zaciekawić? Pieniądz, jak pieniądz – myślałam – każda epoka ma swój. Wiem, że są okazy, które zapierają dech w piersi, ale żeby zaraz pisać o tym? I co gorsze, głosić, że zbiór opowiadań to dopiero tom pierwszy.

Jakże naiwne było moje sceptyczne podejście, które na szczęście zostało rozwiane przez pierwsze opowiadanie. Szybko się okazało, że moneta – gdy tylko dodać jej wokół zaciśniętą ludzką dłoń i ludzkie losy – może stać się początkiem romansu, intrygi, zbrodni. Dodatkową gratką jest umieszczenie kilku opowiadań, których akcja dzieje się w Szczecinie. Jakże dobrze czytało się o powojennym Szczecinie, moście, pobliskich miejscowościach, które przecież w każdej chwili mogę odwiedzić. Oczami wyobraźni razem z Dytrykiem uciekałam ulicą Panieńską. Narracja – każdego z opowiadań – niemal za rękę prowadzi czytelnika po murach miasta, w którym dzieje się opowiadana rzecz.

Bohaterowie z monetą w garści

I tak na kartkach zbioru poznamy Jana – właściciela browaru, któremu przyjaźń z burmistrzem Gdańska miała przynieść wiele korzyści, Halinę Konopacką, która opowie o tym jak straciła medal olimpijski, Stefana, który na własnej ziemi odnalazł niezwykły skarb, Georga Stega, który musiał uciec ze Szczecina w obawie o własne życie, Zygmunta Turskiego, który liczy na skarby zostawione przez Niemców, Sonię, która ostatkiem sił próbuje ukryć skarb ojca, Jacka, który wygrywa na pewnej aukcji monetę, która... nie istniała i wspomnianego wyżej Dytryka, który by ratować syna okrada pracodawcę. Ale przede wszystkim na kartach tomiku odnajdujemy autorów – pasjonatów, którym z pewnością pisanie tych historii przyszło z łatwością. A jeśli nie, to trudu nie widać w słowie, które z gracją wije się wokół monet.

Wśród autorów znajdziemy pisarzy już znanych publiczności, na kartach znalazło się także miejsce dla debiutantki. W pierwszym tomie swoje opowiadania zamieścili: Krzysztof Wytrykowski, Katarzyna Marciszewska, Jerzy Chałupski, Tomasz Witkiewicz, Bartosz Ulka i Karina Kopczyńska.

Wydanie nie jest oczywiście bez wad. Nie wspominając kilku literówek, które mogą przytrafić w zbiorowej pracy, nie mogę przełknąć jednego. Dlaczego tak mało ilustracji? Chociaż szkice, zarysy monet. Zaledwie kilka (kiepskich, bo małych) ilustracji to za mało do historii, które toczą się monetą.

Wybierz najlepsze

Trudno mi wybrać to najciekawsze. Opowiadania były lepsze, gorsze, ale za każdym razem dobre, bo wciągające. Cieszę się, że nie muszę wybierać. Ale czytelnicy mogą! Tomik opowiadań doczekał się swojej strony internetowej, na której można wziąć udział w głosowaniu. Warto oddać głos, bo za udział przewidziane są nagrody.

A sama książka powinna przypaść do gustu zapalonym kolekcjonerem monet, fanom przygód pełnych zbrojnych potyczek, intryg i romansów. Szczecinianom polecam chwycić za książkę ze względu na nasze miasto, które w opowiadaniach mieni się innymi barwami niż dziś.