W piątek (16.05 br.) w Słowianinie odbył się koncert pod szyldem The Darkest Tomb.

Na scenie pojawiły się cztery kapele:
dwie szczecińskie The Chiave i Angelreich oraz poznańska In Twilight`s Embrace i krakowska Drown My Day. Tę ostatnią gościliśmy u siebie po raz pierwszy, zaś pozostałe nie raz cieszyły ucho szczecińskiej publiki.

Na to znakomite wydarzenie przyszło około 150 osób. Wszyscy bawili się świetnie. I to już od pierwszego występu popularnego na naszej scenie i lubianego zespołu The Chiave (www.myspace.com/thechiave). Muzycy dali dobry koncert, mimo iż stylistycznie nieco odbiegali od pozostałych. Najwięcej bowiem było śpiewania. Skojarzyli mi się z As I Lay Dying. Mimo to uważam, że poradzili sobie znakomicie, bo rozgrzali publikę.


Druga kapela In Twilight`s Embrace (www.myspace.com/twilightkills) odwiedziła nas po dwóch latach w zmienionym składzie i z nowym materiałem, którego masteringiem zajął się Pelle Henricsson ze Szwedzkiego Tonteknik Recordings, odpowiedzialny za współpracę z takimi kapelami jak Entombed, Cult of Luna, In Flames czy Poison the Well.

Zaczęli od kawałka On the Verge of Judgement z ich
poprzedniej płyty Buried In Between. Od razu pod sceną
zaczęła się szaleńcza zabawa, która trwała aż do ostatniej minuty ich
występu. No może prawie, gdyż finalna kompozycja była tylko muzyczna i spokojniejsza w porównaniu z ich całym repertuarem. Słyszeliśmy nowe
piosenki z dema: The Source, Wintersun, Today`s Gold, oraz starsze: Set Them Free, Buried in Between, The Hollow Men, Still Before My Eyes. Mimo że zagrali dobrze (jak każdy zespół tego wieczoru), to moim zdaniem lepiej prezentowali się dwa lata temu.



Trzeci występ Drown My Day (www.myspace.com/drownmyday) spełnił moje oczekiwania. Co więcej, akustyka była rewelacyjna! Idealnie
słychać było wszystkie dźwięki. Krakowiacy przedstawili nam chyba całą Ep-kę One Step Away From Silenie. Grali niezwykle żywiołowoi profesjonalnie



Na ostatni zespół Angelreich (www.myspace.com/angelreich) musieliśmy trochę poczekać. Była to najdłuższa i nieco męcząca przerwa. Spora część publiczności opuściła klub. Szczecinianie zaczęli grać kilka minut przed 23. Zaprezentowali nam kawałki z ich ostatniej płyty The Plague oraz w mniejszym stopniu z poprzednich.

Matt (wokalista) spytał się nas czy znamy ich starsze piosenki. Zdziwił się, gdy zobaczył las rąk. Nie powinien, bo przecież to nasza rodzima kapela, nie raz występująca na scenach w Szczecinie, która znana jest nie tylko w Polsce ale i w Europie. Może się ona pochwalić graniem  z takimi sławami jak Sworn Enemy, Born From Pain czy Maroon. Więc koncert ten siłą rzeczy był najbardziej profesjonalny, a tym samym i najlepszy, przynajmniej w mojej opinii.