– Jak idziemy do sklepu, to na proste zakupy wydajemy 100 złotych, bo wszystko jest takie drogie. A gdzie odzież? Buty? Kurtka na zimę? Ja się zaraz sama ustawię w kolejce po zasiłek – mówiła jedna z protestujących przed magistratem. – Mamy tego dość, ja wcześniej nie chodziłam na takie wydarzenia, nie jestem w żadnych związkach zawodowych, ale po prostu mam już dość – dodała inna.


2,5 tysiąca pracowników budżetówki w Szczecinie zarabia najniższą krajową?

Pikieta Solidarności zorganizowana we wtorek przed urzędem miasta to efekt fiaska rozmów pomiędzy stroną społeczną a władzami Szczecina. Kiedy przewodniczący NSZZ Solidarność Mieczysław Jurek mówił, że miasto zaproponowało podwyżki na poziomie 200 złotych brutto, niemała grupa protestujących zaczęła gwizdać i krzyczeć. Dopiero propozycja podwyżek na poziomie 1000 złotych brutto wywołała oklaski.

– Dostaliśmy informację, że wyrównanie do minimalnej krajowej wymaga przeznaczenia z budżetu miasta ponad 7 milionów złotych. Każdy może sobie przeliczyć, że w sferze budżetowej Szczecina na najniższej krajowej jest ponad 2,5 tysiąca pracowników. Jeszcze kilka lat temu tych pracowników było maksymalnie 12-13 osób. Widać jak przez kilka lat spłaszczyły się płace, nie dbając o pracowników doprowadzono ich do takiego stanu – mówi Mieczysław Jurek, przewodniczący NSZZ Solidarność. – Zaproponowano nam w pierwszym roku 200 złotych, w drugim 150 złotych, a w trzecim zero, bo nic nie można przewidzieć. Odpowiadamy stanowczo: nie my rządzimy budżetem miasta, robią to władze. Nie zgadzamy się, że im dłuższa kadencja, tym grubsza skóra i mniej empatii. Nie ma takiej zgody panie prezydencie – grzmiał przewodniczący Jurek, zaznaczając jednocześnie: – Nasz postulat to 1000 złotych brutto na etat.

Prezydent Krzystek: „Roszczenia są słuszne”

Podczas konsultacji budżetowych facebookowy fanpage prezydenta Piotra Krzystka został wręcz zasypany pytaniami o podwyżki wynagrodzeń w budżetówce, szczególnie w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Szczecinie.

– Są tematy nie do końca załatwione. Wiemy, że nasi pracownicy oczekują wyższych wynagrodzeń, 20 milionów, które mamy, to ok. 200 złotych brutto na etat. Mamy świadomość niezadowolenia i roszczenia są słuszne. To są dylematy, z którymi będziemy musieli się zmierzyć i szukać niełatwych rozwiązań – mówił Piotr Krzystek.

Do tematu będziemy wracać.