Jeżeli damy dwóm od dawna znającym się ziomom parę winyli i deki, to co może z tego powstać? Odpowiedź brzmi: duet Fractional Slighty. Co się natomiast stanie, jeśli łysy ziom pójdzie na przymusowy urlop i zostawi kreatywnego z grzywką? Odpowiedź brzmi: Flick N Scrape.
Razem czy osobno...?
Małgorzata Stankowska: Z kim ja właściwie teraz rozmawiam – z Fractional Slighty [duet tworzony z Adrianem Szymczakiem - przypis red.] czy z...?
Flick`n`Scrape: ...z Flick`n`Scrape. To nazwa nowej marki, mojego solowego projektu.
MS: A co z FS?
F`n`S: Nie robimy na razie z Adrianem muzyki ani imprez, ale dalej rozmawiamy ze sobą itd. Pewne okoliczności życiowe u każdego z nas spowodowały zawieszenie naszego wspólnego projektu. Adrian, póki co, wycofał się z grania, a ja, bardzo chcąc dalej tworzyć, postanowiłem ruszyć z czymś nowym. Tak został powołany do życia F`n`S, przy którym użyłem doświadczenia nabytego m. in. wspólnie z nim. Bardzo mi to pomogło, bo dzięki temu teraz nie jestem traktowany jako „koleś znikąd”, tylko „ten z Fractional Slighty”...
MS: ...ten z grzywką...
F`n`S: Tak, tylko bez grzywki; jak nowy projekt, to i nowy design (śmiech).
MS: Wszystko zaczęło się od waszego autorskiego cyklu w Mezzoforte... Jak to z nim było?
F`n`S: Akurat mieliśmy szczęście, odpowiedni czas, miejsce i kontakty, poza tym zamknięto klub Crossed, a my graliśmy muzę dla podobnego profilu odbiorców. Mniej więcej wtedy Grzesiek z 3Channels/Catz`n`Dogz dał nam szansę na zagranie w Mezzoforte, jako że oni aktualnie już jeżdżą po całym świecie i zrobiła się w pewnym sensie luka w programie Mezzo. Prawdą jest, że dobra muza zawsze się obroni, więc ludzie zaczęli przychodzić na nasze imprezy i szybko cała akcja pozytywnie się rozkręciła. To był przypadek, jak wcześniej powiedziałem - dobre miejsce i dobry czas, z którego oczywiście dziś się bardzo cieszę i miło wspominam.
MS: Jeśli Adrian postanowi wrócić do muzyki, jest szansa na reaktywację FS?
F`n`S: Tak, jest to całkiem prawdopodobne. Odkąd nie gramy razem, ludzie zaczęli mówić, że się pokłóciliśmy, już się nie lubimy i takie tam plotki, które oczywiście nie są prawdziwe i jeśli tylko będzie szansa, na pewno znów zrobimy coś razem.
„Dostałem swoją szansę, teraz czas na was!”
MS: Ostatni wywiad z Tobą (a właściwie z wami) na łamach naszego portalu pochodzi ze stycznia 2010. Powiedz, co od tamtej pory zmieniło się w Twoim życiu?
F`n`S: Zdobyłem dwa kontrakty z różnymi wytwórniami, jednymi z najlepszych w Polsce jeśli chodzi o temat techno (bo, nie oszukujmy się, też ich dużo nie mamy) Stereophonic Records i Mind Code Records, wydałem dwie EPki i właśnie pracuję nad albumem. Jeszcze nie wiem, dla której wytwórni go wydam, ale chciałbym by była to ta lepiej zarządzającą aktualnym materiałem. Poza tym liczba występów i wyjazdów wzrosła mi z dwóch do czasem nawet ośmiu miesięcznie. Teraz z okazji wydawania tych EPek mam już na dwa miesiące naprzód, a czasem nawet więcej, zabukowane weekendy, co mnie oczywiście bardzo cieszy. Poza tym aktualnie mieszkam we Wrocławiu, gdzie zaangażowałem się w stowarzyszenie, które założyliśmy wspólnie z grupą przyjaciół, organizuję imprezy cykliczne oraz udzielam się w paru innych projektach.
MS: Gdzie wtedy grasz?
F`n`S: Jeżdżąc po Polsce zwiedziłem większość dużych miast, z których najbardziej lubię jednak Wrocław. Bardzo lubię wracać do tego miasta! Z ciekawostek, ostatnio grałem w Berlinie w klubie o nazwie „Box at the beach”, świetny lokal z potencjałem niedaleko znanego wszystkim „Anioła”, przy którym jest... plaża, a na środku plaży mały budynek, który wygląda jak pudełko. Do północy grają na plaży, a po północy otwiera się „pudełko”, wszyscy wchodzą do środka i tam jest kontynuacja imprezy.
MS: Masz managera?
F`n`S: Nie, nie mam i na razie nie chcę mieć. Póki co daję sobie radę sam. Jeszcze jakoś to wszystko ogarniam.
MS: Czym jesteś taki zajęty?
F`n`S: Raz na trzy miesiące robię imprezę dla City Hall, z dużą gwiazdą i sporym budżetem. Drugi cykl to gwiazdy z Polski w Mezzo, które zapraszam na swoją imprezę i wtedy wspólnie gramy. Przy okazji drugiego cyklu odsłuchuję i szukam nowych, ciekawych twarzy. Ważne jest to dla mnie o tyle, żemi też ktoś dał kiedyś szansę i teraz, kiedy sam mam kontakty, chcę pomagać innym. Chcę wyciągnąć przynajmniej część z tych ogromnie utalentowanych młodych ludzi, o których świat być może nigdy nie usłyszy, a którzy siedzą w domach i składają sobie dźwięki w zaciszu komputerów. Aktualnie na jakiś czas zawiesiłem te cykle, ponieważ nie ma mnie na miejscu w Szczecinie.
MS: Sam byłeś kiedyś taką osobą składającą dźwięki jedynie przed komputerem...
F`n`S: ...sam kiedyś byłem i w zasadzie dalej jestem; jeśli chodzi o poziom umiejętności to nie uważam się za kogoś lepszego od kogoś, kto tworzy muzykę w domu tylko dla siebie czy znajomych. Natomiast miałem szczęście, znalazłem się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, znałem przez przypadek kogoś i tak to się potoczyło. Teraz sam chciałbym komuś pomóc.
MS: Jakieś rady dla stawiających swoje pierwsze kroki DJ`i?
F`n`S: Nie, raczej nie, sam jestem jeszcze młody i uważam, że wszystko przede mną.
MS: Ale masz już jakieś doświadczenie.
F`n`S: ...nie tracić chęci, bo w Polsce jest słabo jeśli chodzi o ten typ muzyki i generalnie jest ciężko się wybić bez znajomości gdziekolwiek. Nie oszukujmy się; to jest hermetyczne środowisko i sam muszę to przyznać- jest mega zamknięte i ciężko tam się przebić. Nie można się zniechęcać, bo osobiście znam paru ludzi, którzy kupili sobie gramofony, coś tam sobie dłubali w domu i składali, a później wybrali nie ten klub, nie tego człowieka i zajawka na robienie czegoś fajnego uchodziła z nich każdego dnia bardziej. Najlepiej małymi kroczkami sobie stawiać kolejne cele w rozwoju, bo jak ktoś sobie wyobrazi, że od razu będzie grał w największych klubach, to może się mocno rozczarować odmową i straci całego powera po paru takich porażkach.
„Palę papierosa przesłuchując winyle”
MS: Jak można opisać teraz twój styl grania?
F`n`S: Nie chciałbym się szufladkować, ale mam teraz parę stylów, z których staram się wybierać i podawać to co najlepsze. Moja muzyka ewoluowała i dalej ewoluuje: od małolata jarającego się techno i Love Parade do Minimalu, Tech House`u i wielogodzinnych posiedzeń w sklepie z płytami, gdzie szukam odpowiednich dźwięków. Szukam wciąż i wypracowuje swój własny styl i głębię, bez bezsensownego napieprzania. Niekomercyjna, elektroniczna muzyka taneczna, tak chyba najogólniej można nazwać to co robię. Trzymam się tempa 125-128 bpm.
MS: A jak wygląda takie posiedzenie w sklepie z płytami?
F`n`S: Wyobraź sobie: masz sklep i wchodzisz do pokoju, który od góry do dołu jest zawalony winylami z Minimalem, Tech-House`em itp., w drugim pokoju jest Techno, Hard-Techno, D&B i cięższe odmiany muzyki, a w sklepie masz milion płyt, z których sobie sam wybierasz, do wyboru ok. 20 gramofonów do odsłuchu i siedzisz, przesłuchujesz winyle paląc papierosa, a przy każdym z gramofonów stoi elegancko popielniczka. Takie sklepy znaleźć można np. w Berlinie. Moje ulubione to SpaceHall i HardWax. Mamy blisko, w dodatku w miarę tanio, więc nie jest to żadna misja niemożliwa.
MS: Dużo jeździsz i pracujesz, mało sypiasz. Jakie za to są zalety pracy DJ`a?
F`n`S: Na przykład takie, że wszędzie gdzie nie pojadę mam znajomych, z którymi spotykam się chętnie za każdym razem. Jeśli potrzebuję - przenocują mnie, pomogą w razie czego, wyjdą na imprezę czy pokażą miasto. Czasem nawet dokładnie nie znam tych ludzi, ale sami do mnie podchodzą, bo skądś tam mnie kojarzą, są niezwykle mili i sympatyczni, chcą razem napić się piwa, pogadać... To szalenie pozytywna strona grania, bo lubię ludzi wokół siebie i lubię poznawać nowych.
MS: Tak się chyba rozpoznaje sławę...?
F`n`S: No właśnie nie, jeśli chodzi o to, to nie chcę i nigdy nie chciałem być rozpoznawany przez panią Marysię ze sklepu osiedlowego. Tak jak muzycznie się rozwinąłem, tak w tej kwestii stoję tak samo, jak parę lat temu; chcę mieć swoje życie prywatne i móc robić muzykę, to jest dla mnie najważniejsze. To co robię w weekendy to jest jedno, a to co robię w tygodniu, z kim spędzam czas to jest drugie.
MS: To co robisz nazywasz pracą?
F`n`S: Niee... ale zajawką, pasją która się niesamowicie rozwinęła - już tak. Od małolata jarałem się muzyką, tata mnie bardzo w tym wspierał, bo jak byłem gówniarzem, kradłem mamie garnki, na których potem grałem kredkami. Później dostałem perkusję, właśnie od ojca, który stwierdził, że w domu trzeba mieć na czym gotować, a potem była kapela z grupą znajomych. Jakiś czas później jako małolat trafiłem na Love Parade i wtedy sobie uzmysłowiłem, że w tym musi być jakaś magia – 1,5 mln uśmiechniętych, ubranych na kolorowo i tańczących ludzi. To było dla mnie wielkie przeżycie i sam zacząłem się tym interesować. Zacząłem chyba jak większość od Techno, Westbama, jakichś Trance`ów, House`ów, a później samo poszło i jestem teraz, gdzie jestem.
Żadnych marzeń, tylko konkrety!
MS: Co robisz na Sylwestra? Już jesteś zabukowany na ten dzień?
F`n`S: Na ostatnim grałem i było świetnie. Nie będę ukrywał, tej nocy można bardzo dobrze zarobić. Ale wyszedłem z założenia, że grać mogę cały rok, a tego jednego dnia chciałbym raczej odpocząć. Więc w tym roku chciałbym go spędzić bardziej prywatnie, kameralnie, bez stania za dekami, z bliskimi mi ludźmi. Marzy mi się mała drewniana chatka np. na stoku w górach, z kominkiem i śniegiem za oknami.
MS: Mówiłeś, że przygotowujesz się do wydania płyty. Kiedy można się jej spodziewać?
F`n`S: Ciężko mi powiedzieć, samej pracy zostało mi na ok. miesiąc (może dwa), ale starając się mieć swoje życie z przyjaciółmi, rodziną itd., to może wyjść nawet pół roku. A chciałbym, żeby to była przemyślana, koncepcyjnie płyta. Będzie się zaczynała jakimś tematem, potem coraz cięższa, a następnie będzie spadać i zwalniać. Chciałbym, żeby była to płyta do słuchania, by nawet ludziom niemającym na co dzień kontaktu z elektroniką miło się jej słuchało. Taka uniwersalna muzyka do nauki, czytania czy seksu.
MS: Plany/marzenia?
F`n`S: Powiem Ci, że nie mam marzeń, bo... zamieniłem to słowo w swoim słowniku na „plany”. Tak się łatwiej żyje, bardziej konkretnie. Oczywiście coraz więcej muzyki, na coraz lepszym poziomie, i może zacząć więcej grać za granicą. Moim marzeniem jest pojechać na festiwal DEMF do Detroit, mekki muzyki elektronicznej. Nawet nie jako DJ, ale jako zwykły turysta i tancerz.
MS: Czego w takim razie, w imieniu swoim i Redakcji, serdecznie Ci życzę!
Komentarze
27