„O mój aniele”, „Moja Madonna” czy „Wszyscy święci” to część piosenek, które usłyszymy w tym spektaklu. „Dymny” w Teatrze Polskim w Szczecinie to rodzaj epitafium dla krakowskiego twórcy, który dla młodych ludzi jest już postacią niemalże mityczną. Reżyser (Krzysztof Materna) przygotował tak mocną propozycję, że niewątpliwie tego artystę bardzo nam przybliżył. Premiera przedstawienia odbyła się 9 listopada.
Artysta bardzo inspirujący
Dymny znał chyba wszystkie artystyczne profesje. Pracował jak scenarzysta, aktor, scenograf. Był też pisarzem, poetą, plastykiem. Najbardziej jednak znany jest jako satyryk i artysta kabaretowy. Te talenty rozwijał przede wszystkim w krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Choć odszedł przedwcześnie, w wieku 42 lat, to pozostawił po sobie tak różnorodną i inspirującą twórczość, że współcześni wciąż z niej czerpią.
Najbardziej krakowska scena w Polsce
To, że spektakl „Dymny” powstał właśnie w Teatrze Polskim w Szczecinie jest konsekwencją długich tradycji repertuarowych sceny przy ul. Swarożyca, a zwłaszcza kabaretu Czarny Kot Rudy, który nawiązuje często do dokonań krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Przez wiele lat to tu organizowane były wieczory poświęcone postaci Wiesława Dymnego – pod nazwą Dymnalia. Jak Krzysztof Materna mówił w wywiadach, szczeciński teatr jest według niego najlepszym miejscem dla tego spektaklu, ponieważ to najbardziej krakowska scena poza Krakowem.
foto: Włodzimierz Piątek
Piosenki z muzyką na żywo
Sztuka rozpoczyna się od wstępu dokumentalnego. Widzowie oglądają na ekranie fragmenty filmów i spektakli z udziałem Dymnego, całość rozpoczyna słynna scena z obrazu „Wszystko na sprzedaż” Andrzeja Wajdy, w której ten artysta jest... husarzem bez konia. Wśród tych archiwalnych sekwencji znalazła się też parodia przemówienia Gomułki... Później na scenie pojawiają się aktorzy, którzy śpiewają piosenki do słów Dymnego przy akompaniamencie zespołu muzyków pod kierownictwem pianisty Krzysztofa Baranowskiego. Entrée należy do Michała Janickiego, który wygłasza wykład o Słowianach i ich wpływie na... polską architekturę.
Humor, liryzm i bestie
„Dymny” to montaż tekstów z różnych lat, który ukazuje humorystyczne oraz liryczne odcienie w twórczości tego artysty. Jednym z lepszych fragmentów całości jest piosenka “Pejzaż horyzontalny” śpiewana przez Natalię Brodzińską. Oczywiście ciemne barwy obecne w tekstach Dymnego, zostały w spektaklu zaakcentowane. Słyszymy zatem "Czarne anioły" z repertuaru Ewy Demarczyk oraz monolog "Siedem bestii moich", przedstawiony przez występującego gościnnie Edwarda Linde-Lubaszenko, który dobrze znał Dymnego.
W końcowej części sztuki aktorzy wykonują także fragmenty spektaklu "Polska karczma żydowska" do muzyki Jana Kantego Pawluśkiewicza, a w finale sytuacja jest już tak zła, że zarządzona zostaje ewakuacja (w piosence „Nasza mała wyspa”)...
foto: Włodzimierz Piątek
Świetne kostiumy i wystawa
Atutem spektaklu są na pewno kostiumy, nawiązujące do mody lat 60. i 70. ubiegłego wieku. To dzieło Doroty Roqueplo, która pracowała m.in. przy filmach „Boże Ciało”, „Twój Vincent” czy „Miasto 44” . W przerwie między dwoma aktami można zobaczyć w foyer teatru wystawę, złożoną z rysunków i groteskowych kolaży Dymnego. Jest to wybór prac z ekspozycji przygotowanej w krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej Mocak. W Szczecinie ekspozycja będzie dostępna do końca 2019 roku, a spektakl będzie można zobaczyć dwukrotnie w grudniu.
Komentarze
3