Fakt istnienia (bądź nie) schronów pod wzgórzem zamkowym nie ma znaczenia dla tego rodzaju prac, jakie były dotychczas przez nas prowadzone – informuje Monika Adamowska, rzecznik Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie, w oświadczeniu rozesłanym do mediów.
Do katastrofy budowlanej na Zamku doszło w maju 2017 r. W północnym skrzydle osiadła kolumna, pociągając za sobą fragmenty stropów na trzech kondygnacjach. Po 10 miesiącach wciąż nie zostały jeszcze zakończone skomplikowane prace służące uporządkowaniu miejsca wypadku. Nadal nie jest również znana przyczyna katastrofy.
Czy pod Zamkiem jest schron?
Pojawiają się natomiast różne hipotezy (np. nieszczelny podziemny zbiornik przeciwpożarowy zbudowany dla Opery na Zamku). Najnowszą przedstawił Andrzej Kraśnicki jr, dziennikarz szczecińskiej „Gazety Wyborczej”, współautor książek z serii „Podziemny Szczecin”. Dotarł do akt policji budowlanej z czasów niemieckiego Stettina, w których znajdują się plany i projekt wykonawczy budowy schronu pod Zamkiem. Miałby on znajdować się 10 metrów pod głównym dziedzińcem, a jeden z tuneli prowadzących w kierunku północnej skarpy, przebiegałby właśnie pod miejscem katastrofy. Dyrekcja Zamku podkreśla jednak, że na razie, podczas badań warunków geologicznych prowadzonych przez Państwowy Instytut Geologiczny, nie znaleziono potwierdzenia tej hipotezy.
- Podczas dotychczasowych badań (m. in. badań gruntowych nawet do głębokości 25 m czy sejsmicznych w rejonie katastrofy) nie natrafiono na jakiekolwiek ślady świadczące o istnieniu w tym miejscu schronów. Jeśli uzyskamy nowe informacje, przekażemy je Państwu – pisze Monika Adamowska. - Wszystkie prace realizowane przez Zamek Książąt Pomorskich, zarówno inwestycyjne jak i remontowe, przygotowywane były i są stosownie do ich przedmiotu i zakresu zgodnie ze sztuką budowlaną i zasadami wiedzy technicznej. Fakt istnienia (bądź nie) schronów pod wzgórzem zamkowym nie ma znaczenia dla tego rodzaju prac, jakie były dotychczas przez nas prowadzone.
Niepokojące rysy
W ramach modernizacji północnego skrzydła m.in. posadowiono windę, na dachu powstał taras widokowy. Dyrekcja Zamku podkreśla, że podczas przygotowań do prac wykonano kwerendę historyczną i konserwatorską, a we wszystkich miejscach, w których wprowadzono zmiany konstrukcyjne, przeprowadzono badania gruntowe i architektoniczne.
Tuż przed katastrofą w skrzydle północnym Zamku zaczęły się pojawiać rysy. Podobne rysy są również w zachodnim skrzydle. Niepokój zwiedzających mogą budzić zwłaszcza te świetnie widoczne w przejściu pomiędzy dziedzińcami.
- Nie jest prawdą, że w przejściu pomiędzy dziedzińcami pojawiły się nowe rysy. Rysy te już w momencie katastrofy były stare, a w maju 2017 założono na nich rysomierze. Do dziś wykazały poszerzenie się tych rys zaledwie o 0,2 mm (dwie dziesiąte milimetra) – uspokaja Monika Adamowska. - Przez cały czas Zamek jest monitorowany. Podczas prowadzonych prac zabezpieczających realizowane są rozmaite badania m. in. badania gruntowe (niektóre nawet na głębokość 20-25 m). Zamontowane zostały np. rysomierze, sieć reperów geodezyjnych, inklinometry do pomiarów przemieszczeń poziomych gruntu czy piezometry, mogące wskazać ewentualne zmiany poziomów wody w gruncie.
Przyczyny katastrofy bada Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Dyrekcja Zamku zastrzega, że do czasu wiążących ustaleń, nie będzie już komentować pojawiających się hipotez.
Zobacz też:
Komentarze
3