Przedsiębiorcy szczecińscy mieli piątkową wieczorową porą dylemat nie lada... Czy wbić się w garnitur / albo szykowną kreację w przypadku pań biznesłumen/ i pośpieszyć na tłumne spotkanie branży morskiej Herring 2010, czy w jeansach i obcisłym topie oddać się bez reszty słuchaniu bluesa we free Blues Clubie. Na terenie targów dobrą zabawę gwarantowali Music Flowers, ze swą mocno wyczekiwaną i zawsze odjazdowo wykonywaną"Tequilą" - w ciasno wypełnionym klubie grał i śpiewał mag harmonijki ustnej - Sławek Wierzcholski, zaproszony przez Północna Izbę Gospodarczą. Jeśli jednak ktoś chciał spotkać ludzi związanych z morzem z całego kraju, uścisnąć dłoń kandydata na prezydenta, porozmawiać z europosłem czy tylko radnym szczecińskim - wybrał miejscówkę na Struga, zwłaszcza że rozkosze stołu należały do najbardziej wykwintnych.
Kto trafił do Free Blues Clubu - nie żałował tym bardziej. Wirtuoz organek wraz z zespołem nie zawiódł swych słuchaczy, swe wokalno-instrumentalne występy ilustrował barwnymi opowieściami z życia i budowy swych licznych instrumentów, jak i okolicznościami powstania poszczególnych kompozycji. Usłyszeliśmy m.in. wykonany /na najmniejszej harmonijce świata/ słynny marsz "When the Saints Go Marching In",a na bis bluesową wersję... hejnału mariackiego.
Komentarze
0