Klub znany z klimatów jazz, blues, czasem rock, w tą sobotę otworzył wrota kapeli bardzo mocno grającej. Curcuma, szczecińska formacja, która daje czadu, wypełniła salę lokalu po brzegi.
Kapela złożona w minimalnym składzie : wokal, gitara, bas i bęny, pokazała, że można zagrać dobrą muzę bez zbędnych dodatków. CURCUMA to sekcja rytmiczna “Chicken Legs”: czyli Marek “Marówa” Kuśmierczak i Piotr “Beniu” Busz oraz gitarzysta zespołu “Throll” Jakub “The Goora” Degórski. Za mikrofon od czerwca 2007 odpowiedzialny jest Sebastian “Seba” Pustkowski , były Klub znany z klimatów jazz, blues, czasem rock, w tą sobotę otworzył wrota kapeli bardzo mocno grającej. Curcuma, szczecińska formacja, która daje czadu, wypełniła salę lokalu po brzegi.
Wokalista zespołów m.in. “Birds”, “Fly Virgin”, “Marianny i Noe”, “Słońce”.
Sala klubu pełna. Punktualnie kapela oddała cały swój kunszt wykonując autorskie utwory zupełnie jak na płycie. Brawa i aplauz były dobitną nagrodą, dla zespołu, który chyba zapisze się w historii klubu FBC jako prekursor mocnego brzmienia i świetnego przekazu treści w ojczystym języku.
Teraz trochę o warsztacie. Bębniarz mający kilofy w rękach grał jak maszyna nadająca kapeli rytmu i napędu. Basman wraz z perkusją tworzy mocną podstawę do nakręcenia tej silnej machiny dźwięku. Gitarzysta nadawał piękna wszystkim utworom w sposób ciężko brzmiących zgrywek. Wokal dokonał całości, przejrzyście i po „naszemu” śpiewane, autorskie utwory to jest to, czego w Szczecinie brak.
Kapela Curcuma, to jeden z niewielu wybitnych zespołów, który nie wstydzi się ojczystego języka, ani przejrzystości dobrego, rockowo-metalowego brzmienia i przy okazji tworzenia dobrej, przemyślanej muzyki. Wielkie brawa dla bandu jak i organizatorów imprezy. Tego chyba było trzeba we FBC.
Komentarze
1