O żołnierzach wyklętych, ofiarach stalinowskiego totalitaryzmu, zaczęło się robić głośno kilka lat temu. Dzięki zaangażowaniu IPN i środowisk patriotycznych udało się przywrócić pamięć i należną cześć bohaterom polskiego podziemia. Na dalsze działania brakuje pieniędzy. Dlatego działacze zapowiadają kwestę 1 listopada.
- Rok temu podpisane zostało porozumienie w sprawie powstania Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów, lecz obecnie nie ma środków finansowych na dalsze jej działanie – wyjaśnia Marcin Stefaniak, dyrektor szczecińskiego oddziału IPN – Ekshumacja zwłok Zygmunta Szendzielarza  „Łupaszki” i Hieronima Dekutowskiego „Zapory” była wielkim sukcesem środowisk IPN i Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. Bez dalszych środków ta baza nie będzie mogła funkcjonować. Od początku przewidywaliśmy, że będzie potrzebna zbiórka publiczna.
 
Jerzy Lichtarowicz, kuzyn żony „Łupaszki”, który opiekował się jego córką, wspomniał, że ci, którzy walczyli przecież o wolną Polskę, a których walka była skazana na niepowodzenie, dali swoim poświeceniem wyraz chęci odtworzenia Polski niepodległej, suwerennej od sąsiedniego mocarstwa. 
 
Mam 22 lata, chcę jeszcze pożyć
 
- Dzięki IPN zostały odnalezione ich szczątki – komentuje Lichtarowicz – Chcielibyśmy ich godnie uczcić i sprawić im godny pochówek. Jest symboliczny grób „Łupaszki”, gdzie spoczywają prochy jego córki. Jeżeli będzie wspólna mogiła tych ludzi, nie będę miał nic przeciwko.
 
- IPN w Szczecinie prowadzi szereg działań w identyfikacji szczątków ofiar totalitaryzmów, a na naszych ziemiach zachodnich działały różne grupy konspiracyjne, które spotkały realne represje. Po wyborach w 1947 roku wydano 96 wyroków kar śmierci z czego wykonano 43, w tym część, przynajmniej 10, dotyczyło tzw. działalności politycznej. Tylko w okresie 1948-1950 WUBP w Szczecinie aresztowało 501 osób. -  wylicza Magdalena Semczyszyn, specjalistka z zakresu dziejów regionalnego podziemia niepodległościowego w szczecińskim IPN.
Przypominanie o tych ludziach, związanych z Pomorzem Zachodnim jest bardzo ważne. Wśród nich był Henryk Pawłowski, łącznik podziemia, który został aresztowany w Szczecinie, a wyrok na nim wykonano w Warszawie. W liście ułaskawiającym do Bolesława Bieruta napisał: „Mam 22 lata, chcę jeszcze pożyć”.
 
Pochowani bezimiennie, przykryci śmieciami
 
Jak stwierdził Bartłomiej Ilcewicz, praca nad dalszą identyfikacją zwłok jest trudna, bowiem miejsc pochówku jest w Polsce sporo. Przy identyfikacji często pomagają osoby, które mieszkają nie tylko w miastach, ale i na wioskach, a które znały żołnierzy polskiego podziemia. 
 
- Żołnierze wyklęci byli chowani jako anonimowi, w mundurach Wehrmachtu, wrzucano ich zwłoki razem do jednego dołu i zasypywano śmieciami. Potem na ich zbiorowej mogile tworzono groby zasłużonych działaczy PZPR. Tak to wyglądało w Warszawie na Powązkach – komentuje Ilcewicz – na szczecińskim Cmentarzu Centralnym, mimo likwidacji grobów często bez ekshumacji w latach pięćdziesiątych, zachowała się dokumentacja, dzięki czemu łatwiej można ich szczątki odnaleźć.
 
Zrobiliśmy coś wielkiego
 
Kwesta odbywać się będzie za pośrednictwem Fundacji im. Bolesława Chrobrego na szczecińskim Cmentarzu Centralnym, w pobliżu Krzyża Katyńskiego, w dniu 1 listopada w godzinach 9 – 20. Każdy, kto wesprze akcję, dostanie od wolontariuszy ulotki informujące o celu zbiórki oraz naklejki do ubrań. Pozyskane w ten sposób środki mają trafić do Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów. 
 
Marcin Stefaniak, dyrektor szczecińskiego oddziału IPN: – w Szczecinie możemy być dumni, że zrobiliśmy coś wielkiego. Charakter naszych działań nie obejmuje tylko Pomorza Zachodniego, ale ma wymiar ogólnopolski, a nawet międzynarodowy. Rosjanie chcą zrobić coś podobnego u siebie. Pamięć o tamtych bohaterach cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród młodych ludzi, którzy chcą ich naśladować.