W sali konferencyjnej CIA w Wirginii czterej agenci debatują nad sposobem eliminacji Fidela Castro. Choć ich pomysły są komicznie absurdalne, oni wierzą w ich realizację... „Operacja Castro” to tytuł premierowego spektaklu w Teatrze Polskim, który można zobaczyć na Scenie Kameralnej od 1 lutego.

600 zamachów

Podobno zamachów na kubańskiego dyktatora było ponad sześćset. Nieudolność służb specjalnych, a może też skuteczność ochrony Castro sprawiły jednak, że wszystkie próby okazały się nieudane i ten polityk nadal żyje (wczoraj uczestniczył w wyborach parlamentu, oddając swój głos). Tak więc jest to najbardziej chyba kompromitujący wycinek historii CIA.

W komedia sensacyjnej  "Castro's beard" Brian Stewart,  podejmuje ten temat, w żartobliwy sposób ukazując determinację z jaką amerykańscy agenci, starają się wymyślić skuteczny sposób na pozbycie się tak niewygodnego politycznego oponenta. Ted, Bill, Tom i Paul  przyjmują dwie alternatywne strategie. Jedna z nich zakłada fizyczną eliminację Castro, a druga spowodowanie destabilizacji kraju i zmiany rządu. Pomysłów jest bardzo wiele, a szansa na spektakularną akcję jest bardzo duża, bo dyktator wkrótce ma przyjechać do Nowego Jorku na sesję ONZ...

Dyktator bez  brody

Można zatem po prostu go zastrzelić, wręczyć  mu cygaro, które eksploduje , wsypać tal do jego skarpetek czy użyć innych trucizn, których gorących zwolennikiem jest naukowiec Ted (w tej roli Michał Janicki). Panowie rozważają  też użycie  preparatu, który spowodowałby łysienie i utratę słynnej  brody przywódcy Kuby, co sprawiłoby, że jego charyzma znacznie by zbladła. Kult, którym otaczają go mieszkańcy wyspy straciłby wtedy swoje mocne podstawy...

W pierwszej części sztuki panowie spierają się co do tego, który pomysł jest najlepszy, w drugiej natomiast dyskusja dotyczy bardziej  kwestii osobistych przekonań i doświadczeń. Młody absolwent Harvardu, Paul (w tej roli Piotr Bumaj) powoli ustępuje ze swojej idealistycznej pozycji, a tematem rozmowy jest m.in. ocena działań McCarthy`ego.  Widz obserwuje zatem długą wymianę zdań, w której tylko chwilami pojawiają się bardziej dynamiczne sekwencje (np. scena, w której Bill tańczy z flagą śpiewając triumfalnie fragment "Guantanamera"). Dialogi są przepełnione dygresjami, które nie mają wpływu na akcję, a mogą niestety trochę uśpić widza. W sumie komiczny potencjał tekstu nie został w pełni wykorzystany, aczkolwiek finałowa scena, w której powraca pomysł talu to udane zakończenie. 

Znów w Szczecinie

Reżyserem spektaklu jest Bartłomiej Wyszomirski, który pracę w takiej roli rozpoczynał właśnie  w Teatrze Polskim realizując sceniczne adaptacje „Czarownej nocy” Sławomira Mrożka i „Świeczka zgasła” Aleksandra Fredry. Następnie pracował m.in. w rodzinnym Opolu,  Krakowie, Elblągu, Zakopanem i Łodzi.  W roku 2001 został laureatem śląskiej Złotej Maski, za reżyserię „Szewców” Witkacego w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu, a do pracy w Szczecinie wrócił w ubiegłym roku, kiedy to przygotował w Polskim inscenizację „Oscara dla Emily”.

Autor na premierze

Na sobotnią premierę (2 lutego) przyjechał  autor sztuki, Amerykanin Brian Stewart, który spotkał się z dziennikarzami na konferencji, opowiadając o tym co go zainspirowało do napisania sztuki, dotąd wystawianej jedynie w Anglii (szczecińska inscenizacja była zatem dla niego ważnym wydarzeniem, co kilka razy podkreślił).  Poza tym  uczestniczył w przyjęciu po spektaklu, podczas którego  mini-recital piosenek kubańskich zaprezentował JorgeLuis Valcarcel Gregorio.