„Musimy bardzo wiele rzeczy przemyśleć na nowo, żeby uczynić nasze miasta pełnymi życia” – podkreślała Katarzyna Andrzejczyk-Briks, ekspertka zajmująca się analizą trendów. „Na pewno w Szczecinie nie jest tak źle, jak było u nas” – oceniał Jakub Krzysztofik, główny projektant koncepcji urbanistycznej Rewitalizacji Obszarowej Centrum Łodzi. „Przebudowa Wojska Polskiego zrobiła bardzo dużo dobrego dla tej części miasta. Tam wraca życie” – mówiła o szczecińskich doświadczeniach Kinga Rabińska, animatorka i organizatorka kultury w Szczecinie.

To fragmenty dyskusji prowadzonej podczas debaty „Re… czyli miasto pełne życia”, zorganizowanej w ramach 15. Westivalu Architektury. Architekt Tomasz Maksymiuk i Artur Ratuszyński z firmy S-Movens zaprosili do rozmowy o rewitalizacji. Żeby zrozumieć jak ważny to temat dla Szczecina, wystarczy przypomnieć, że według diagnozy stanu miasta aż jedna trzecia jego powierzchni to obszar zdegradowany.

„Miasto musi być zaradne, sprytne i mądre”

Szansą na zmiany jest rewitalizacja, która nie może być utożsamiana wyłącznie z przebudową zaniedbanych ulic. To pojęcie dużo szersze, zakładające też poszukiwanie rozwiązań problemów społecznych i gospodarczych występujących na danym obszarze. Związanych również ze starzejącym się społeczeństwem czy niskim poziomem dzietności.

– Miasto musi być zaradne, sprytne i mądre. Epoka marnowania zasobów już się skończyła – komentowała Katarzyna Andrzejczyk-Briks. – Tylko miasta myślące o przyszłości i kształcące zdolności przystosowawcze poradzą sobie w nowej epoce.

W śródmieściu mamy pozytywne przykłady

W Szczecinie największym wyzwaniem jest wprowadzenie pozytywnych zmian w śródmieściu i na północy miasta. W tym pierwszym obszarze realizacją projektów o charakterze kulturalno-społecznych zajmuje się ŚRODEK Śródmiejski Punkt Sąsiedzki, współtworzony przez Kingę Rabińską.

–Skupiliśmy się na mieszkających tam ludziach. Chcemy wyławiać tych, którzy chcieliby coś zmienić w swoim otoczeniu– tłumaczyła, podając jednocześnie pozytywne przykłady zmian. – Przebudowa al. Wojska Polskiego była krytykowana, ale zrobiła bardzo dużo dobrego dla tej części miasta. Tam wraca życie. Niestety w tej przestrzeni wciąż jest wiele barier. Wiele lokali nie jest w zasobie miejskim, co spowalnia proces pozytywnych zmian.

Podawała też przykład Rayskiego, gdzie oddolne inicjatywy przedsiębiorców i mieszkańców zupełnie zmieniły oblicze tej ulicy. – To jest clou rewitalizacji. Stworzyć miejsce samowystarczalne, które funkcjonuje, nawet gdy wyjdziemy stamtąd z naszymi działaniami – mówiła.

Jak zmieniła się Włókiennicza w Łodzi?

Z problemem zdegradowanego śródmieścia musi mierzyć się również Łódź. I jest często podawana za przykład lidera działań rewitalizacyjnych.

– Definiujemy rewitalizację poprzez przemianę podstawowej przestrzeni publicznej jaką jest ulica. To tutaj chcemy mieć estetykę, zieleń, bezpieczeństwo. Chcemy czuć się tam po prostu dobrze, bez obaw spacerować z dzieckiem. Symbolem takich zmian w Łodzi jest ulica Włókiennicza. Kiedyś część najgorszej dzielnicy w mieście. Było tam niebezpiecznie, jak w Detroit. Przygotowując nasze działania poruszaliśmy się tam w asyście policji. Dziś ta ulica to nasza turystyczna duma – podkreślał Jakub Krzysztofik.

Teatr Współczesny na Golęcinie?

W Szczecinie łatkę niebezpiecznej dzielnicy przypięto północy. Prowadzący debatę nieco prowokacyjnie zaproponowali, że jednym z pomysłów na przyspieszenie procesu rewitalizacji tej części miasta byłoby zbudowanie nowej siedziby Teatru Współczesnego przy nadodrzańskim nabrzeżu na Golęcinie (pl. Leona Koczego).

– W północnej części Szczecina nie ma kulturalnych obiektów ponadregionalnych. Stąd pomyśl, żeby ulokować tam teatr ze społecznym zacięciem i warsztatowym zapleczem, który byłby impulsem do zmian w całej dzielnicy – tłumaczył Tomasz Maksymiuk.

Najważniejsza jest inwestycja w ludzi

Uczestnicy dyskusji nie chcieli jednak oceniać konkretnych propozycji umiejscowienia siedziby Teatru Współczesnego (zaproponowano też róg al. Bohaterów Warszawy i ul. Żółkiewskiego oraz teren dawnej rzeźni na Łasztowni).

Zgodnie podkreślali, że wcześniej trzeba zainwestować w kreatywnych ludzi, prototypowanie i inne oddolne działania. Dopiero to pozwoli wybrać najkorzystniejszą lokalizację, a także najlepszą formułę realizacji nowego Teatru Współczesnego.