Malownicze miasteczka i krajobrazy, scenerie niczym z Gry o Tron, skandynawski porządek i „hygge”, które czuć w powietrzu już od pierwszych kroków na lądzie. Mowa o Bornholmie – najpiękniejszej wyspie i najbardziej słonecznym zakątku Danii, która kusi szerokimi plażami i doskonałą infrastrukturą rowerową. To miejsce dla tych, którzy chcą pobyć na łonie natury i odpocząć od wielkomiejskiego zgiełku.

Przygodę z Bornholmem zaczynamy w Szczecinie, gdzie z parkingu przy placu Rodła wyruszamy do Świnoujścia. Z miasta położonego na 44 wyspach odpływają dwa promy Unity Line, dzięki którym każdy może przeżyć skandynawską przygodę.

„Skania” zaprasza na pokład

Po odprawie promowej i kilku minutach przejścia przez rękaw, wchodzimy na pokład promu „Skania”. Niech nie martwią się ci, którzy obawiają się sztormu. Mieliśmy okazję płynąć, kiedy wiatr na Bałtyku osiągał w porywach 8 w skali Beauforta.

– „Skania jest bardzo dużą jednostką, która tak łatwo nie poddaje się falom. Kiedy stan morza tego wymaga, uruchamiane są odpowiednie systemy. Po prostu Neptun szykuje dla nas lekki chrzest – uspokajał grupę przewodnik Piotr Ostrowski. Na wycieczkę zorganizowaną przez Unity Line pojechało 30 osób, które tak jak my, są ciekawe duńskiej wyspy.

Bornholm wita nas błogością

Po 7 godzinach rejsu, z lekkim bujaniem w tle, przypływamy do Ystad, gdzie czeka nas jeszcze jedna przeprawa ekspresowym promem. Rejs ze szwedzkiego miasteczka na duńską wyspę trwa godzinę i 15 minut. Płyniemy jednym z największych katamaranów na świecie. Warto dodać, że takie przeprawy są częściowo finansowane przez duński rząd.

Rønne, do którego zawijamy, to największa miejscowość na Bornholmie i port morski. Liczy około 15 tysięcy mieszkańców i stanowi centrum kulturalno-administracyjne wyspy. Są tutaj kino, teatr, stadion, kryty basen. Pierwsze, co widzimy i czujemy po przypłynięciu na wyspę, to skandynawski porządek, błoga i senna atmosfera oraz kolorowe domki. Te ostatnie są nieodłącznym elementem północnych krajobrazów.

Kolorowe domki na poprawę humoru

– Tak rozmaita kolorystyka wiążę się z tym, że zimy są wyjątkowe smutne. Im bardziej na północ, tym gorzej. Kolorowe elewacje mają służyć przede wszystkim ocieplaniu nastrojów – tłumaczy nasz przewodnik.

Wiele z nich to domy sezonowe. Należą albo do prywatnych właścicieli, albo firm, które wynajmują je turystom. Część z nich opatrzona jest znakiem „na sprzedaż”. Jest ich tutaj całkiem sporo. Co ciekawe, w Rønne stoi także najmniejszy domek na całym Bornholmie o powierzchni zaledwie 25 m kw.

Charakterystycznym obiektem największego miasta duńskiej wyspy jest kościół św. Mikołaja, a najważniejszym punktem – Store Torv, czyli rynek z fontanną z 1908 roku oraz ratuszem miejskim wybudowanym w 1834 roku. Miejsce to tętni życiem głównie latem, kiedy staje się przestrzenią dla festynów i plenerowych koncertów. To tutaj organizowane są także ważne wydarzenia dla bornholmskiej społeczności.

„Majorka Północy” zaprasza

Bornholm nie bez powodu nazywany jest „Majorką Północy”. Co prawda od hiszpańskiej wyspy odróżnia ją kameralny i senny klimat, ale łączy jedno – wyjątkowa roślinność. W środku wyspy swoje miejsce mają dziewicze lasy, które przecinają urokliwe ścieżki dla pieszych i rowerzystów.

Północ wyspy to monumentalne klify i zapierające dech w piersiach nadmorskie krajobrazy, a południe – szerokie i otoczone wydmami plaże, które są pełne białego i drobnego jak mąka piasku. Nic dziwnego, że bornholmskie wybrzeża uznawane są za jedna z najładniejszych w całej Europie – jest dziko, spokojnie i pusto. Na szczególną uwagę zasługuje ta, w okolicach miejscowości Dueodde.

– Ciężko uwierzyć, że to Bałtyk – śmiali się niektórzy turyści. – Piękna odmiana dla naszych polskich plaż, które często są zatłoczone i gwarne.

Bornholm posiada wyjątkowo ciepły i łagodny klimat, który sprzyja uprawom. – Na wyspie znajdziemy drzewa figowe, morelowe i winorośl – dodaje Piotr Ostrowski.

 

Scenerie rodem z Gry o Tron

W średniowieczu, szczególnie w czasach Hanzy, Bornholm przeżywał gospodarczy rozkwit. Duch tamtych lat czuć w rotundowych kościołach obronnych oraz podczas średniowiecznego jarmarku, który latem odbywa się około pół kilometra od kościoła Østerlars Kirke.

Klimat wieków średnich szczególnie czuć w jednym miejscu – ruinach jednego z największych zamków Europy Północnej. Pozostałości po fortecy Hammershus znajdują się na skalnym klifie, z którego roztacza się zapierający dech w piersiach widok na Bałtyk. Przy odrobinie fantazji jesteśmy w stanie wyobrazić sobie tę warownię i drogę, którą niegdyś pokonywali rycerze. W ponure dni scenerię zapewne potęguje mżawka i mglista aura.

Architektoniczna perła Bornholmu

– Przyroda tego miejsca również zachwyca – podkreśla nasz pilot. – Sporo jest tutaj drzew, krzewów i chronionych roślin. W powietrzu unosi się zapach czosnku niedźwiedziego. Rośnie także piołun, a obie rośliny wykorzystywane są do produkcji lekarstw i nalewek.

Swoje miejsce ma tutaj także Centrum Turystyczne Hammershus. Jego przeszklone ściany umożliwiają podziwianie widoku w pełnej krasie. Obiekt został zaprojektowany w taki sposób, aby łączyć się z krajobrazem i jednocześnie być oddzielonym od zamku. Naturalną przerwę między dwoma obiektami tworzy wąwóz, w którym wypasają się owce i krowy. Całe założenie wpisuje się w duńską szkołę projektowania budynków i jest architektoniczną perłą Bornholmu.

Jak żyć w duchu „hygge”

Bornholm to bez wątpienia optymalny kierunek dla tych, którzy chcą uciec od wielkomiejskiego zgiełku. To idealne miejsce, aby poczuć czym jest „hygge”. To duński sposób na idyllę, dążenie do osiągnięcie wewnętrznej równowagi, bezpieczeństwa i szczęścia. To wszystko oznacza kulturę życia, która skupia się na ciszy, relaksie i błogości.

– Każdy ma inny sposób na „hygge”. Dla mnie to wieczór spędzony w ciepłym domu, w towarzystwie bliskich. To czas, kiedy czuję się zrelaksowany i szczęśliwy. Kiedy mojej głowy nie zaprzątają zbędne myśli – opowiada nam jeden z mieszkańców Danii, który kilka razy w roku przyjeżdża na Bornholm.

Raj dla rowerzystów

Duńska wyspa to bez wątpienia idealna przestrzeń dla rowerowych eskapad. Krajobraz jest zróżnicowany, a ukształtowanie terenu sprzyja wycieczkom na jednośladach. Znajduje się tutaj blisko 300 kilometrów szlaków rowerowych.

Drogi są asfaltowe, gładkie i często prowadzone z dala od ruchu samochodowego. Szlaki są przejrzyście oznakowane. Ich numeracja zaczyna się od 10 – to główny szlak dookoła Bornholmu. Dodatkowo wyznaczone są trasy uzupełniające – jedna z nich jest dla dzieci, a dwie dla rowerów górskich.

– W pobliżu szlaków znajdują się pensjonaty, kawiarnie i restauracje. To wszystko jest budowane właśnie pod rowerowych turystów – dodaje Piotr Ostrowski.

Unity Line zaprasza do przeżycia skandynawskiej przygody

Do Szczecina wracamy zmęczeni, ale zadowoleni. Północ to wciąż nieoczywisty kierunek wielu podróży. Tymczasem to właśnie dzięki takiej destynacji można cieszyć się wypoczynkiem bez tłumu, nachalnej komercji i stresu. Słońce nie praży tu bezlitośnie, a powietrze jest czyste i rześkie.

Aby odkrywać krajobrazy północy i podziwiać przyrodę, szczeciński armator Unity Line przygotował ofertę kilkunastu wycieczek do Skandynawii. Każda z podróży zaczyna się od rejsu promem, który jest atrakcją samą w sobie. Dzieci mogą szaleć do woli w specjalnej strefie zabaw. Do dyspozycji uczestników wycieczek są zadbane kabiny, w których można się odświeżyć i wypocząć. Na głodnych czeka restauracja lub bar, w którym można coś szybko przekąsić.

W ofercie szczecińskiego armatora znajdziemy wycieczki dla aktywnych oraz tradycyjne wyjazdy. Każdą z nich można kupić online na stronie sklep.skandynawskiepodroze.pl.