O takich koncertach pisze się, że są zjawiskowe. Ja wolałbym użyć innego, rzadziej stosowanego określenia, ale w przypadku występu Arianny Savall w szczecińskiej Filharmonii całkowicie odpowiada ono prawdzie. Artystka koncertowała w tym miejscu 29 września w ramach cyklu Morze Muzyki.

W ubiegłym roku dzięki agencji Koncerty.com zobaczyliśmy już w naszym mieście  artystkę grającą na harfie. Była to Irlandka Moya Brennan. Wydawałoby się zatem, że szczecinianie otrzymają coś w rodzaju powtórki tamtego wydarzenia. Jednak obawy takie były najzupełniej niesłuszne. Przede wszystkim dlatego, że wywodząca się z Clannad artystka wykonała w swym programie pieśni związane z regionem Wysp Brytyjskich, natomiast Arianna przywiozła do naszego miasta walizkę pełną tradycyjnych tematów z różnych stron świata – z Irlandii, Norwegii, Katalonii czy nawet Meksyku (wieńcząca występ świąteczna kołysanka stamtąd pochodziła). Poza tym przepiękny sopran tej urodzonej w Bazylei artystki nadał jej kompozycjom wspaniałego smaku

Artystce towarzyszyli grający mandolinie i hardingfele (skrzypcach norweskich) oraz śpiewający tenorem Petter U. Johansen. To jego kolejna już wizyta w naszym kraju, bo wcześniej, dwa lata temu, wystąpił wraz zespołem muzyki dawnej La Morra w Toruniu Poza tym skład Sweinung Lilleheier (gitara, dobro) oraz Pere Olive (instrumenty perkusyjne, kastaniety). Nie dotarł do Szczecina kontrabasista Miquel Cordero, który został zatrzymany na lotnisku w Hiszpanii przez strajk (przeciwko reformie rynku pracy). Jednak mimo jego absencji pozostali muzycy poradzili sobie tak dobrze, że chyba mało kto z odbiorców odczuł brak tego instrumentu.

Cały zespół wykonał wiele kompozycji z ostatniej płyty Arianny - „Peiwoh” - m.in. „Suite Celta”

„Progihlera”, irlandzki „She Moved Through The Fair” (kojarzący się trochę z tematem „Belfast Child” znanym z wykonania Simply Minds) czy „Harpa e delirio d`aqua”.Poza tym także z poprzedniego albumu „Bella Terra” (np. kataloński „El Mariner”czy "Bendik og Årolilja"). W sumie blisko dwugodzinny wojaż po różnych stronach świata dał zgromadzonych w filharmonii widzom wiele wzruszeń oraz możliwość wspólnego zaśpiewania norweskiej kołysanki, którą zaintonował Petter. Można powiedzieć, że on w dużej mierze zdominował cały występ ponieważ (z uwagi na lepszą od Arianny znajomość angielskiego) przejął rolę konferansjera, opowiadając o niemal wszystkich prezentowanych utworach. Poza tym jego tenor, którym posłużył się w kilku kompozycjach, był naprawdę poruszający. Muzyka tradycyjna w takim wykonaniu to było unikatowe doświadczenie. W dodatku po koncercie można było jeszcze porozmawiać z muzykami, kupić płyty i zdobyć autografy. Więcej chyba już nie można było sobie wymarzyć..