Onkologia to oddział, w którym pacjenci codziennie toczą trudną walkę z chorobami nowotworowymi. W szpitalnych salach często spędzają wiele godzin – na badaniach, oczekiwaniu na chemioterapię, dożylnych wlewach. Wymagający proces leczenia od trzech lat pomaga im przetrwać Sylwia Anioł zatrudniona w szczecińskim szpitalu wojewódzkim.
Sylwia Anioł jest pielęgniarką onkologiczną w punkcie podawania cytostatyków Oddziału Chorób Wewnętrznych i Onkologii. Potrafi przychylić nieba i skutecznie pomaga pacjentom w spełnianiu marzeń.
„To prawdziwy anioł”
Pracę w szpitalu wojewódzkim przy ul. Arkońskiej rozpoczęła w 2019 roku. Wcześniej, przez 12 lat mieszkała w Anglii. Po czasie postanowiła wrócić do Polski. Trafiła do Szczecina, ponieważ jej córka dostała się do dobrego liceum.
– Gdy trzy lata temu zaczynałam pracę na onkologii, byłam przestraszona. Myślałam, że ludzie są tutaj zapłakani, smutni – mówi Sylwia Anioł. – Okazało się, że tutaj jest pełno życia, ludzie mają plany, marzenia, które realizują. To jest moje miejsce. Cieszę się, kiedy przychodzę do pracy.
– Sylwia to prawdziwy anioł, bez dwóch zdań. Podczas jednej z wizyt tylko jej wspomniałem o moim kaprysie polecenia balonem – wspomina 63-letni pan Zbyszek, od 2016 roku pacjent onkologii szpitala wojewódzkiego. – Następnego dnia zadzwoniła do mnie i powiedziała: „Zbyszek, lecimy balonem”. Sama wszystko załatwiła, zadzwoniła do firmy, opowiedziała moją historię i dostała darmowy lot dla mnie. Byłem w szoku.
„Polecę, chociaż się boję”
Pan Zbyszek już dawno opowiadał o locie balonem. Dlatego pielęgniarka postanowiła sprawdzić ceny takiej atrakcji. Okazało się, że koszty są zbyt wysokie.
– No to zadzwoniłam i poprosiłam o zniżkę. W odpowiedzi przeczytałam, że w podziękowaniu za pracę pielęgniarek otrzymamy za darmo lot dla pacjenta. Polecę, chociaż się boję. Mam nadzieję, że nie zarwie się pod nami podłoga tego kosza.
Kiedy Sylwia Anioł zadzwoniła do pacjenta, ten nie uwierzył. – Tak bardzo się ucieszył, że wymsknęło mu się kilka niecenzuralnych słów – wspomina pielęgniarka.
– Leciałem już samolotem, mieszkałem na 11. piętrze z balkonem, nie boję się wysokości. Już nie mogę się doczekać! Będzie super, byleby pogoda dopisała! Proszę dopisać, że wszystkie pielęgniarki są super, a Sylwii bardzo dziękuję i życzę, żeby żyła sto lat!
„Przy kawie zawsze lepiej się rozmawia”
Pielęgniarka onkologiczna pamięta, kto pije kawę zbożową, kto słodzi, a kto woli mleko bez laktozy. Każdy pacjent dziennego punktu podawania cytostatyków dostaje podpisany imieniem, często zdrobniałym, jednorazowy kubeczek.
Wspólnie z córką Zosią dwa razy w roku przygotowuje skromne paczki świąteczne, którymi obdarowuje pacjentów. Ostatnio w gwiazdkowym upominku znalazły się domowe pierniczki, mandarynka i niewielka bombka choinkowa. Tego wszystkiego można się dowiedzieć tylko od pacjentów i lekarzy, bowiem sama Sylwia niechętnie mówi o tym, co robi.
– Po prostu taka jestem, nawet nie pamiętam jak to się zaczęło z tą kawą – wspomina. – Pewnego razu po prostu przyniosłam kawę, kupiłam kubki. Pomyślałam, że pacjentom zrobi się miło. Przy kawie zawsze lepiej się rozmawia.
„To przyjemność pracować z taką osobą”
Więź, którą pielęgniarka nawiązuje z pacjentami, dostrzegają także lekarze Oddziału Chorób Wewnętrznych i Onkologii.
– Sylwia obejmuje naszych pacjentów całościową opieką. Dużo z nimi rozmawia, naprawdę dobrze ich zna – mówi lek. Joanna Mieżyńska-Kurtycz. – Ostatnio trafił do nas Polak mieszkający na stałe w Wielkiej Brytanii. Gdy przyjechał za nim syn, bardzo pogubiony i słabo mówiący po polsku, Sylwia odebrała go z dworca, pomagała na miejscu, tłumaczyła, zorganizowało mu podróż do innej miejscowości, gdy było to konieczne. To ogromna przyjemność pracować z taką osobą.
Komentarze
0