Po raz trzeci szczeciński oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przeprowadza walentynkowy dzień adopcyjny dla bezdomnych zwierząt z miasta i regionu. Do przygarnięcia jest 66 psów, 34 koty oraz 6 królików. Zbliżające się święto zakochanych to tylko pretekst do przygarnięcia zwierzaka. Bo zakochać się można w nim zawsze. A tym samym - adoptować.
W najbliższą sobotę (12 lutego) w siedzibie TOZ-u przy ul. Wojska Polskiego 198a w godzinach od 10:00 do 16:00 będzie można wziąć udział w Walentynkowej Sobocie Adopcyjnej i stać się właścicielem bezdomnego zwierzaka.
Kolejny raz TOZ apeluje
To już trzecia walentynkowa akcja. Wspólny dzień adopcyjny dla zwierząt przebywających w domach tymczasowych ma na celu zapoznanie przyszłych rodzin adopcyjnych z odpowiednim kandydatem na czworonożnego przyjaciela rodziny. Do adopcji przeznaczone są nie tylko zwierzęta znajdujące się pod bezpośrednią opieką TOZ-u, ale też zwierzęta, które są jeszcze w dotychczasowych domach, lecz właściciele nie mogą się już nimi zajmować. Są to tzw. prywatne oferty zwierząt.
Ponad setka czworonogów czeka na nowego właściciela. Zarówno małe, jak i duże. Młode, dorosłe, zdrowe, wymagające specjalnej opieki, mieszańce, jak i rasowe. Wśród nich roczny miniaturowy królik turyński Bayoo. Jest suczka Gaja, która trafiła do TOZ-u po tym, jak została przywiązana do drzewa przez byłego właściciela. Są też dwie suczki o imieniu Sonia. Jedna do perfekcji opanowała sztukę żebrania na goleniowskim rynku, druga – młodsza, lubiąca towarzystwo dzieci, dogaduje się z innymi psami i kotami. Na adopcję czekają też kotki: trzymiesięczna czarno-biała Lola oraz Bezusia po amputacji obu małżowin usznych. Również wychudzona Cecylia potrzebuje nowego domu.
Część z nich można poznać klikając w zakładkę Poczekalnia / Adopcje na stronie TOZ-u w Szczecinie. Resztę można poznać już w najbliższą sobotę podczas finału akcji walentynkowej.
Tylko odpowiedzialni za to, co oswajają
Zanim jednak chętny do zaadoptowania stanie się nowym panem dotąd bezpańskiego psa czy kota, podlega weryfikacji. Pracownicy TOZ-u bądź dotychczasowi opiekunowie przeprowadzą z nim wywiad. Jeżeli udzielane odpowiedzi oraz warunki, które dana osoba oferuje, wydają się być zgodne z przekonaniami organizatorów akcji, dochodzi do przekazania zwierzęcia w ręce nowego opiekuna. Kończy się to podpisaniem umowy adopcyjnej. Nowy właściciel może skorzystać z bezpłatnej konsultacji weterynaryjnej.
- Wydając do adopcji psa czy kota przeprowadzamy dokładne wywiady z ludźmi. Pytamy, co się stanie, gdy szczeniak nasika na panele? Jak zareagują, gdy kot podrapie kanapę? Przez kilka lat zdążyliśmy wypracować sobie schematy, dzięki którym weryfikujemy przyszłe rodziny adopcyjne, a zwierzęta trafiają do wymarzonych domów - mówi wolontariuszka TOZ-u, Magdalena Drews.
Walentynki to tylko pretekst
TOZ w roli swatki? Zwierzęta czekające na długotrwały związek? Walentynkowa sobota? Może i brzmi to nieco infantylnie, ale idea jest słuszna. Jeżeli tylko może to pomóc w znalezieniu nowego domu dla chociażby części zwierząt, to ten sposób dotarcia do ludzi jest właściwy.
Jednak ludzie czasem nie myślą racjonalnie. Zdarza się, że chcą obdarować „żywym prezentem” kogoś bliskiego lub znajomego. Wszystko dobrze, jeżeli osoba ta jest gotowa na przyjęcie takiego upominku. W przeciwnym razie, będzie to jedynie nietrafiony prezent, a zwierzak trafi do schroniska lub na bruk. Takie osoby szukające imieninowego czy urodzinowego prezentu nierzadko, zdaniem Magdaleny Drews, pojawiają się w TOZ-ie:
- Wówczas pracownicy starają się wytłumaczyć, że nie tędy droga. Że taka forma obarczania szczeniaczkiem czy króliczkiem jest najgorszym rozwiązaniem, jakie można wybrać. Przede wszystkim, zwierzę nie może być traktowane jak rzecz. Żywe stworzenie wymaga poświęcenia mu uwagi, odpowiedniej opieki, czasu, jak i pieniędzy.
Zwierzę to odpowiedzialność. Czworonożni podopieczni TOZ-u zdobyli już tymczasową miłość. Teraz czekają na związek na długie lata.
Komentarze
2