Mowa o Szczecin Rock Festival, który zorganizowano dokładnie 24 i 25 czerwca 2009 roku. Na stadionie Pogoni zagrały wtedy m.in. takie grupy jak Limp Bizkit, Manic Street Preachers czy Chris Cornell. Dlaczego to wydarzenie odbyło się tylko jeden raz? Czy Szczecin potrzebuje dużej imprezy rockowej?

Wysoka kwota z miejskiej kasy

Kiedy rozpoczęły się rozmowy dotyczące Szczecin Rock Festival, ta idea miała wielu zwolenników, ale nie wszyscy byli jej przychylni. Pojawili się oponenci. Wielu radnych uznało, że wyasygnowanie z kasy miejskiej kwoty 1,6 mln złotych na ten cel jest nieodpowiedzialne. Jednak w grudniu 2008, wbrew sprzeciwowi komisji ds. edukacji i kultury, opozycji, w autopoprawce do budżetu miasta na 2009 rok zapisano taką sumę na organizację festiwalu w Szczecinie.

Najwięcej osób przyjechało na Limp Bizkit

Szczecin Rock Festival był wspólnym przedsięwzięciem Miasta Szczecin i Promotor United Entertainment, producenta m.in. Hitów na Czasie i Sopot Hit Festiwalu. Promocja w radiu Eska Rock oraz na stronach portalu wp.pl (kampania wizerunkowa, konkursy) przyczyniła się do tego, że zainteresowanie festiwalem było duże. Niewątpliwie największym magnesem dla fanów rocka był występ amerykańskego zespołu Limp Bizkit, który w Polsce do tej pory jeszcze nie wystąpił (planowany w marcu 2004 roku show w katowickim „Spodku” został odwołany z powodu... fałszywego alarmu bombowego). Co ciekawe właśnie na szczecińskiej imprezie także Chris Cornell zagrał swój pierwszy występ w naszym kraju. Był to show promujący płytę solową artysty (kilka lat później muzyk wrócił do Polski - z zespołem Soundgarden na festiwal w Oświęcimiu).

Główny organizator zadecydował

Niestety, mimo pewnych zaawansowanych już działań i planów, Szczecin Rock Festival rok później nie został zorganizowany (przede wszystkim dlatego, że jeden z głównych sponsorów wycofał swoje wsparcie).

- Jak wiemy na sukces tego typu przedsięwzięć i decyzje o kontynuacji ma wpływ wiele czynników – frekwencja, koszty promocji, reklamy i wreszcie aspekt biznesowy. Miasto Szczecin było partnerem festiwalu, ale to główny organizator wydarzenia miał tutaj decydujące zdanie - informuje Dariusz Sadowski z biura prasowego Urzędu Miasta w Szczecinie.

Festiwal z Bałtykiem w nazwie

O tym, że duża impreza rockowa w Szczecinie ma sens byli przekonani pracownicy agencji Brand House, która stworzyła czterodniowy festiwal rockowy o nazwie Szczecin Baltic Rock Meeting. Wystąpiła na nim czołówka polskich grup rockowych (grupy Kult, Lipali, Muchy, Illusion, Coma) oraz dość popularne w naszym kraju kapele zagraniczne – Oedipus z USA oraz Carpark North z Danii. Wydarzenie zorganizowano w 2012 roku w Teatrze Letnim w Szczecinie (w ostatnich dniach maja oraz 2 i 3 czerwca), ale frekwencja nie była tak duża jak oczekiwano. Dlatego także ta impreza została zorganizowana tylko jeden raz.

Dwa razy ekstremalnie

Na pewno warto też odnotować dwa znaczące wydarzenia festiwalowe, choć skierowane do fanów muzyki metalowej. Stowarzyszenie Muzyki Ekstremalnej "Aaaaaaarrgh” w 2014 roku zorganizowało w klubie „Słowianin” Szczecin Extreme Fest, na którym jako headliner zagrał znakomity amerykański zespół Obituary, a rok później podczas drugiej edycji tej imprezy można było usłyszeć takie grupy jak Thanatos i Soulburn (obie z Holandii). Fani lżejszych odmian rocka są jednak zdecydowanie mniej zadowoleni i marzą o dużym wydarzeniu z taką muzyką.

Dziś jesteśmy mądrzejsi

- Oczywiście fajnie byłoby mieć w Szczecinie tego rodzaju festiwal. Muzyka rockowa w dzisiejszych czasach, przez niektórych uważana za niszową, wciąż cieszy się dużym powodzeniem. Najdłużej na scenie grają właśnie gwiazdy rocka jak Rolling Stones, U2, Scorpions, ZZ Top, UFO, Aerosmith - uważa Waldemar Kulpa, dyrektor Domu Kultury 13 Muz, wcześniej długoletni szef klubu „Kontrasty”. - Można się obawiać, że nie zbierzemy tak licznej publiczności, która kupi bilety i festiwal się nie powiedzie, ale odpowiedni skład wykonawców, promocja, sprawią, że do Szczecina zjadą ludzie z całej Polski, ale także z Niemiec czy Skandynawii. Dziś jednak jesteśmy mądrzejsi, lepiej zorganizowani niż 10 lat temu, wkrótce będziemy mieć nowy stadion, ale mamy też znakomite tereny w plenerze w samym Szczecinie i na obrzeżach. Jestem zatem na tak! - uzupełnia swą wypowiedź.

Na duże koncerty rockowe jedziemy poza Szczecin

Trochę bardziej sceptyczna jest Inga Kurek-Baranowska z DK „Słowianin”:

- Chyba już się przyzwyczailiśmy się do tego, że na duże koncerty rockowe jedziemy poza Szczecin, czy to na pojedyncze nazwiska, czy też festiwale. Bardzo chętnie widziałabym dużą zagraniczną obsadę na festiwalu   rockowym w Szczecinie, ale ja nie widzę takiego miejsca, bo chyba lotnisko w Dąbiu to zbyt mała przestrzeń, choć odbył się tam kiedyś Przystanek Woodstock. Miasto zyskałoby na organizacji takiego festiwalu tylko wtedy, gdy widzowie przyjadą z całej Polski (nie liczyłabym tylko na lokalną społeczność). A widzowie przyjadą wtedy, gdy wykonawcami będą artyści, których nie można zobaczyć  w innych miastach Polski – to jej zdanie na ten temat.

Szczecin Jazz z największym wsparciem

Aktualnie władze Szczecina bardzo wspierają festiwal Szczecin Jazz, który stał się praktycznie największym wydarzeniem muzycznym firmowanym nazwą miasta. Nie jest to jednak wydarzenie rockowe, dlatego jego „zasięg” jest mniejszy. Co prawda podczas czterech edycji tego festiwalu wśród zaproszonych artystów byli też tacy, którzy nie wykonują jazzu (m.in. Gino Vanelli czy neo-soulowa diva, Erykah Badu), ale to jedynie pewne urozmaicenie programu opartego zdecydowanie na tym gatunku.

 

Zdjęcia udostępnione przez Bartosz Hiryk