Budynek pękał w szwach, nagłośnienie okazało się trochę nieznośne a kto przyszedł na czas i tak godzinę czekał. Takie początki. Potem na scenie pojawiła się Natalia Przybysz, więc zamiast narzekań - brawa, piski i uśmiechy. Po bisach, artystka obiecała nawet wrócić kiedyś do Szczecina. Zapraszamy!
Koncerty to magiczna sprawa, daję słowo. Można przyjść i posłuchać, a i to nie wszystko. Można oddawać się nieskromnie ulubionym dźwiękom, które brzmią trochę inaczej i ciągle znajomo. Odkrywane na nowo, zabierają problemy, uspokajają nadwyrężane na co dzień zmysły. Można wirować, bujać się i fruwać z zamkniętymi oczami. Tyle, proszę Państwa, podczas jednego koncertu. Podobnie jest z występami Natalii Przybysz. Niby kupuje się bilet po muzykę a dostaje w zamian terapię, siłę, dużo spokoju i pozytywnej energii. Miód, Prąd i prywatne Niebo.
„Żebyśmy wszyscy tutaj mieli przyjemność”
(A kto nie miał, ten pod głośnikami). Zaczęli od Prądu. Bez wcześniejszego uprzedzania, z miłym uśmiechem na przywitanie. Trochę ciszy, oczekiwanie, łagodne gitary a zaraz po nich ciepły finezyjny wokal Natu. I nawet jakby człowiek nie chciał, uśmiechnąć się musi. Choćby kącikiem ust tylko. Drugi był Miód. Stałam tam w tym ścisku, ale skrajnie spokojna i zachwycona. Czułam się jakbym przyszła na pogaduchy i kubek ciepłej herbaty do przyjaznej duszy, żeby wreszcie odpocząć po trudach całego tygodnia. Subtelna, ale esencjonalna muzyka, ujmujące teksty i wokalna zręczność. Poprzeczka wysoko. Pod sceną kołysano się i entuzjastycznie odśpiewywano wszystkie utwory, bez wyjątku. Niektórzy tańczyli w uściskach, inni zwyczajnie nie odrywali wzroku od wokalistki, która raz patrzyła gdzieś w dal, jedną nogą wystukując spokojnie rytm a innym razem dynamicznie unosiła ramiona, bojowo zaciskając pięści. Emocje malują jej się na twarzy, płyną w żyłach i czasami każą głośno coś wykrzyczeć . Gdy Natalia Przybysz śpiewa, robi to naprawdę. Nie od niechcenia, ale całym sercem, całą duszą nawet. Musi dawać jej to wiele szczęścia, którym chętnie dzieli się z każdym przybyłym. Piękny piątek trzynastego.
Cieszę się, że Niebo zagrano dwa razy a publiczność odśpiewała część o własnych siłach. Koncerty to magiczna sprawa, daję słowo.
Autor: Diana Marczewska
Komentarze
10