Jedna z najpopularniejszych sieciowych restauracji w Szczecinie, czyli Ziemniak i Spółka idzie śladem SteakHouse Evil i Shrimp House i mimo obostrzeń, zaprasza klientów do restauracji. Każdy, kto odwiedzi lokal, będzie „potencjalnym franczyzobiorcą”. Pierwsi zainteresowani mogą przyjść już w najbliższą sobotę. „Ziemniak” działać będzie na deptaku Bogusława, przy ul. Dworcowej oraz w CH Helios na Prawobrzeżu. Jedyny lokal, który nadal będzie funkcjonował w trybie „na wynos”, to ten w Galerii Kaskada.

„Gastronomia umiera po cichu, bez spektakularnych akcji”

Informacja o otwarciu lokali spod szyldu Ziemniaka i Spółki pojawiła się w mediach społecznościowych w poniedziałek i od razu rozgrzała Internet do czerwoności. Dlaczego właściciele zdecydowali się na wznowienie działalności stacjonarnej mimo obowiązujących obostrzeń?

– Wolnym obywatelom konstytucja gwarantuje wolność wykonywania pracy i działalności gospodarczej. Nasze rezerwy finansowe się skończyły, środki z subwencji zostały rozdysponowane. Naszym pracownikom kończy się cierpliwość, pracują na gorszych stawkach, części musieliśmy podziękować za współpracę i wszyscy pragną powrócić do pracy. Budowaliśmy zespoły kilka lat i musimy o to walczyć. Każdy człowiek musi wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Lekarstwo, czyli lockdown, jest gorsze niż choroba, czyli koronawirus – mówi w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl Sebastian Kosiacki, współwłaściciel sieci.

Kosiacki zwraca również uwagę, że cała branża jest w dramatycznej sytuacji i wiele lokali albo już upadło, albo niebawem to zrobi.

– Upadłości i przejęć było więcej, niż się wydaje. Gastronomia umiera po cichu, bez spektakularnych akcji. Są tacy, którzy przejmują lokale za bezcen. Trzymaliśmy się mężnie przez kilka miesięcy i wystarczy. Nie chcę komentować decyzji polityków, ale lekarstwo jest gorsze od choroby, więc musimy działać – zapowiada Kosiacki.

Restauracje mają być ponownie czynne od soboty. – Lokale otwieramy w legalnej formule. To będą spotkania biznesowe dla potencjalnych franczyzobiorców. Warunkiem wejścia do lokalu będzie wypełnienie dokumentacji. Nie obawiamy się sanepidu. Jesteśmy przygotowani do rozmów – dodaje Kosiacki.

„Nie mamy wyjścia: albo działamy, albo bankrutujemy”

Na łamach portalu wSzczecinie.pl regularnie informujemy o trudnej sytuacji  branży gastronomicznej w Szczecinie. Na otwarcie pomimo obostrzeń zdecydowało się zaledwie kilka restauracji, w tym m.in. SteakHouse Evil.

– W tym chorym układzie wciąż się mówi o pomocy gastronomii. Ja mam pytanie: jaka pomoc? Pomoc może być dla pogorzelców, powodzian albo dla osoby, która się przewróci na chodniku. Poświęciliśmy naszej pracy serce, jesteśmy zamykani, a nikt nie daje nam rekompensat. Nie można komuś wbić noż w plecy, potem go wyciągnąć i mówić, że się uratowało życie. Nie mamy wyjścia: albo działamy, albo bankrutujemy – mówił w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl właściciel SteakHouse Evil.