Brytyjski „Bembridge” w Szczecinie otrzymał drugie życie, ale wszystko wskazuje na to, że wkrótce opuści port nad Odrą. Został wystawiony przez firmę Magemar na sprzedaż i 80. urodziny może już spędzić przy Tower Bridge w Londynie. Pieniądze na zakup statku zbierają jego miłośnicy, którzy w 2009 roku uratowali jednostkę przed złomowiskiem, a później doprowadzili ją do dawnej świetności.
- Trwa wyścig, kto pierwszy uzbiera pieniądze – mówi Rafał Zahorski, były prezes Magemar i inicjator restauracji „Bembridge”. - W Wielkiej Brytanii założyliśmy stowarzyszenie typu charity. Jest już konto, na które możemy rozpocząć zbiórkę środków publicznych. Chodzi o pieniądze na zakup i utrzymanie statku.

Zapytania nawet ze Stanów Zjednoczonych

Potrzebne jest około 2 miliony funtów. Na tyle został wyceniony statek wystawiony przez firmę Magemar (zajmuje się transportem morskim i spedycją) na sprzedaż. Przez ostatnie lata na pokładzie „Bembridge” znajdowała się siedziba szczecińskiego oddziału spółki i muzeum. Teraz jednak zarząd zdecydował, że trzeba uwolnić środki przeznaczane na kosztowne utrzymanie zabytku i wykorzystać je na inwestycje.

Poszukiwanie potencjalnych kupców trwa już od kilku miesięcy. Finalizacji zaawansowanych rozmów z brytyjskimi muzeami nie sprzyjała perspektywa Brexitu, która stawia poziom finansowania takich instytucji pod znakiem zapytania. Zainteresowany kupnem znalazł się również nawet w Stanach Zjednoczonych, ale koszty frachtu morskiego i ubezpieczenia byłyby zbyt wysokie.

Ze Szczecina do Londynu?

Teraz intensywne działania promocyjne będą skupione na rynku brytyjskim. Do 13 tysięcy odbiorców związanych z biznesem morskim na Wyspach trafił właśnie film reklamowy przygotowany przez brokera odpowiedzialnego za sprzedaż „Bembridge”. Wyprzedzić konkurencję będzie się starało stowarzyszenie założone przez Rafała Zahorskiego.

Jednak nawet jeśli osobom związanym od 8 lat ze statkiem uda się kupić „Bembridge”, małe są szanse, że pozostanie on w Szczecinie. Brytyjskim ofiarodawcom będzie z pewnością zależeć, żeby statek wrócił na Wyspy. Dla zabytkowej jednostki szykowane jest już nawet miejsce w centrum Londynu.

- Anglicy znaleźli nam miejsce przy nieużywanym nabrzeżu Tamizy, niedaleko słynnego Tower Bridge. Udostępnią nam je za symboliczną kwotę 1 funta, z tym, że potrzebny jest tam remont, którego koszty musielibyśmy ponieść – mówi Rafał Zahorski.



Urzędnicy nie są zainteresowani zabytkowym statkiem

O zbiórce pieniędzy na terenie Polski stowarzyszenie nie myśli. Wcześniej tematem zatrzymania statku w mieście nie udało się zainteresować szczecińskie urzędy. Negatywne odpowiedzi na prośby o wsparcie napłynęły z Muzeum Narodowego w Szczecinie (brak środków), Urzędu Wojewódzkiego (ochrona zabytków nie leży w jego gestii), Urzędu Marszałkowskiego i Urzędu Miasta. Nie zostanie zrealizowany również pomysł stworzenia na pokładzie „Bembridge” Muzeum Morskiego. Centrum Nauki – Muzeum Morskie powstanie w nowym gmachu, który zostanie wybudowany na Łasztowni.

- Wygląda na to, że nie ma w Szczecinie środków na zabytkowe jednostki, takie jak „Bembridge”. Nie było żadnego zainteresowania ze strony urzędników, by porozmawiać o tym, jak zatrzymać odrestaurowany statek w mieście – mówi Rafał Zahorski.

Był pod Dunkierką i w Normandii

„Bembridge” to kuter pilotowy zwodowany w 1938 roku w stoczni w Middlesbrough. Jako pierwszy z serii podobnych jednostek nosi na burcie napis No 1. Był pływającą bazą morskich pilotów i latarników. Do legendy przeszedł w czasie II wojny, jako jedyny statek uczestnicząc w dwóch słynnych operacjach: ewakuacji wojsk spod Dunkierki i w lądowaniu aliantów w Normandii. To był jednak dopiero początek barwnej historii jednostki. W latach sześćdziesiątych na pokładzie „Bembridge” gościła królowa Elżbieta II z księciem Filipem. Statek, gdy przestał pełnić swoją pierwotną funkcję, był szkołą morską dla trudnej młodzieży, siedzibą klubu jachtowego, a nawet klubem nocnym.

Gdyby nie szczecinianie w 2009 roku historia „Bembridge” dobiegłaby do końca. Wtedy jednak przedstawiciele tutejszego oddziału spółki Magemar wymyślili, że swoją siedzibę przeniosą na statek. Ich wybór padł na zardzewiałą jednostkę, która wtedy niczym nie przypominała legendarnego kutra pilotowego.

- Kupiliśmy go na tydzień przed zezłomowaniem. Gdyby nie my, „Bembridge” już dawno by nie istniał – mówi Rafał Zahorski.



Drugie życie w Szczecinie

„Starsza Pani”, jak z szacunkiem mówi o niej załoga (statki floty handlowej tradycyjnie są rodzaju żeńskiego, okręty wojenne – męskiego), została przeholowana do Szczecina. Zacumowała w porcie, przy Nabrzeżu Egipskim (okolice ul. Bytomskiej), i otrzymała tutaj drugie życie. Na jej pokładzie powstały biura, sala konferencyjna i niewielkie muzeum. Z dużą pieczołowitością odtworzono dawne wyposażenie historycznej jednostki. Efekt końcowy prac był powszechnie chwalony, nie tylko przez szczecinian odwiedzających „Bembridge” m.in. w czasie Nocy Muzeów, ale również przez historyków z Wielkiej Brytanii.

- To rezultat naszej ciężkiej pracy. Przeprowadziliśmy tysiące rozmów z setkami osób, poświęcając na nie nasz wolny czas. Na fachowym forum Ships Nostalgia, wątek o naszym projekcie miał ponad 150 tysięcy wyświetleń. Również dzięki niemu skontaktowaliśmy się z wieloma osobami, które najczęściej bezinteresownie przekazywały nam swoje pamiątki związane z „Bembridge”. Dlatego ciąży na nas ogromny dług moralny wobec nich. Również z szacunku dla nich zależy nam, żeby statek trafił w dobre ręce – podkreśla Rafał Zahorski. – Ja i cała załoga, która pracowała przy restauracji statku, mamy do niego ogromny sentyment. Czuję się trochę tak jakbym sprzedawał własne dziecko.